Rozdział 3

142 5 11
                                    

Od: David

Przepraszam, ale nie dam rady się dzisiaj spotkać. Awaryjna sytuacja, mam nadzieję, że rozumiesz.

Rozczarowana patrzyłam na tą krótką wiadomość, którą otrzymałam chwilę temu. I choć ostatecznie odwołanie spotkania przez Davida nie było czymś szczególnie zaskakującym czy nieprzewidywalnym to i tak odczuwałam żal. Od kilku dni wręcz odliczałam godziny, nie mogąc się doczekać aż go zobaczę, a dzisiaj od rana myślałam tylko o tym.

Narastającą irytację usilnie starałam się zagłuszyć tłumacząc sobie, że chłopak na pewno miał ważny powód, aby w ostatniej chwili odwołać spotkanie. Nie mogłam się złościć, w końcu nie wiedziałam czym ów powód był.

Westchnęłam cicho i wrzuciłam telefon do torebki, decydując się na razie nie odpisywać. Zamiast tego wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę biblioteki, postanawiając skupić się na tym. Za wszelką cenę chciałam przenieść swoją uwagę na co innego.

Gdy tylko weszłam do biblioteki przywołałam na twarz pogodny uśmiech, którym chciałam przywitać mojego korepetytora, gdy już do mnie dołączy. Nie czułam się najlepiej, ale chciałam myśleć o ważniejszych rzeczach.

Bardzo dobrze przygotowałam się do naszych zajęć ze statystyki, odrobiłam wszystkie zadania i byłam z siebie bardzo zadowolona. Tak, zdecydowanie o tym powinnam myśleć.

Kiedy już prawie dotarłam do naszego stolika zauważyłam, że tym razem mój korepetytor pojawił się chwilę wcześniej.

Uśmiechnęłam się szeroko i już chciałam się do niego odezwać, ale zobaczyłam, że rozmawia przez telefon. Był zajęty rozmową i wyglądał przez najbliższe okno, więc nie zdołał mnie zauważyć. Nie chciałam mu przeszkadzać, więc skierowałam się w stronę najbliższego regału, żeby znaleźć jakąś ciekawą książkę.

Z tej perspektywy pozostałam dla niego niewidoczna, ale okazało się, że byłam w idealnym miejscu, żeby usłyszeć jego rozmowę, choć tego nie chciałam.

Usłyszałam jego śmiech i zamarłam na moment z książką w dłoni, którą chwilę temu zdjęłam z półki, bo nigdy wcześniej go nie słyszałam. A był piękny. Przeszedł mnie nawet delikatny dreszcz na ten dźwięk, ale szybko się otrząsnęłam i wróciłam do przeglądania książki.

- Nie udało ci się mnie pocieszyć niestety – dotarł do mnie rozbawiony głos Olivera – Oczywiście cieszy mnie nasze wspólne wyjście, ale nie zmienia to faktu, że najpierw muszę przetrwać dwie godziny męki.

Dłoń wraz z książką, którą w niej trzymałam opadła na dół, a ja poczułam jak przez moje ciało ponownie przebiega dreszcz smutku. Coś czułam, że statystyka zamiast odwrócić moje myśli od zmartwień, stanie się tego dnia kolejnym.

- Nie może być tak źle? Kochanie, ona nie rozumie absolutnych podstaw. Wiesz, że nie lubię się w ten sposób wypowiadać o ludziach, ale dawno nie widziałem kogoś tak mało błyskotliwego. I nie wyolbrzymiam. Musiałabyś jej posłuchać, żeby zrozumieć. Obawiam się, że może mieć spory problem z zaliczeniem tego, a jeśli tak będzie to ja będę miał problem z profesorem.

Chyba zrobiło mi się niedobrze. I jakoś tak oczy mnie zapiekły, chyba od alergii.

- Oczywiście, że jestem dla niej miły, nie mam powodu, żeby było inaczej. Wszelkie komentarze zachowuje dla siebie, o to się nie martw. Dobrze, muszę kończyć, najdroższa. Zobaczymy się wieczorem, dobrze?

Po chwili w bibliotece zrobiło się całkiem cicho. Choć mi i tak mocno szumiało w głowie. Patrzyłam w bezruchu przed siebie, analizując to, co usłyszałam.

True LOVE | The Story of VivienneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz