III

78 13 89
                                    

Lena

Klasa druga "a" siedzi pod drzwiami swojej sali, zajmując się różnymi rzeczami. Chłopcy przynieśli piłkę i grają nią na korytarzu, Nina razem z kilkoma koleżankami oglądają coś i śmieją się w głos, a grupa bliższych mi dziewczyn powtarza chemię. Dostrzegam wśród nich Julkę, jednak po Oliwii nie było śladu. Pisała mi wczoraj, że ma potworny ból gardła, straciła głos biedulka.

— Cześć! — witam się z Julką.

— No hejka! — uśmiecha się do mnie dziewczyna. Obie się przytulamy, jak zwykłyśmy to robić, odkąd zostałyśmy przyjaciółkami. Czyli od lutego tego roku — Co tam?

— Nic szczególnego, chociaż w domu rozgrywa się dramat i sranie o wszystko i na wszystko — wzdycham ciężko. O tak, to był trudny weekend.

— Mój Boże, co się stało?

— Lucky wpadł na genialny pomysł zjedzenia worka ze śmieciami i teraz ma biegunkę.

Julka przykrywa usta ręką. Martwi się o mojego psa, jakby sama była jego właścicielką. Lubię to, jak obie tak dobrze wczuwamy się w życie drugiej.

— Myślałaś, że pokłóciłam się ze starą czy coś? Nic z tych rzeczy. Ale na razie jedziemy na lekach i przebieżkach na dwór co kwadrans — tłumaczę dziewczynie, a w oczach wyobraźni widzę moją mamę pędzącą do drzwi wejściowych i otwierającą je pospiesznie, byle pies nie załatwił swoich spraw na dywanie.

— Osz kurwa — Julka była w stanie tylko tyle powiedzieć. To dla mnie normalne, że jest dość... Niecenzuralna — No to ostro.

— Eee tam — wzruszam ramionami — jakoś dajemy radę. Weterynarz mówił, że to potrwa kilka dni. Ale matka już mnie oskarżyła, że go nie przypilnowałam. Do jasnej cholery, byłam w szkole, gdy zjadł te śmieci! Skąd miałam wiedzieć?

— Porąbana — komentuje moja przyjaciółka, stukając się w osłonione odrastającą grzywką czoło — Ona nie może cię tak po prostu oskarżać.

— Znasz ją — posyłam jej spojrzenie.

— Z twoich opowieści — odpowiada mi podobnym.

— I raz czy dwa z widzenia.

Uwielbiamy się razem przekomarzać o największe błahostki. Obie dobrze wiemy, że Jolanta Filipska jest kobietą nieobliczalną i zaborczą, zdolną do wszystkiego, jeśli chodzi o córkę i męża. Choć z początku wydaje się spokojna, to tak naprawdę pod przykrywką wszystko kipi i tylko czeka na wybuch. Zaś mój ojciec, Robert jest o wiele bardziej wyrozumiały. Podczas gdy jego żona ostro pilnuje swojej córki i ma wobec mnie surowe wymagania, on pozwala mi na większość rzeczy, nawet na przejechanie się największym rollercoasterem, kupno trzech wat cukrowych oraz pięciu maskotek w parku rozrywki. Nawet, gdy jako kilkulatce zdarzało mi się coś nabroić, chował wszystkie moje grzeszki do szuflady ,,słodka tajemnica przed mamą".

— Mam nadzieję, że resztę przejdzie trochę delikatniej. W końcu... Biegunka to horror - odzywa się Julka.

— Mama prawie płacze, gdy widzi gdzieś kolejny brązowy placek — wywracam oczami.

— To u matek normalne. Moja ma jakąś obsesję na punkcie porządku, zupełnie jak twoja. Moi starsi bracia mieli kiedyś jamnika. Nazywał się Bajgiel i miał tendencję do robienia wszystkich brudów na dywanie, gdy był szczeniakiem. Mama wpadała w histerię i darła się na niego, jak oszalała. A mówię ci, że to był stary, dobry, poczciwy pies, którego poza przykrymi sytuacjami mama kochała — opowiada mi Julka, a na jej ustach drga uśmiech. Bajgiel opuścił na zawsze jej rodzinę, gdy miała cztery lata i tak naprawdę pamięta go głównie z fotografii i filmów na starym komputerze dziadka.

That Kind of GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz