rozdział 18

30 3 1
                                    

Alastor szedł w stronę ciemnej uliczki gdzie była Filia. Usłyszał męski głos, co doprowadziło go do szału. Powiększył się dwukrotnie, a jego macki miotały się różne strony. Jego oczy powiększyły się a źrenice zmniejszyły. Był gotowy na torturowanie tego typa, aż on sam zacznie błagać o śmierć.
Wszedł w tą uliczkę, jego oczy płoneły ze złości, przez co wręcz oswietlaly czerwienią ten ciemny zaułek.
Podszedł i zobaczył Valentino, powoli rozpinajacego swoj dół ubioru (bo spodniami tego nie można nazwać). "Przyszpilił Filię do ściany i szykował się do ruchanie, skurwiel" pomyślał Al po czym od tyłu mackami zaczął podduszać brutalnie ćmę. Jego uśmiech wzrósł a oczy złowrogo spoglądały jak napastnik powoli traci przytomność i robi się siny. Filia skuliła się pod ścianą i zaczynała płakać. Jednak nagle otarła łzy, chciała zachować twardą postawę, wyciągnęła pazury i powoli podchodziła z chęcią mordu do leżącego erotomana. Zaczęła brutalnie drapać jego całą klatkę piersiową powoli przechodząc do szyi, jednak jedna macka ją zatrzymała.
- nie zasługuje na łatwą śmierć. Daj mu się powoli wykrwawic. - duszyczka usłyszała spokojny głos Radiowego.
Podeszła go niego i mocno się przytuliła, otwierając swój wodospad łez.
- już, już kochanie, chodźmy do domu. - powiedział Al trzymając ją na rękach i otwierając portal do pokoju.
Filia mocno wbiła się w klatkę piersiową Radiowego, a kiedy on zatrzymał się żeby zeszła, ona wciąż trzymała się.
- ah, już jesteśmy bezpieczni kochanie
Ona nie odpowiadała, trzymała się jak mała koala i nie chciała puścić. Al westchnął i usiadł na łóżku. Objął ją i powiedział
- będę torturować tą jebaną cme dopóki nie stwierdzę że karma wróciła
- mhm - cicho mruknęła Filia i odkleiła się od demona. Coś jeszcze porozmawiali i poszli spać.

Następnego dnia Al znów zostawił Filię w Radio stacji. On zaś poszedł wypełnić zemstę na Valentino. Wszedł sobie do V Tower jakby nigdy nic i pojechał windą na piętro gdzie była siedziba Veesów. Na windę czekał akurat Vox i kiedy zobaczył przed sobą Alastora zeszedł na zawał.
- kuwa, ty to jesteś jakiś psychiczny na moim punkcie
- właściwie to przyszedł do twojego kolezki, jak on tam miał? Ten Veltatino czy coś takiego
- Aha, ale nie pozwolę ci na to - w tej chwili Samsung miał zamiar rzucić się na Radiowego ale ten na spokojnie odsunął go jedną swoją czarną macką i poszedł w stronę gabinetu Vala. Wbił mu rozwalając drzwi. Postać już miał zmienioną, więc wystarczył tylko jeden krok i po wszystkim.
Przerażony Valentino kiedy zobaczył Alastora wyciągnął broń z pod biurka i zaczął strzelać. Ah jakby to coś miało pomóc.
- wpierdoliłeś się w gówno łysolu, nie tyka się własności innych. A teraz runda druga mój drogi - powiedział Al a uśmiech poszerzał mu się coraz to bardziej.
- a spierdalaj sarenko - powiedział udając twardziela, w głębi duszy bał się
Alastor objął go swoimi mackami i powoli zaczął go ściskać patrząc jak ten powoli robi się siny.
Nagle od tyłu podchodzi Vox i przykłada mu pistolet do głowy.
- zostaw go jelonku jebany
Alastor nie chciał sobie nim zawracać głowy więc stwierdził że zrespawni tu swoje duszę pod postacią tych stworów, aby się nim zajęły. Nie chcacy pojawiła się tam Filia, wyglądała jak ten stworek, ale zamiast wykonać rozkaz złapała go za nogę.
- huh? Idz atakuj!
- Al? Co sie ze mną stało?
Alastor szybko zrozumiał że to ona, jego macki i stworki atakowały, a on ukucnąl do niej i szybko zmienił jej  wygląd. Chciał pstryknac palcami aby otworzyć portal do pokoju, ale ona go powstrzymała.
- ja też chcę zobaczyć jego tortury - uśmiechnęła się złowieszczo co spodobało się Alastorowi.

_______________________________________

Myślę że w następny rozdziale będzie już punkt kulminacyjny historii. Pozdrawiam i dziękuję że to czytacie!

Pierwsza Dusza Alastora Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz