Opowiedziałam już wszystko Monie o czym powinna wiedzieć i o tym co mnie się przytrafiło na przełomie siedmiu lat. Siedziałyśmy w moim pokoju w niezręcznej ciszy. Tak bardzo chciałam ją przerwać więc spytałam:
-Mona, a ty masz kogoś na oku?- spytałam dziewczynę.
-Nie na oku tylko na palcu.- rzekła. Zmarszczyłam brwi. Zdziwiła mnie ta odpowiedź bo na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale gdy Mona pokazała mi środkowy palec i wskazała na obrączkę, od razu zrozumiałam i pogratulowałam.
-Ma na imię Matteo.- oznajmiła. Matteo... Matteo?
-Czy chodzi o kolegę ze szkoły moich braci?- spytałam zamyślona. Przyjaciółka pokiwała głową potwierdzając. Nagle mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącego powiadomienia. Odblokowałam telefon przez face Id. Coś przyszło mi na Maila. Monie również bo mi o tym oznajmiła. Wiadomość przyszła od Northeast high school. (autorka: nie pamiętam dobrze tej nazwy ale wydawało mi się że tak się nazywała ta szkoła do której chodziła Hailie. Jak napisałam źle to napiszcie.)
Brzmiała ona tak:
"Drodzy, dawni uczniowie Northeast high school academy!!!
Chcielibyśmy ogłosić wielki bal organizowany dla dawnych uczniów tej szkoły, którzy mają poniżej 40 lat. Bal odbędzie się od godziny 18:00 do 2:00. Motywem przewodnim balu są kolory, które będą losowane na stronie szkoły!!!
Można przyjść z osobą towarzyszącą i ubrać się z nią na wylosowany kolor.
Link do strony: www.northeast.highschool.academy.com
Z poważaniem
Dyrektorka szkoły."Zapiszczałyśmy z Moną w tym samym czasie. Kliknęłyśmy link do strony, ale zanim wylosowałam, pobiegłam do Adriena, zostawiając Monę samą rozmawiającą z jej mężem. Zbiegłam na dół. Adrien pracował na kanapie w kształcie litery "L".
-Adrieeeeeen. Widziałeś może maila ze szkoły?- spytałam z maślanymi oczami.
-Tak, widziałem.- odparł mąż.
-A mógłbyś ze mną na niego iść?- ubłagałam i usiadłam na kanapie obok Adriena.- i wiesz że trzeba wylosować kolor?- dodałam.
-Dobrze, już dobrze pójdę z tobą. I pamiętaj że robię to dla ciebie.- powiedział. Rzuciłam do niego tylko szybkie "chodź" i chwyciłam go za nadgarstek prowadząc go na górę. Weszłam do pokoju i napotkałam Monę siedzącą na łóżku z bananem na twarzy.
-No to co. Losujemy.- powiedziałam i przetarłam ręce. Rozsiedliśmy się na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Kliknęłam w link pod wiadomością i automatycznie przekierowano mnie na stronę szkoły. Na dole znajdował się kolorowy napis "kliknij aby wylosować".
-Jak wylosujemy różowy to nie ręczę za siebie.- rzekł Adrien. Zachichotałam cicho na wyobrażenie sobie Adriena w różu. Pewnie czułby się tak samo jak w tej kawiarence w Nowym Yorku. Gdy zwlekałam z wciśnięciem przycisku, brunet wyrwał mi go zwinnie z ręki i kliknął. Losowało się jakieś dziesięć sekund utrzymując nas w napięciu. I uwaga uwaga. Wylosował nam się różowy!!!!!!!! Od razu z Moną ryknęłyśmy niekontrolowanym śmiechem. Rzuciłam się na łóżko waląc pięściami o materac. Nagle sturlałam się z łóżka, ale Adrien ze swoim refleksem zdążył mnie złapać w locie. Normalnie powinien dostać tytuł na Flasha roku.
Gdy się uspokoiłyśmy, Adrien jęknął ciężko i skrył twarz w dłoniach.
-Bedziesz wyglądał w tym wspaniale- powiedziałam pocieszająco.
-Ja się tam upokorzę- jęknął. Pocałowałam go w policzek.
-Dobra tera ja losuje- oznajmiła Mona. Jej wylosował się niebieski. Bardzo się na to ucieszyła.
Wieczorem pożegnaliśmy się z Moną, bo ta musiała już jechać. Powiedziałam o balu braciom i mamie. Dylan, Shane, Martina i Tony przyszli do mnie do salonu, bo kazałam im przyjść. Wszyscy po kolei losowali. Najpierw była kolej Tony'ego.
-Nie no kurwa!!!!!! Japierdole różowy.- powiedział Tony i skrył twarz w dłoniach.
-Nie przejmuj się. Nie będziesz musiał iść sam na różowo.- powiedział Adrien. Relacja pomiędzy moim mężem a braćmi bardzo się polepszyła. Są trochę takimi "kumplami". Adrien bardzo się zmienił wychodząc za mnie. I bardzo się z tego cieszę.
Potem naszła kolej na Dylana i Martinę.
-Ooo!!! Czerwony!!! No i git- ucieszył się Dylan z radością piecio-letniego dziecka.
Teraz losował Shane.-Aha- to była jedyna reakcja Shane'a na kolor jaki mu się wylosował. Zielony.
-No to jutro jedziemy kupić kreację dla wszystkich!!!- zadecydowałam. Wszyscy skinęli głowami.
::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
Witam was misie😘. Oto nowy rozdział. Dawno nie pisałam normalnego rozdziału. Jak myślicie, czy stanie się coś strasznego na balu?
Papa kochani i do zobaczenia w kolejnych rozdziałach👋👋👋
CZYTASZ
A co by było gdyby...(rodzina Monet)
AkčníCo by było gdyby mama Hailie jednak nie umarła? Jak wyglądałoby wtedy życie monetów? Czy dzięki temu stanie się coś co zmrozi wam krew w żyłach? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce czytając ją. Zachęcam do przeczytania.