|8|

77 5 24
                                    

• Jan •

— 🥀 —

  Mam dwubiegunowość.

Taka o to myśl zawładnęła moimi myślami, podczas gdy swój wzrok wlepiłem w okno i wszelkie znajdujące się za nim rzeczy. Przywędrowała ona do mojej głowy niemalże od razu, gdy zdałem sobie sprawę jak bardzo uwielbiam wpatrywać się w okna szkolne, jednocześnie ich szczersze nienawidząc.

Otóż od dziecka miałem skłonność do nadmiernego spoglądania w okno. Uwielbiałem obserwować świat, jak i ludzi w nim żyjących. Zawsze niezwykle interesowały mnie chociażby przejeżdżające przez ulicę samochody czy padający deszcz i porwane przez silny wiatr gałęzie drzew. Dzięki więc temu, że podczas trwania lekcji miałem idealny widok na ową rzecz, mogłem się czymś zająć. Czymś co naprawdę mnie ciekawiło.

Natomiast nienawiść do okien w szkole nie pojawiła się tak, jak u większości osób stąd, iż przypominały one, że zamknięty jestem w zakładzie psychiatrycznym pod nazwą „liceum muzyczne” pośród osób, których szczerze nienawidziłem. Męczące uczucie zasiedliło się w moim sercu, gdyż za każdy razem, gdy spoglądałem w okno, dopadała mnie okrutna świadomość, iż nie tylko uwięziony jestem w szkole, a także i w samym sobie. Uświadamiały mi one jak bardzo zmęczony jestem udawaniem kogoś, kim zwyczajnie nigdy bym nie był, a także o tym, jak bardzo zepsuty jestem.

Zepsuty niczym stara, brudna szyba okienna, pokryta wieloma pęknięciami.
A jednak nikt nie ma chęci jej wymienić...

Niespodziewanie moją uwagę przykuła pewna, dobrze znana mi osoba, choć z drugiej strony czy należało nazywać szatynkę znaną mi, skoro była dla mnie niczym zagadka? Jedyne co o niej wiedziałem to to, jak ma na imię oraz że ma świra na punkcie bycia najlepszą, a jednak skrycie czułem, że rozumiem ją najlepiej na świecie. Że to właśnie ja potrafię dojrzeć to, co niewidzialne jest dla oczu.

Może właśnie dlatego, gdy jak zwykle weszła do klasy z uniesioną głową. Z bijącą od niej aurą, mówiącą, że nikogo nie potrzebuje, mówiącą o jej niezależności, ja i tak dostrzegłem to, co ona za tym wszystkim tak bardzo starała się ukryć.

Klucz do tak skrytej i wyjątkowej wiedzy tkwił w oczach szatynki, które wręcz wołały o pomoc. Wystarczyło jedynie się im dokładnie przypatrzeć i przeskanować, a wiedziało się niemalże wszystko.

Jako iż od zawsze miałem niebywałą skłonność do przypatrywania się oczom nieznanych mi osób, stanowiłem nad nimi niemałą przewagę, gdyż jedno spojrzenie wystarczyło, bym wiedział czy dana osoba jest skrzywdzona, czy może wręcz na odwrót.

W przypadku tej konkretniej osoby nie trzeba było jednak specjalnie wysilać się na dogłębne skanowanie tęczówek, dlatego też przypadkowa, spostrzegawcza osoba mogła zorientować się, iż coś jest nie tak chociażby po tym, że szatynka co chwilę przesadnie naciągała na swoje ręce czarne rękawy należące do opinającego ją golfu, jak gdyby bała się, że ich podwinięcie, bądź naciągnięcie nie w tą stronę co trzeba, spowoduje, iż skrupulatny obserwator dostrzeże to, czego nikt nigdy nie powinien widzieć na jej skórze.

W końcu była przykładną uczennicą, z problemami o wadze oceny niedostatecznej ze sprawdzianu, nieprawdaż?

~•~

  Stołówka; miejsce w każdej szkole z jedzeniem gorszym niż to, które byłbym w stanie przyrządzić samemu, nie posiadając chociażby grama talentu kulinarnego.

LOOKATME | Jann ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz