Prolog

99 23 25
                                    

Byłyśmy chore na umyśle.

Przynajmniej tak mówili ludzie, widząc, jak łapałyśmy się za ręce, rzucałyśmy sobie ukradkowe spojrzenia, rumieniłyśmy się na swój widok. Jak próbowałyśmy ukryć się przed okrutnym światem.

A może naprawdę byłyśmy chore? Może naprawdę byłyśmy pomylonymi zboczenkami, które powinny skończyć na stosie? Może musiałyśmy spowiadać się z każdego wyznania i pocałunku? Może po prostu powinnyśmy zabić uczucia, podeptać je, opluć, zniszczyć, spalić, zamknąć je w trumnie i zakopać dwa metry pod ziemią?

Robili nam wszystko. Ranili nas, próbowali wbijać w plecy niewidzialne noże. To, co z nami robili, rysowało blizny nie tylko na naszych psychikach - na naszych ciałach też pozostawili rany. Za każdym razem, gdy słyszałyśmy ich wrzask, śmiech, podstępny szept, starałyśmy się w to nie wierzyć. Ale to za bardzo wbijało się w serce. Byłyśmy powalone. Złe. Opętane. Chore.

Właściwie to nie byłyśmy chore. A jeśli to prawda, co o nas mówili, to nadal jesteśmy. Mocno trzymamy się za ręce, jedna nie puszcza drugiej, patrzymy sobie w oczy. Każda z nas tonie w głębi oczu wariatki, sama nią będąc. Tej choroby nie da się wyleczyć tabletkami, syropem, zastrzykiem, przeszczepem czy nawet terapią.

Bo słowa innych ludzi nie potrafią zabić prawdziwej miłości.

That Kind of GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz