Część 11

1.2K 148 24
                                    


Bear

Jego martwe ciało opadło na ziemię, zanim zdążyłem pomyśleć nad tym, co robię. Cholera, co już zrobiłem.

Miałem w głowie tylko to, że ktoś chciał zrobić krzywdę Aurorze.

Kobiecie, która od jakiegoś czasu rozjaśniała moje życie.

Miałem takie cholerne Déjà vu. Wiedziałem, że muszę zareagować. Kiedyś tego nie zrobiłem i ktoś, kogo kochałem, przypłacił za to życiem. Nie mogłem dopuścić do tego, by sytuacja się powtórzyła.

Kurwa, od samego początku czułem, że muszę mieć oko na tę kobietę. Nie wiem skąd, ale wiedziałem, że coś takiego może się zdarzyć! Może dlatego, że moim bliskim zawsze staje się jakaś krzywda... Nie powinienem opuszczać jej na krok. Powinienem o nią lepiej zadbać. Powinienem...

Sam nie wiem co.

Przeniosłem wzrok z martwego ciała na Aurorę. Wyciągnąłem dłoń w jej stronę i zrobiłem krok. Chciałem się znaleźć bliżej niej i zapewnić ją, że wszystko będzie dobrze. Że wszystko już jest dobrze.

Aurora w tym samym czasie zrobiła krok do tyłu. Zapomniała chyba, że tuż za nią znajduje się krzesło, na którym wcześniej siedziała. Niezgrabnie potrąciła je, a ono z tępym łoskotem opadło na ziemie.

Przez sekundę nie zrozumiałem jej reakcji. W końcu facet, który chciał ją skrzywdzić, już nie żył. Jego martwe ciało leżało u moich stóp niczym zdobycz.

A później spojrzałem w jej oczy. I wszystko do mnie dotarło.

Wiedziałem, że mam problemy z odczytywaniem cudzych emocji czy ze zrozumieniem tego, jak moje działania mogą wpłynąć na ludzi, ale to...? Powinienem wiedzieć, że Aurora nie zareaguje dobrze na to, co przed chwilą zobaczyła. Kobieta była słońcem przy mojej ciemności. Ja miałem ręce po łokcie umazane krwią, a ona była z zewnątrz. Nie wiedziała, jak wyglądała rzeczywistość w MC czy w mafii. Była niewinna. Pewnie do tej pory nie widziała nawet martwego ciała. Tym bardziej pewnie nie widziała nigdy zabójstwa.

Była blada. W oczach miała kompletny chaos – nawet ja potrafiłem to odczytać.

Zrobiłem dwa kroki do tyłu.

Co ja zrobiłem?

CO JA, KURWA, ZROBIŁEM?

Czy ja właśnie zabiłem człowieka na oczach kobiety, z którą chciałem spędzić przyszłość? Każde moje ciche marzenie związane z tą kobietą zatrząsało się u podstaw.

Miałem pokazywać jej tę dobrą stronę siebie, by przekonać ją, że może mi zaufać i dopuścić mnie do siebie. Albo obdarzyć mnie choć pojedynczymi promieniami swojego wewnętrznego słońca.

Jak miała mi zaufać, skoro skręciłem komuś kark na jej oczach?

Bała się. Mnie! Nie tego truchła na podłodze.

Nieświadomie złapałem się za włosy i szarpnąłem za nie.

Zrobiłem kolejne dwa kroki do tyłu, a potem następne.

Nie mogłem drugi raz spojrzeć jej w twarz przed odejściem.

Nie zniósłbym widoku strachu lub obrzydzenia. Nie od niej.

Wybiegłem z budynku. Zostawiłem ją, choć pragnąłem tylko wziąć ją w ramiona i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Ale nawet tego nie potrafiłem zrobić!

Co ze mnie za facet?!

Kurwa, bałem się dotknąć własną kobietę! Cóż, może jeszcze nie własną, ale miałem nadzieję, że kiedyś nią będzie. Teraz tego nie doczekam. Spieprzyłem.

Bear - Angels of death MC / Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz