Teraz już nic nie będzie tak samo...

317 14 17
                                    

            Pamiętajcie
                               O
                          Zostawieniu
                                   Gwiazdki!!!          

Pov: Hailie

Łzy lały się z moich oczu kaskadami. Ale to nie były łzy smutku. To były łzy szczęścia. Czułam że moja mama też płacze bo jej łzy skapywały mi na ramię.

Pov: Vincent

Stwierdziłem że nie będę czekał i zadzwonię do Willa, który został przed bramą. Wybrałem numer do mojego młodszego brata i nacisnąłem zieloną słuchawkę. Nie minął pierwszy sygnał, a odebrał.

-Halo?- usłyszałem głos Willa w słuchawce.
-Witaj Will, jest pewna sprawa... znaleźliśmy matkę Hailie- rzekłem niepewnie. Will zapewne zauważył moją niepewność bo rzucił tylko szybkie "ok pa" i się rozłączył.

Po kilkudziestu sekundach, przybiegł zdyszany Will, w ogóle nie zmęczony tak szybkim biegiem, choć dystans który musiał pokonać nie był krótki. Rozejrzał się wokół, a kiedy zobaczył Hailie tulącą swoją mamę, oczy mu wyszły z orbit. Nie dziwię mu się. Też bym tak zareagował.

Zdecydowałem się również zadzwonić po Dylana który pewnie jeszcze będzie trzeźwy.

-O siema Vincuś, co tam!!!-wykrzyknął Dylan do telefonu. To znaczy że już zdążył się upić.

-Dylan przyjedźcie natychmiast- odezwałem się swoim chłodnym, formalnym tonem, by postawić swojego młodszego brata do pionu.

-Ale dlaczego? No proszę my się doskonale tutaj bawimyyyy- Nie wiem czy mi się uda z nim wytrzymać.

-Znaleźliśmy mamę Hailie- wysiłkiem się na najpoważniejszy ton by w końcu mnie zrozumiał.

-Co kurwa?!

-Wyrażaj się. Przychodźcie natychmiast.

-Będziemy za 10 minut- i się rozłączył.

Dokładnie dziesięć minut później, obok nas pojawiła się trójka najmłodszych braci. Nie wyglądali na nietrzeźwych, ale nie ocenia się książki po okładce. Chłopacy zareagowali dokładnie tak samo jak Will.

Pov: Hailie

-Hailie, drogie dziecko, musimy się zbierać.- powiedział mój najstarszy brat.

-Nie, proszę nie zabierajcie mi Hailie, prosze- łkała moja mama.

-Mamo, ale ja ich kocham i nie mogę się od nich oddzielić- powiedziałam błagalnym tonem, a po chwili dodałam- Vince, czy moja mama może mieszkać z nami?-poprosilam

-Ale słońce, wiesz że teraz wszystko się zmieni? Dobrze wiesz że nie lubię zmian. Ale dla ciebie zrobię wszystko- odezwała się moja mama, co uznałam za zgodę, by z nami zamieszkała.
===================================

Gdy byliśmy już w Pensylwanii razem z Gabriellą, od razu zaprowadziłam ją do jej pokoju. Wybrałam największy pokój gościnny. Kazałam jej się rozpakować i przyjść na kolację o 19.

Skip time do kolacji:

Na kolacji zjawili się wszyscy z naszej rodziny. Nawet ci najmłodsi. Nasza nowa kucharka, Amara, przygowała żeberka w sosie grzybowym, ziemniaki puree i smażone, sałatki, warzywa i wiele innych potraw. Były dobre, lecz uważam że to Eugenie robiła najlepsze potrawy. Na początku jedliśmy w ciszy. Postanowił ją przerwać głowa rodziny.

-Witaj całą moją rodzinę- rzekł uroczyście Cam.-Cieszę się że udało wam się wszystkim przybyć. Jest z nami wspaniała kobieta, która urodziła naszą wspaniałą królewnę. Witamy Gabriello w rodzinie Monet.- przerwał, a po chwili ciszy kontynuował swój monolog- Pozwól że ci wszystkich przedstawię. Albo zróbmy inaczej. Niech każdy się przedstawi.- zadecydował tata.

A co by było gdyby...(rodzina Monet)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz