Lena
Klasa druga "a" siedzi pod drzwiami swojej sali, zajmując się różnymi rzeczami. Chłopcy przynieśli piłkę i grają nią na korytarzu, Nina razem z kilkoma koleżankami oglądają coś i śmieją się w głos, a grupa bliższych mi dziewczyn powtarza chemię. Dostrzegam wśród nich Julkę, jednak po Oliwii nie było śladu. Pisała mi wczoraj, że ma potworny ból gardła, straciła głos biedulka.
— Cześć! — witam się z Julką.
— No hejka! — uśmiecha się do mnie dziewczyna. Obie się przytulamy, jak zwykłyśmy to robić, odkąd zostałyśmy przyjaciółkami. Czyli od lutego tego roku — Co tam?
— Nic szczególnego, chociaż w domu rozgrywa się dramat i sranie o wszystko i na wszystko — wzdycham ciężko. O tak, to był trudny weekend.
— Mój Boże, co się stało?
— Lucky wpadł na genialny pomysł zjedzenia worka ze śmieciami i teraz ma biegunkę.
Julka przykrywa usta ręką. Martwi się o mojego psa, jakby sama była jego właścicielką. Lubię to, jak obie tak dobrze wczuwamy się w życie drugiej.
— Myślałaś, że pokłóciłam się ze starą czy coś? Nic z tych rzeczy. Ale na razie jedziemy na lekach i przebieżkach na dwór co kwadrans — tłumaczę dziewczynie, a w oczach wyobraźni widzę moją mamę pędzącą do drzwi wejściowych i otwierającą je pospiesznie, byle pies nie załatwił swoich spraw na dywanie.
— Osz kurwa — Julka była w stanie tylko tyle powiedzieć. To dla mnie normalne, że jest dość... Niecenzuralna — No to ostro.
— Eee tam — wzruszam ramionami — jakoś dajemy radę. Weterynarz mówił, że to potrwa kilka dni. Ale matka już mnie oskarżyła, że go nie przypilnowałam. Do jasnej cholery, byłam w szkole, gdy zjadł te śmieci! Skąd miałam wiedzieć?
— Porąbana — komentuje moja przyjaciółka, stukając się w osłonione odrastającą grzywką czoło — Ona nie może cię tak po prostu oskarżać.
— Znasz ją — posyłam jej spojrzenie.
— Z twoich opowieści — odpowiada mi podobnym.
— I raz czy dwa z widzenia.
Uwielbiamy się razem przekomarzać o największe błahostki. Obie dobrze wiemy, że Jolanta Filipska jest kobietą nieobliczalną i zaborczą, zdolną do wszystkiego, jeśli chodzi o córkę i męża. Choć z początku wydaje się spokojna, to tak naprawdę pod przykrywką wszystko kipi i tylko czeka na wybuch. Zaś mój ojciec, Robert jest o wiele bardziej wyrozumiały. Podczas gdy jego żona ostro pilnuje swojej córki i ma wobec mnie surowe wymagania, on pozwala mi na większość rzeczy, nawet na przejechanie się największym rollercoasterem, kupno trzech wat cukrowych oraz pięciu maskotek w parku rozrywki. Nawet, gdy jako kilkulatce zdarzało mi się coś nabroić, chował wszystkie moje grzeszki do szuflady ,,słodka tajemnica przed mamą".
— Mam nadzieję, że resztę przejdzie trochę delikatniej. W końcu... Biegunka to horror - odzywa się Julka.
— Mama prawie płacze, gdy widzi gdzieś kolejny brązowy placek — wywracam oczami.
— To u matek normalne. Moja ma jakąś obsesję na punkcie porządku, zupełnie jak twoja. Moi starsi bracia mieli kiedyś jamnika. Nazywał się Bajgiel i miał tendencję do robienia wszystkich brudów na dywanie, gdy był szczeniakiem. Mama wpadała w histerię i darła się na niego, jak oszalała. A mówię ci, że to był stary, dobry, poczciwy pies, którego poza przykrymi sytuacjami mama kochała — opowiada mi Julka, a na jej ustach drga uśmiech. Bajgiel opuścił na zawsze jej rodzinę, gdy miała cztery lata i tak naprawdę pamięta go głównie z fotografii i filmów na starym komputerze dziadka.
CZYTASZ
That Kind of Girl
أدب المراهقينW polskim liceum łatwo jest przeżyć. Przecież jedyne zagrożenia, jakie można napotkać na swojej drodze to ewentualnie złośliwi nauczyciele, zatrzaskujące się drzwi w toaletach, brak mydła, prześladujące bandy na każdym kroku, wszechobecna homofobia...