Rozmowa u dziadka Vinca

168 9 14
                                    

Pov: Gabriella

Po opatrzeniu moich ran i siniaków, Hailie wyszła z pokoju, zapewne dlatego by jechać na zakupy. Choć gdzieś tam w środku bardzo chciałam by ze mną została, to głupio mi było o to prosić. Na szczęście ze mną w pokoju został Vincent i Will.

Moje relacje z nową rodziną znacznie się polepszyły, co można nawet gołym okiem zobaczyć i przyznać bez zastanowienia. Najbardziej do gustu przypadł mi drugi najstarszy z braci monet- Will. Blondyn wydaje się bardzo miły i sympatyczny. Tak czy siak resztę lubiłam tak samo. Każdy ma swój urok. Na przykład Vincent, mimo iż z pozoru jest sztywnym, bez uczuciowym człowiekiem, to jednak potrafi się o innych troszczyć i czasami okazywać emocje. Lub Dylan. Chodź jest bardzo porywczy i czasami wredny, to jest bardzo opiekuńczy i za rodziną wskoczyłby w ogień. Tony też nie jest bez uczuciowym gburem. Z tego co mi opowiadała Hailie, wyciągnęłam wniosek że również kocha swoją rodzinę jak inni. A o Shane'ie już nie będę wspominać. On również jest bardzo miły i sympatyczny.

Z zamyśleń wyrwał mnie mężczyzna o bardzo lodowatych oczach.

-Czy zechciałabyś, Gabriello, powiedzieć nam co stało się wtedy, w kawiarni?- spytał Vince. Z mojej twarzy mimowolnie zmył się ciepły uśmiech, a w oczach pojawiły się łzy. Och, tak bardzo nie chciałam mu o tym mówić. To był dla mnie zbyt duży cios emocjonalny. W końcu zebrałam się na odwagę i pokiwałam głową na tak.

Opowiadanie pov: Gabriella

Wreszcie obsłużyłam ostatniego klienta. Teraz tylko musiałam wyczyścić ekspres, umyć blaty i stoliki i mogłam wracać do domu. Lecz ktoś bardzo pragnął przeszkodzić mi powrót do domu. Gdy wykonałam już wszystkie czynności, udałam się po moją torebkę i poszłam ku wyjściu.

Nagle czyjaś wielka łapa wciągnęła mnie za ramię i posadziła na krześle. Wydałam z siebie cichy pisk. Mężczyzna zakrył moje usta ręką. Śmierdziało od niego alkoholem i papierosami. Gdy obróciłam głowę, ujrzałam że mężczyzna pewnie brał chyba narkotyki. Jednym słowem wyglądał okropnie. Podkrążone oczy i wory pod nimi, rozczochrane włosy, blada jak kartka papieru cera i poszarpane, brudne ubrania. Wtedy na skroni poczułam coś zimnego. To był... pistolet. Wzdrygnelam się na ten przeszywający ból, bo chłopak przyłożył broń do mej głowy z taką siłą, że pojawiły mi się mroczki przed oczami.

Miał krótkie spodenki i bardzo dużą bliznę na piszczelu lewej nogi.

-Słuchaj mnie. Albo powiesz mi gdzie mieszkasz i dasz mi lokalizację i dostęp do domu monetów albo strzelę, lub wywiozę cię z tego stanu, c'nie?- wybelkotal ledwo słyszalnie. Ledwo zaprzeczyła głową. Nie zrobiłabym tego. Dla Hailie. I trochę też dla jej rodziny.

-Skoro nie to nie. A teraz rusz się!- warknął. Posłusznie wstałam, próbując powstrzymać łzy lecące ciurkiem po moich policzkach. Wyszliśmy z kawiarni udając się do białego Vana. Brunet przyłożył mi tym razem pistolet do szyji, przez co trudniej było mi oddychać. Gdy zobaczyłam złote Porshe podjeżdżające pod kawiarnię, otwierałam już usta by krzyknąć do mojej córki wysiadają ej z samochodu, ale chłopak zaczął bić mnie po twarzy, przez co uformowało się na niej pełno siniaków.

Ucieszyłam się gdy Hailie wyszła z samochodu. Zaczęła zmierzać w naszą stronę z strachem i złością na twarzy. Zacisnęła dłonie w pięści. Nagle odezwał się mój porywacz: Ej Monet! Za dostęp do twojego domu oddam ci twoją MAMĘ, c'nie?- Widziałam jak w Hailie aż krew wrzała. Szybkim i zwinnym ruchem sięgnęła do spódnicy, po czym wyciągnęła pistolet odbezpieczając go wcześniej. Chłopak rzucił mnie mocno na ziemię i wyciągnął zza pazuchy również broń. Poczułam piekący ból w pobliżu brwi i podbródka. Chyba ciekła mi...

Huk

Wzdrygnełam się na ten głośny dźwięk. Dochodził on od chłopaka. Obejrzałam się na Hailie czy nic jej nie jest. Boże kochany nic jej się nie stało. Teraz to brunetka strzeliła a broń chłopaka poleciala daleko. Moja córka kopnęła go w podbrzusze, on się zachwiał, poleciał mocno w tył i uderzył o krawężnik tyłem głowy. Parę kropli krwi prysnęła od niego...

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

Powróciłam!!! Przepraszam że tak długo nie było rozdziału. Straciłam wenę. Jak tam u was życie mija? Macie już wystawione oceny? Będzie czerwony pasek? Przepraszam że rozdział taki krótki, bo tylko 672 słowa. Ale mam nadzieję że rozdział wam się podoba. Papa misie😘😘😘

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

A co by było gdyby...(rodzina Monet)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz