IX

33 7 70
                                    

Robię przerwę w odrabianiu lekcji. Nie mam siły i zamiaru kontynuować tego wypracowania na polski o życiu Mickiewicza. Chowam zabałaganioną chaotycznymi myślami głowę w dłoniach. Wiem jedno - Krystian to ignorant i debil. Niewiele myśląc, wyjmuję telefon.

Ja: Hej

Pociągam nosem. Nie mogę porozmawiać z Julką, gdyż jest na bardzo ważnym spotkaniu rodzinnym (na którym od babci pewnie znowu nasłucha się wywodów o swoich rzekomo satanistycznych zapędach), a Oliwka pojechała na zakupy z mamą i starszym bratem - Wiktorem. Moją ostatnią deską ratunku jest rozmowa z Linuxem.

Linux2137: Hej
Linux2137: Co tam???
Ja: Chujowo

Nie wytrzymuję. Po moim policzku płynie słona łza, którą wycieram rękawem swetra.

Linux2137: O nie co sie stalo???
Ja: Wez przemow temu debilowi skonczonemu do rozumu, w dupie ma mnie zupelnie, nie wiem juz co mam zrobic
Linux2137: Pisal mi o tym

W tej chwili zamieram. On wie! Krystian pisał mu o naszej kłótni! Powiedział mu, że chciałam dać mu z liścia? Jak mnie przedstawił? Czy o czymś mu kłamał? Muszę wiedzieć, jak się nie dowiem, to chyba wybuchnę na tym krześle.

Linux2137: Chcialas mu dac z liscia po twarzy podobno???

No tak, na jakiej podstawie ja mogłam myśleć, że było inaczej? Wie i już nic nie może tego zmienić. Krystian przedstawił mu pewnie już swoją wersję wydarzeń, w której wyszłam na ostatnią idiotkę, która terroryzuje swojego chłopaka bez najmniejszego powodu.

Ja: Zasluzyl gnojek
Ja: Co ci powiedzial?

Chwila ciszy. Trzy kropki migają u dołu ekranu przez jakieś dwie minuty. A więc szykuje się cały elaborat z akapitami i przypisami. Albo zastanawia się, co napisać, by ująć całą prawdę.

Linux2137: No to powiedzial mi, że szedl wlasnie do ciebie i ty do niego podbieglas i tak bez powodu go chcialas walnac. On cie przed tym powstrzymal, a ty się na niego darlas, że go nie interesujesz, ze mu odwala i jest idiotą i takie tam. No i ze ci odpierdolilo, ale w to nie wierze, jak z reszta w to, że nie mialas konkretnego powodu

Z moich ust wydobywa się głośne sapnięcie. Dokładnie tak to sobie wyobrażałam. Krystian przedstawił siebie jako pokrzywdzonego, a mnie jako wariatkę. Zawsze jakiś czas po kłótniach żałował wszystkiego, co powiedział i długo mnie przepraszał, godzenie się nie było bolesnym procesem. Ale teraz po takiej wypowiedzi na mój temat szczerze w to wątpiłam. Linux przecież nie skłamałby w tak poważnej sprawie. Zdarzały mu się drobne przewinienia, na które można było przymknąć oko, ale gdy chodziło o związek mój i blondyna, to zawsze był szczery i bezpośredni.

Ja: Dobrze
Ja: Na razie bede go po prostu miec w dupie
Ja: Przynajmniej sie postaram

Odkładam telefon i zabieram się za zadanie z polskiego. Wrócę do tego tematu później, gdy moja psychika się polepszy, bo na razie ledwo się trzyma i cała się chwieje.

***

Zbliża się październik. Nieliczne drzewa w mieście przybierają złocistorudą barwę, a powietrze staje się coraz chłodniejsze. W kałużach na nierównym chodniku stoi woda, a człowieka aż kusi, by nadepnąć na suche liście leżące na chodniku i usłyszeć to przyjemne, wręcz satysfakcjonujące chrupnięcie. Szczerze, nieszczególnie lubię jesienną pogodę. Błoto, błoto i jeszcze raz błoto. Jednak gdy nie pada i nie wieje lodowaty wiatr, uwielbiam wychodzić na spacery do parku. Najlepiej z Luckym, ze słuchawkami w uszach i dudniącymi w nich muzyką oraz moją ekstremalnie jesienną playlistą, którą zawsze wtedy włączam. To, czego słucham, uzależnione jest od mojego nastroju i pogody, nie wiem czy tylko ja tak mam.

That Kind of GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz