Rozdział 7

19 3 15
                                    

Oliver's POV

Wciąż zdenerwowany po wymianie zdań między Vivienne, a Julie wsiadłem do samochodu i poczekałem aż moja dziewczyna zrobi to samo. Po kilku chwilach zajęła miejsce pasażera i z obrażoną minę zaczęła wpatrywać się w przednią szybę.

- Julie – zacząłem spokojnym głosem, nie chcąc ukazywać żadnych negatywnych emocji. Wiedziałem, że gniew w żaden sposób nie ułatwiłby tej rozmowy, Julie potrzebowała bardzo delikatnego podejścia i zapewnienia – Nie możesz się w taki sposób zachowywać – moje słowa sprawiły, że na jej czole niemal od razu pojawiła się zmarszczka zdenerwowania – Nie rozumiem powodów twojej zazdrości, bo nigdy żadnych ci nie dałem. Staram się zapewniać cię w moich uczuciach jak tylko mogę i rozumiem, że sama masz problem ze swoimi emocjami. Ale nie mogę tolerować wciągania w nasze prywatne sprawy obcych ludzi. Vivienne nie jest zamieszana w nasz związek i absolutnie nie powinnaś widzieć w niej zagrożenia, a co dopiero traktować ją w taki sposób. To co powiedziałaś było przekroczeniem wszelkich granic.

- Nie podoba mi się to, że spędzasz z nią tyle czasu – wyrzuciła z siebie, zupełnie nie reagując na moje słowa, co pozwoliło mi wysunąć wniosek, że nie przywiązała do nich zbyt wielkiej wagi, za bardzo przyćmiona uczuciem zazdrości.

- Wiesz doskonale, że udzielam jej korepetycji. Nie jej jednej z resztą. Sami ustaliliśmy kilka miesięcy temu, że to dobry sposób na dorobienie w wolnej chwili – starałem się mówić spokojnym głosem, chcąc do niej dotrzeć jak najlepiej. Gdybym sam się zdenerwował tylko pogorszyłbym sytuację i doprowadził do kłótni, a tego nie chciałem.

- Z nią jednak widujesz się najczęściej.

Przymknąłem na chwilę powieki i wziąłem głęboki oddech, aby mieć pewność, że całkowicie kontroluje swoje emocje i nie powiem nic, czego bym żałował.

- Tak, z nią mam najczęściej korepetycje – pokreśliłem wyraźnie ostatni wyraz, na co Julie prychnęła. Jej reakcje zaczynały mnie irytować, ale cały czas przypominałem sobie w głowie, że dziewczyna potrzebuje spokojnego i delikatnego podejścia, więc takie zamierzałem jej dać – Tylko dlatego, że mamy najtrudniejszy materiał do przerobienia, a ona... cóż miewa pewne trudności ze zrozumieniem pewnych zagadnień.

- Wiem, że jest tępa, nie musisz przypominać – warknęła, na co tym razem już posłałem jej ostrzegające spojrzenie. Byłem dla niej wyrozumiały, ale nie mogła obrażać innych osób. Julie na szczęście wyczuła tu granicę mojej cierpliwości, bo wzięła głębszy oddech i odezwała się już spokojniej – Chodzi o to, że... nie lubię tego, że się z nią widujesz. Nie obchodzi mnie czy to są korepetycje, czy nie. Nie lubię kiedy spotykasz się z innymi dziewczynami.

Oparłem głowę o zagłówek i westchnąłem. Takich rozmów jak ta przeprowadzaliśmy już tak wiele, że z każdą kolejną traciłem zapał do przekonywania mojej dziewczyny o wierności. Niezależnie od tego ile uwagi bym jej poświęcił, nigdy nie będzie to wystarczająca ilość. Julie chciała być dla mnie najważniejszą osobą, a ja naprawdę z całego serca starałem się jej pokazywać, że nią jest.

Problem był taki, że dopiero dużo później zrozumiałem, że Julie nie mogła czuć się dla mnie jak najważniejsza osoba, bo nią nie była. Bo pojawił się ktoś, kto po cichu i niepostrzeżenie wkradł się na to miejsce, choć sam tego nie pragnął.

- Nie masz powodów do zazdrości, Julie, wiesz o tym. Czy kiedykolwiek dałem ci taki powód?

- Ona jest prześliczna – szepnęła dziewczyna, patrząc teraz przez boczną szybę – Jak mam nie być zazdrosna, o to, że przebywasz z kimś takim?

Mimowolnie podążyłem za wzrokiem dziewczyny i dostrzegłem Vivienne, która po drugiej stronie parkingu podchodziła do swojego samochodu. Szukała czegoś w torbie, marszcząc lekko brwi, podczas gdy delikatny, letni wiatr rozwiewał jej włosy, sprawiając, że wirowały wokół jej twarzy.

True LOVE | The Story of VivienneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz