TY KRWAWISZ!!!

174 7 10
                                    

Pov: Hailie

A za to w drugiej osobie rozpoznałam...

Rydera.

Czasami miewałam z nim koszmary, od kąd moja mama się odnalazła, ale nie wiedziałam że to spotkanie wkrótce wyjdzie na jaw. Przysięgam sobie kiedyś, że jeśli jeszcze raz usłyszę to jego "c'nie", to zrobię mu coś, lub co najwyżej zabije gołymi rękami. Dopiero teraz zauważyłam że trzymał w drugiej ręce pistolet przymierzony do szyji Gaby.

Gdy były już na tyle blisko mnie, bym mogła wyraźnie usłyszeć bełkot tego debila, powiedział:

-Ej, Monet. Za dostęp do twojego domu oddam ci twoją MAME, c'nie?- rzekł z naciskiem na słowo "mamę". KURDE ZABIJE GO ZARAZ ZA TE "c'nie"!!!!! Spojrzałam na moją mamę. Wielkie szczęście że miałam również przy sobie pistolet. Wyplątałam go z majtek i szybkim ruchem odbezpieczyłam i wycelowałam w chłopaka. On jednak mnie wyprzedził i rzucił mocno Gaby na ziemię, a ta jęknęła z bólu. Ryder nie zwrócił na to zbytnio uwagi i nacisnął na spust. Chybił. Kulka przeleciała centralnie obok mnie. Nie czekając aż naciśnie jeszcze raz za spust, zrobiłam to pierwsza. Wycelowałam idealnie w jego pistolet, i gdy strzeliłam, broń chłopaka poleciała parę metrów dalej.

Ryder był w chwilowym szoku, więc nie czekając ani chwili dłużej, kopnelam go centralnie w wątrobę. A że miałam szpilki to poszło mi o więcej skuteczniej. Debil poleciał na kostkę brukową i rozbił sobie chyba tył głowy. Po paru sekundach podbiegłam do mamy i pomogłam jej wstać.

-Co ci się sta... o boże TY KRWAWISZ!!!- zauważyłam parę rozcięć i siniaków na jej twarzy. Z najgłębszego rozcięcia na czole lała się obficie krew. Wzięłam ją pod ramię i zaprowadziłam do złotego porche. Podczas drogi zadzwoniłam do osób które miały ze mną jechać do galerii byśmy umówili się na godzinę później. Opowiedziałam im również o zaistniałej sytuacji i wysłałam trochę ludzi po chłopaka który wymierzył w nas broń.

Podjechaliśmy pod rezydencje. Pomogłam Gabrielli wyjść z auta. Poszłyśmy do drzwi w których czekali już na nas Vincent i Will. Udaliśmy się w czwórkę do pokoju mojej mamy. Otworzyłam dębowe drzwi z złotą literką "G". Posadziłam Gaby na łóżku. Z początku Vince i Will uparli się że to oni opatrzą rany, ale ja im powiedziałam że ja to wolę zrobić i że zrobię to o wiele lepiej.

Po opatrzeniu wszystkich ran, mój najstarszy brat kazał nam przyjść po zakupach do gabinetu. Skinęłam głową potwierdzająco. Udałam się ponownie na dół, wzięłam kluczyki i weszłam do garażu. Reszta już pewnie jest- pomyślałam. Spojrzałam na mojego Apple watcha. Faktycznie. Za pięć minut będę spóźniona. Trudno się mówi.

✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨

Witam panie i panowie w następnym rozdziale. Tak bardzo się cieszę że mamy już ponad 1k wyświetleń!!!!🥹🥹🥹🥹❤️‍🔥❤️‍🔥❤️‍🔥❤️‍🔥 I również mamy już ponad 50 gwiazdek. To oznacza że chyba zrobię kolejny chat rodziny Monet. Jeszcze raz wam dziękuję❤️‍🔥. Dajecie mi ogromną wenę do pisania. Mam pełno pomysłów na tą książkę, ale jak macie jakieś pomysły to śmiało piszcie!!!

Papa misie😼








































                      485 słów

A co by było gdyby...(rodzina Monet)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz