Oliver trzymał mnie w swoich ramionach przez kilka długich sekund, podczas których wpatrywaliśmy się wzajemnie w swoje oczy. Moje z całą pewnością były lekko wystraszone i zaskoczone tym nagłym zdarzeniem, podczas gdy spojrzenie mężczyzny było pełne troski i zaniepokojenia. W końcu jednak mój korepetytor wyrwał się z chwilowego zawieszenia w jakie oboje wpadliśmy i pomógł mi stanąć na własnych nogach. Dopiero gdy zobaczył, że pewnie się na nich trzymam, zabrał całkiem swoją dłoń z mojego ciała i odsunął się o krok.
- Wszystko w porządku? Nie uderzyłaś się? – jego troskliwy ton był nieco rozczulający, tym bardziej, że zdarzenie to nie było przecież niczym wielkim.
- Nie, wszystko jest dobrze – odpowiedziałam od razu. Podczas tej krótkiej wymiany wciąż utrzymywaliśmy stały kontakt wzrokowy – Dziękuję – dodałam jeszcze, na co skinął delikatnie głową. Wtedy właśnie postanowiłam przenieść swoją uwagę na kogoś innego. Spojrzałam na moją rudowłosą przyjaciółkę, czując narastającą we mnie irytację – Czy ty oszalałaś? Czemu się na mnie rzuciłaś jak jakaś niewyżyta małpa?
- Oj przepraaszaam – jej ton głosu podpowiedział mi od razu, że w międzyczasie musiała wypić kolejne piwo. Brzmiała zdecydowanie mniej wyraźnie, a i była weselsza niż wcześniej – Chciałam cię tylko uściskać, ale trochę mi nie wyszło – wzruszyła ramionami całkowicie nieprzejęta tym zajściem. Ośmieliłabym się nawet powiedzieć, że była z czegoś zadowolona.
- Trochę ci nie wyszło? – zakpiłam, a ona posłała mi prawdopodobnie najbardziej niewinny uśmiech jaki mogłam sobie wyobrazić. Pokręciłam głową, wzdychając i postanawiając odpuścić temat – Wariatka. W ogóle to gdzie zgubiłaś swojego kolegę?
Rozejrzałam się dopiero teraz zauważając, że Charlotte przyszła do nas sama.
- Poszedł do łazienki – machnęła ręką – O właśnie – przeniosła swoją uwagę na Olivera, który do tej pory w ciszy przysłuchiwał się tej wymianie zdań. Pewnie zastanawiał się jakim cudem trafił do takiego cyrku – Zastanawialiśmy się czy nie chciałbyś nas może podwieźć...
Wzniosłam oczy do nieba słysząc jej prośbę i byłam prawie pewna, że usłyszałam ciche westchnienie towarzyszącego nam mężczyzny. Nie wydawał się on jednak ani zaskoczony ani tym bardziej zirytowany tym pytaniem. Cóż, w końcu się go spodziewał.
- Oczywiście, że was odwiozę – odpowiedział jej niemal od razu, posyłając przy tym lekki uśmiech – Kiedy chcecie jechać?
- Jak tylko Jasper wróci, więc pewnie za chwilę. Vivienne, słońce – podeszła do mnie, złapała za ramiona i cmoknęła w policzek – Zamówisz sobie taksówkę do domu? Mogę ci za nią zapłacić.
- Spoko, zabiorę się razem z Jasmine i Alexem – wzruszyłam ramionami, ale wtedy dziewczyna przygryzła niepewnie wargę i spojrzała gdzieś w bok – Coś nie tak?
- Wiesz, bo... Jasmine źle się poczuła, chyba po piwie. Wyszli chwilę temu, a Alex poprosił mnie, żebym przeprosiła za nich, że tak szybko się zawinęli.
Zaskoczona rozejrzałam się dookoła, obserwując stojących niedaleko nas ludzi i faktycznie nie zauważyłam nigdzie wspomnianej dwójki. Musieli odejść gdy byłam zajęta rozmową z Oliverem, ale była to niecodzienna sytuacja, bo moja przyjaciółka zwykle sama informowała mnie o tego typu sytuacjach. Ale skoro faktycznie poczuła się gorzej...
- Nawet nie zauważyłam – przyznałam, na co Charlotte posłała mi znaczące spojrzenie.
- Najwidoczniej byłaś zajęta – tu spojrzała znacząco na Olivera, który uniósł brew widząc jej gest. Nie skomentował jednak jej sugestywnych słów – Zdarza się.
CZYTASZ
True LOVE | The Story of Vivienne
RomanceMiłość ma wiele defincji, często zbyt różnych od siebie. Vivienne jako zwolenniczka romantyzmu od zawsze wierzyła w miłość od pierwszego spojrzenia. Sama wręcz uparcie powtarza, że już dawno spotkała chłopaka, któremu oddała swoje serce. Oliver z ko...