Tup, tup, tup. Choć no tutaj, tam jest trup

107 14 15
                                    

Cofnąłem się o krok. Na ten widok chciało mi się żygać i płakać równocześnie. Było to odrażające. Dziewięć ciał całkiem wysuszonych, o dziwny niebieskawo-białym koloże pokrytych jakąś pleśnią.

- Co to jest?! - zapytałem przerażony. Wszystkie te osoby miały powykrzywiane palce i, aż ciężko o tym pisać, wszysy ni mieli oczu, tylko dwie czarne dziury.

- Nie wiem. Nigdy czegoś takiego nie widziałem - kucnął przy tym czymś. Powoli wysunął przed siebie dłoń. Dotknął delikatnie ręki jednego z trupów. Ciało zmarłego drgnęło. Przerażające, co im się stało? Lecz najbardziej zaciekawiła mnie ta pleśń. W liceum brałem udział w konkursie wiedzy o pleśni i innych grzybach, lecz nie przypominam sobie o takim gatunku. A zająłem w konkursie pierwsze miejsce.

- Snake, zobacz - wskazałem mu palcem na podłogę pod trupami - Ciała są całe pokryte grzybem, ale nie ma go nigdzie na podłodze -

- Myślisz że ktoś je tutaj przeniósł? - spytał obracając wzrok w moją stronę.

- Wątpię. Bardziej prawdopodobne wydaję się że ten grzyb osadza się tylko na zwierzętach - pytaniem teraz jest skąd wiął się tu taki grzyb, i dlaczego ci ludzie zostali zamknięci?

- Hmm, choćmy do tego pomieszczenia - wstazał głową w stronę skąd wyleciały ciała - Może znajdziemy coś ciekawego - zgodziłem się kiwnięciem głowy. To pewnie od tych ciał wydobywał się ten dziwny zapach. Tylko on nie nie przypomina zapachu gnijących ciał, ani pleśni jakie znam. Jest inny. Taki bardziej nienaturalny, lecz nie chemiczny.

Snake dwoma susami wyminął leżące na ziemi ciała. Podążyłem w jego ślady. Ciekawe też było że w całym budynku nadal, mimo że zostało opuszczone, to paliły się swiatła. Znaleźliśmy się w miejscu, którz wyglądało jak więzienie, tylko że zamiast żeleznych krat, były szyby. Grube szyby. Oglądaliście "Paddington II"? Kojażycie tamtą sale główną gdzie były cele? No, to właśnie mniej więcej tak to wyglądało. W niektórych tych "celach" były zamknięte takie same ciała, jak te, które na nas prawie spadły. Na wszystkich był ten sam grzyb, lecz tak jak w wypadku swoich poprzedników, ani na podłodze, ani na ścianach nie moża było go uświadczyć.

Nie było tu okien, a przez słabe żółte swiatło migające co jakiś czas można było oczopląsu dostać. Współczuje tym wszystkim ludziom.

To wszystko zrobił Wattpad? Podawał ludziom jakiegoś grzyba? Po co? Nie widzę w tym żadnego zysku dla nich.

Współczuję tym ludziom i ich bliskim. Śmierć to rzecz tragiczna. Często przychodzi nagle i niespodziewanie. Na początku gdy dowiadujesz się że ktoś z twoich bliskich odszedł, nie dowierzasz, lecz potem gdy to do ciebie dociera... Jest ciężko. Bardzo ciężko. Nie rozumiese, czemu. Masz wrażenie jakby ktoś wyrwał kawałek ciebie. Taka pustka. Wiesz że kogoś ci brakuje, ale wiesz też że ten ktoś już nigdy nie wróci. Przeżyłem to. Nie raz. Śmierć jest straszna. Nie życzyłbym jej nikomu. Nawet największemu wrogowi.

Szliśmy dalej. Liczyłem po cichu w głowie ile jest wszystkich ciał.

- Ten budynek jest budowany na planie typowego więzienia, więc jeśli się nie mylę, za tymi drzwiami - pokazał wrota przed nami - Są pomieszczenia organizacyjne. W jednym z nich powinny być informacje o osobach tu przetrzymywanych. Rozdzielamy się. Weź prawą stronę, a ja lewą - powiedaiał wcześniej wspomniane drzwi. Zgodziłem się. Poszedłem do pierwszych dzwi. Nacisnąłem ostrażnie klamkę w obawie że kolejnie trupy na nas spadną. Puste pomieszczenie. Zamknąłem je. Następne pokój tak samo. Nic. Za kolejnymi zaś drzwiami było jakieś małe biuro. Wyglądało tak jakby przeszedł tędy huragan. Papiery się walały wszędzie. Półki na książki były powywracane. Jedynie biurko było w nienagannym stanie. Kucnąłem biorąc kilka walających się kartel do ręki. Wszystkie to były rysunki. Wyglądają jakby rysowała je pięciolatka z ADHD.

Skąd w tym biurze tyle rysunków dzieciaków?

Zgiąłem te kartki i schowałem do kieszeni. Może później się przydadzą.

Podszedłem do biurka i zacząłem sprawdzać w nim szuflady. Nic. Spojrzałem na mebel od spodu. Bingo.

Kto by pomyślał że ktoś przyklei jakąś teczkę taśmą do biurka?

Oderwałem delikatnie taśmę. Ciekawe co tutaj może być? Położyłem odczepioną teczkę na biurko. Zdjąłem z niej gumkę i ją otworzyłem. W środku był spory plik dokumentów.

"Obiekt 129 Nitaimi Kurosawa. Rak kości"

Przeżuciłem na następną stronę.

"Dzień 1
Obiekt zgłosił się do eksperymentu. Jego stan jest zaawansowany. Normalna medycyna nic na to nie zaradzi. Przydzielono łóżko w sali 116.

Dzień 2
Odbyła się pierwsza sesja. Zdrowie obiektu się poprawiło. Brak skutków ubocznych."

Sesja?

Przewinąłem o kilka dni.

"Dzień 8
Przez codziennie sesje choroba ustępuje. Zaobserwowano pierwsze skutki ubocznę. Problemy z pamięcią i koncentracją. Obiekt powoli uzależnia się od sesji."

Na czym polegały tę sesję? To musiało być coś niezwykłego. Lekarstwo na raka. Ale problemy z koncentracją już po tygodniu? Ten lek musiał być naprawdę silny.

"Dzień 15
Obiekt całkowicie stracił pamięć. Został przeniesiony do budynku z specjalnym rygorem bezpieczeństwa. Wystąpiły problemy z mową i kordynacją ruchową. W niektórych miejscach zaobserwowano grzyb Amedureku.

Dzień 24
Grzyb przejmuje powoli nerwy obiektu. Sesje ograniczono o połowę. Obiekt nie kontroluje niektórych części ciała. Nie mówi. Wstrzymanie wizyt obiektu u psychologa. Rak został prawie całkowicie wyleczony.

Dzień 38
Amedureku dostał się do mózgu. Większość ciała jest już nim pokryta. Obiekt nie przyjmuje jedzenia, oprócz mięsa. Mózg przestał poprawnie funkcjonować. Rak wyleczony.

Dzień 44
Strażnik został zaatakowany przez obiekt. Podejrzewamy wdarcie się grzyba do krwi strażnika. Grzyb całkowicie przejął ciało obiektu. Psycholog nie znalazł dawnej osobowości w obiekcie. Obiekt chce mięsa. Jest agresywny.

Dzień 50
Obiekt został zamknięty na stałe. Zaprzestanie podawania pokarmu. Obiekt wykazuje za duży poziom agresji. Niebezpieczęstwo zbyt wysokie.

Dzień 60
Obiekt nie wykazuje znaku życia.

Eksperyment 129 nie udany."

Spojrzałem z przerażeniem na ten tekst. Zabijali tu ludzi dla ekspertów? Czy te osoby o tym wiedziały? Przecież to straszne!

Węgry zniknął nie cały tydzień temu. Z tego co mówiła Eden i z tego co jest tu napisane wynika że mam tylko tydzień na uratowanie go. Mam mało czasu.

Dlaczego się stąd ewakuowali?

Zauważyłem żółty świstek wystający na dnie teczki.

He? Karteczka?

Wyciągnąłem ją. Był na niej tekst napisany nie starannym pisnem. Jakby jego autorowi gdzieś się spieszyło.

"Powstrzymaj ich. Crossroad street 51. New Jorg"

Crossroad street? Przecież to samo centrum miasta. Poza tym, kto to napisał?

- Polsko? Choć tutaj - usłuszałem głos mojego towarzysza z innego pomieszczenia.

- Ide! - odpowiedziałem. Wziąłem teczkę z całą zawartość i udałem się do wyjścia z pokoju. Nie rozumiem motywów Wattpada. Chcieli wynaleźć lekarstwo na raka? To bez sensu. Nie mordowaliby w tedy tylu ludzi. Tu musiał chodzić o coś głębszego.

Rozglądnąłem się jeszcze na korytarzu. Nic ciekawego tu nie było... lecz...

Nad drzwiami do głównej sali więzienia, był napis po łacinie.

Secretum custodimus, quod Columbus nobis commisit. 

Wyciągnąłem telefon robiąc temu napisowi zdjęcie. W domu sobie to przetłumaczę.

- Polsko! Gdzie ty?! - znów nie zawołał Snake. Schowałem swoje urządzenie, ruszając w stronę bohatera.


✨To wielka odpowiedzialność✨ Cuntryhumans AmePolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz