Pov: Hailie
Podjechaliśmy czarnymi limuzynami pod ogromny apartamentowiec. Wysiedliśmy z niego i jacyś panowie zaczęli brać nasze bagaże i zapewne zabrali je do naszych apartamentów. Oh, jak wspaniale było poczuć ten wspaniały klimat Anglii!
Każdy z braci miał osobny apartament, tylko ja dzieliłam go z Adrienem i o dziwo bracia nawet nie zaoponowali. Apartament był podobnych rozmiarów co mój stary apartament w Nowym Yorku. Znajdowała się tam kuchnia, urządzona w białym kolorze, salon z ogromnym telewizorem i szarą kanapą w kształcie litery "L", dwie łazienki w stylu nowoczesnym, jadalnia z okrągłym, białym stołem, sypialnia ,do której można wejść przez oszklone, przesuwane drzwi, z łóżkiem dla dwóch osób, schludnie zaścielonym. Na oknach wisiały szare, jedwabne zasłony. Wielkie okno w salonie prowadziło na ogromnych rozmiarów taras, na którym stało ogromne jacuzzi, parę krzeseł oraz stolik.
"O 15:30 chcę wszystkich widzieć w recepcji. Idziemy na obiad i na cmentarz."- tak brzmiała wiadomość od Vincenta na naszej grupie rodzinnej. Dokładnie pół godziny po piętnastej, wszyscy stawili się na dole ubrani w garnitury. Tylko ja miałam na sobie czarną sukienkę, sięgającą mi do łydek, która bardzo podkreślała moje kształty, bo była bardzo przylegająca i miała dziurę na plecach w kształcie owalu.
Włosy potraktowałam lokówką, pomalowałam rzęsy maskarą, nałożyłam trochę pudru, różu i rozświetlacza. Wyszłam w towarzystwie Adriena i moich braci. Nie obyło się bez ciekawskich spojrzeń ,posyłanych ku nam przez innych ludzi. Weszliśmy do restauracji,która wyglądała przytulnie i bogato. W niej zamówiłam sobie gofry z bitą śmietaną i owocami. Próbowałam się nacieszyć smakiem moich ulubionych gofrów, gdy nagle mój deser z moich rąk wyrwał mi Shane siedzący tuż obok.
-SHANE ODDAWAJ!!!-wydarłam się trochę za głośno na brata. On w tym czasie zdążył już wszamać pół gofra.
-Hailie, Shane, jesteście dorośli, a dalej aż wstyd z wami wychodzić.-warknął najstarszy z braci.
-Vince, może ich jeszcze do biblioteki zaprowadź na rozmowę?-wtrącił się Dylan.
-Za chwilę i ciebie tam zaprowadzę, drogi Dylanie- odrzekł Vince.
-Malutka, zamówię ci nowego gofra- powiedział mój ulubiony brat i zaczął wołać kelnera.
-Dzięki Will-uśmiechnęłam się do niego słodko. Gdy kelner podszedł do stołu i przyjął ode mnie zamówienie. Zachciało mi się bardzo do toalety, więc poinformowałam o tym braci, wstałam od stołu i skierowałam się do drzwi z napisem "WC". Gdy wyszłam z kabiny i chciałam umyć ręce, drzwi od jednej z kabiny się otworzyły i wyszedł z nich ten sam kelner co przed chwilą przyjmował ode mnie zamówienie.
Nagle przyszpilił mnie do najbliższej ściany, na tyle mocno, by zabolały mnie plecy, po czym zagapił się na mój...biust.
Gdy się ocknął, złożył na moich ustach pocałunek. Zaczęłam krzyczeć po pomoc i wierzgać swoimi nogami tak by móc wbić szpilkę w jego nogi.
Na szczęście na ratunek przyszedł mi Adrien oraz Tony, którzy od razu gdy zobaczyli moje załzawione oczy, rzucili się na kelnera.
-Kochanie, lepiej z tąd wyjdź. Nie chce żebyś tego oglądała.-rzekł Adrien, po czym złożył miękki pocałunek na mych ustach i wyprowadził mnie za drzwi. Gdy wyszłam, słyszałam jęki kelnera (oczywiście z bólu) i uderzanie czymś o coś.
Po paru minutach, Adrien i Tony wyszli z mokrymi od krwi knykciami. O dziwo ich koszule i garnitury były w nieskazitelnym stanie.
Kiedy wróciliśmy do stolika, od razu podbiegł do mnie Will i zamknął mnie w szczelnym uścisku, jakby bał się że za chwilę mnie straci.
-Will, przecież nic mi nie jest- jękłam, bo brat zbyt mocno mnie ściskał.
-Napewno Malutka? Nic ci nie zrobił?- powiedział z troską w głosie Will. Omiatał mnie uważnie wzrokiem, jakby chciał zobaczyć czy na pewno ten zbir mi nic nie zrobił.
-Nie Will. Widzisz? Nic mi nie jest.- odpowiedziałam z ulgą w głosie bo już puścił mnie z uścisku.
-No ja nie wiem Hailie. Przecież ten zjeb cię pocałował. (Autorka: chodzi o tego kelnera)-odburknął Tony, a po jego słowach wszyscy się wzdrygnęli z obrzydzenia.
-No niech ja za chwilę dorwę tego skurwie...
-On już dostał za swoje Dylanie.- odpowiedział ze spokojem w głosie mój mąż.
-No mam nadzieję- warknął Dylan.
Wyszliśmy z restauracji i Vince, Adrien, Will i ja udaliśmy się w stronę cmentarza, a reszta braci poszli do jakiegoś pobliskiego klubu. Po chwili doszliśmy do masywnej bramy od cmentarza. Adrien uchylił ją dla mnie, a ja przez nią przeszłam i prowadziłam do grobowca moich bliskich.
Pov: Vincent
Gdy byliśmy już blisko grobu bliskich mojej siostry, nagle zauważyliśmy kobietę klęcząca blisko tego grobu. Była zadziwiająco podobna do Hailie tylko o wiele starsza, gdzieś w wieku naszego ojca.
Kobieta miała rude, pokręcone włosy, spięte w kitkę. To była jedyna rzecz z wyglądu, która ją od Hailie różniła. Miały takie same oczy, rysy twarzy i figurę. Skądś ją kojarzyłem, tylko z kąd?
Nagle przypomniały mi się zdjęcia z pokoju Hailie gdy ta się dopiero do nas wprowadziła.
Zamarłem...
Pov: Hailie
Zamarłam.
Nie. To nie mogła być prawda! Przecież moja mama zginęła lata temu!!! Stałam w miejscu jak słup. Tak samo Vince. Tylko Adrien patrzył się na nas pytającym wzrokiem. Obserwowałam podnoszącą się z ziemi kobietę przez załzawione oczy.
-H-hail-lie-e?- wyjąkała kobieta, dobrze znanym mi ,kojącym głosem. Czułam jak Adrien się napiął, gdy ona wypowiedziała, a raczej wyjąkała moje imię, bo aktualnie mnie podtrzymywał bym nie upadła.
-Ma-am-ma?- załkałam. Moja mama otworzyła dla mnie ramiona, bym mogła ją objąć, lecz nie mogłam. Nie mogłam się ruszyć, choć chciałam. W końcu moja kochana mama przylgnęła do mnie sama. Adrien odszedł metr dalej, dając nam miejsce i czas na wyściskania się za wszystkie czasy.
###################################
Dzień dobry misie!!! Przybywam z kolejnym rozdziałem dla was!!! Mam nadzieję że się wam spodobał. Jutro lub we wtorek pojawi się kolejny rozdział!! Mam do was pytanie: czy chcielibyście bym wystawiała czasami rozdziały w których bedzie chat rodziny monet? Dajcie znać, a ja już się biorę za pisanie kolejnego.
Do zo w następnych rozdziałach😘😘😘
____________
| 923 słowa|
CZYTASZ
A co by było gdyby...(rodzina Monet)
AksiCo by było gdyby mama Hailie jednak nie umarła? Jak wyglądałoby wtedy życie monetów? Czy dzięki temu stanie się coś co zmrozi wam krew w żyłach? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce czytając ją. Zachęcam do przeczytania.