Aurora
– Myślę, że ktoś mnie śledzi – wyznałam.
Przegrywałam wargę, zastanawiając się, czy w ogóle dobrze robię, mówiąc mu o swoich wątpliwościach.
Walker uczulił mnie, bym zwracała uwagę na wszystko, co wyda mi się nietypowe. Wiedziałam, że zgadzając się mu pomóc, mogę wpaść w kłopoty. Ale kto by się spodziewał, że zdarzy się to tak szybko?
I przez chwilę naprawdę wydawało mi się, że mam bujną wyobraźnię. Tłumaczyłam sobie, że Walker namieszał mi w głowie i że zrobiłam się przez to przewrażliwiona. Że to małe miasto i że to nic dziwnego, zobaczyć kogoś dwa razy tego samego dnia. Normalnie bym to nawet zbyła, ale facet wyglądał, jakby kogoś wypatrywał. Albo na kogoś czekał.
Gdy zobaczyłam go kolejny raz, wiedziałam, że to nie przypadek. I wiem, że powinnam bardziej wariować – szczególnie że zostałam ostrzeżona – ale były jednak dwa ale.
Po pierwsze facet nawet nie ukrywał tego, że mnie śledzi. Zachowywał się, jakby chciał, bym go zauważyła. Jakby naprawdę chciał, bym na niego spojrzała.
Może to było tylko w mojej głowie, ale... Cholera, tak było! Jakby stał tam, robił to umyślnie i wcale tego nie krył. Jakby chciał, bym zauważyła, że stoi i mnie pilnuje. Nie wiem, może byłam głupia, ale przez sposób, w jaki to robił, miałam wrażenie, że pokazywał mi się specjalnie, bym się nie wystraszyła, że tam jest.
Jezu, to było takie dziwne. Po co ktoś miałby tak robić? Przecież gdyby ktoś chciałby mnie skrzywdzić, to obserwowałby mnie z ukrycia. A już na pewno nie chciałby, bym go zobaczyła. Prawda?
To dlatego nie wiedziałam, czy dobrze robiłam, mówiąc o tym Walkerowi. A w zasadzie nie tylko dlatego. Widziałam, tego faceta już kilka razy. W zasadzie widziałam go nawet teraz, gdy zerkałam w dół zza nieco brudnego okna w motelu. Mimo to byłam pewna, że facet miał na sobie tę samą kamizelkę, co Walker. Tę samą albo podobną. Nie miałam okazji przyjrzeć się drobnym szczegółom.
I, cholera, pomimo całego tego śledzenia nie czułam się w żaden sposób zagrożona. To było co najmniej dziwne.
– Jesteś pewna? Nic ci nie jest? Widziałaś go? Jak wygląda? – zapytał szybko Walker napiętym głosem.
Otworzyłam szeroko oczy, zamrugałam, a później wypuściłam głośno powietrze.
Jak wygadał?
Jak pieprzony buldożer.
Jakby jego matka pomyliła kiedyś pudełka i zamiast mleka w proszku dawała mu białko albo jakieś inne świństwo. Facet był jak dąb. Wielki. WIELGACHNY. Sama nie byłam niską osobą. Często wybierałam buty na płaskim obcasie zamiast szpilek, by nie patrzeć na ludzi z góry, ale przy nim mój wzrost byłby niczym. Pewnie gdybym obok niego stanęła, to poczułabym się jak Calineczka.
I jeśli myślałam, że Walker jest przystojny, to nie wiedziałam, co powiedzieć o tym facecie. Jakby miał na sobie koszulę w kratę, to pomyślałabym, że to pieprzony drwal. Ta broda wyglądała na szorstką. Taką, którą zostawiłaby z pewnością ślady na mojej skórze.
Jezu, facet mnie śledził. Jak to o mnie świadczyło, że myślałam tylko o tym, aby zaciągnąć go do lasu, by zobaczyć, jak rżnie drewno na mniejsze kawałki. Albo nie koniecznie drewno... – ta myśl znikąd pojawiła się w mojej głowie, ale nie umiałam się już jej pozbyć. Jezu, nigdy nie bałam się mówić głośno o seksie, ale ta myśl była naprawdę... brudna. Co było ze mną nie tak?
I właśnie w tym momencie, jakby facet usłyszał moje myśli, spojrzał wprost na mnie. Jezu, nie byłam pewna, czy widział mnie za tą okropną firanką, ale nie odrywał wzroku od mojego okna.
CZYTASZ
Bear - Angels of death MC / Tom 3
RomanceDwie zranione dusze, które starają się nie pokazywać światu swojego bólu. Aurora ma trzydzieści dwa lata i musi zacząć wszystko od nowa. Gdy tylko dostaje propozycję pracy w innym stanie, nie waha się. Jeszcze tego samego dnia zaczyna pakować swoje...