• Olivia •
— 🥀 —
Byłam w stanie jedynie spogladać na zmierzającego ku mnie wysokiego chłopaka o przydługich, zakręconych włosach i oczach wręcz wpadających w szarość, mimo że te z bliska w cale jej nie przypominały. W jego dłoniach znajdowała się taca wypełniona dwoma porcjami jedzenia. Wiedziałam, że jedną wręczy mnie, jednak nie chciałam jeść. Wiedziałam, że nie dam rady, zważywszy na ścisk żołądka, spwoodwany silnym stresem.
Prawdopodobnie to właśnie przez silne, nieokiełznane emocje miałam wrażenie, że wszystko dzieje się w zwolnionym tępie. Dostrzegłam każdy, nawet najmniejszy ruch szatyna. Dojrzałam jego wzrok, skierowany wprost w ten mój, a nawet skryte zmartwienie w zaciszu jego spojrzenia.
Czy... Czy on się o mnie martwił?
Gdy znalazł się już naprzeciw mnie, skrupulatnie przeskanował całą moją twarz. Czułam się, jak gdybym znajdowała się na wizycie kontrolnej u lekarza i doskonale wiedziałam, że jego skupionemu spojrzeniu nie umknie zmęczenie wymalowane na mojej twarzy, zamglony wzrok, a tym bardziej sińce pod oczami, nie do zamaskowania.
Czułam, że w głowie chłopaka zawirowały liczne pytania, na które i tak nie dostałby odpowiedzi. Nie miałam najmniejszego zamiaru zwierzać się ze swoich problemów praktycznie obcemu człowiekowi, który zaledwie parę dni temu był osobą, której jako pierwszej chciałam się pozbyć.
Z drugiej natomiast strony, jego czarujące spojrzenie, powalający mnie uśmiech i włosy, których długość sprawiała, iż wydawał się być niezmiernie delikatny, kusiły mnie, by wyżalić się chłopakowi i zwyczajnie się mu poddać. Sprawiał wrażenie pomocnego i otwartego na ludzkie problemy...
Ogarnij się dziewczyno. Dobrze wiesz, że nie możesz tego zrobić.
— Niczego dziś nie przełknę — Gdy tylko zdążyłam zorientować się, iż Jan chwytał za skrawek talerza z zamiarem ułożenia go na mojej części stolika, niezwłocznie zaoponowałam. — Dzisiaj jest sprawdzian u Whellera. Jeśli zawale ostatni sprawdzian w tym semestrze, mama się wścieknie — wyjaśniłam niechętnie. Nie byłam fanką spowiadania się ludziom ze swoich uczuć. Wolałam takie informacje zachowywać tylko i wyłącznie dla siebie.
— Spokojnie, Liv. To tylko ocena, o niczym nie świadczy — odrzekł uspokajająco. Głos szatyna był tak subtelny, że przez jedną chwilę miałam ochotę wyrzucić z siebie dosłownie wszystko i zacząć wrzeszczeć, że powoli zaczynam się rozpadać i potrzebuje pomocy w posklejaniu mnie.
Między moimi powiekami zagościły gorące łzy, a przez przełyk począ przemierzać pulsujący ból, świadczący o odmowie wystąpienia łez na moją skórę twarzy.
— Ja... Ja nie potrafię być spokojna. Boje się — Słowa wypłynęły, a ja nie widziałam już odwrotu. Powiedziałam coś, czego w cale nie chciałam. Coś, czego nigdy nie powinien usłyszeć.
Zdecydowanie powiedziałam za dużo, mimo że nie powinnam ufać chłopakowi. Mógłby to wykorzystać przeciwko mnie, a w tedy każdy dowiedziałby się, że Olivia Wide nie jest tak idealna, jak każdyby się tego spodziewał.
To tylko przedstawiony innym obraz, za którym kryje się ktoś zupełnie nie idealny.
Nie wiele myśląc, odeszłam od stolika, nie zabierając ze sobą nawet leżącej na nim książki oraz plecaka znajdującego się na podłodze. Przemierzałam bez celu jeden z korytarzy, byle by znaleźć się jak najdalej od miejsca, w którym wciąż na powierzchni pływały moje troski.
CZYTASZ
LOOKATME | Jann ✓
FanficWedług mnie to niebywałe, że ludzie potrafią przybrać formę zachowania, zależnie od otaczających ich ludzi. Tak jakby każdy z nas grał w filmie. A każde otoczenie, było innym filmem. Uważam tak, bo widzę to po sobie. Moja twarz potrafiła nosić wiele...