Część 6

2.5K 159 37
                                    

Bear

To było zgubne. Dopiero co zdążyłem się uspokoić, a już kurwa znowu wpadałem w złość. Dawno nie miałem takiej huśtawki nastroju.

Moje ręce zaczęły trząść się tak bardzo, że nie mogłem wyczuć zamka. Walnąłem w drzwi z pięści, zaciskając w dłoni ciepły już od mojej energii metal.

– Kurwa – przekląłem przed nosem.

Rozejrzałem się na boki i gdy stwierdziłem, że nie ma nikogo w pobliżu, naparłem barkiem o drzwi. Puściły tak po prostu.

I ona na serio chciała tu mieszkać?!

Wkurwiłem się jeszcze bardziej. A przecież powinienem być spokojniejszy. W końcu wyżyłem się na drzwiach.

Rozejrzałem się po małym pokoju, nienawidząc go. Zlokalizowałem walizkę i podszedłem do niej. Otworzyłem ją i zacząłem krążyć po pokoju, zbierając jej rzeczy. Ubrania były rozwalone na całym łóżku. Kilka z nich spadło nawet na podłogę. Zacząłem zbierać je wszystkie na kupkę, walcząc z chęcią poukładania ich w idealne stosiki. Wiedziałem, że nie mam na to czasu.

Zebrałem też wszystko z szafek i sprawdziłem je w środku, a potem udałem się do łazienki. Zebrałem wszystko do kosmetyczki, która stała przy zlewie. Gdy ją podniosłem, zauważyłem, że pod nią leżała różowa gumka do włosów. Złapałem ją w dłoń, chcąc schować, a potem zmieniłem zdanie. Chcąc mieć przy sobie coś, co należy do niej, założyłem gumkę na nadgarstek.

Wrzuciłem kosmetyczkę do walizki i przymknąłem klapę, naciskając na nią. Jęknąłem, kiedy zorientowałem się, że nic z tego nie będzie. Zamek oddalony był od siebie o dobre kilkanaście cali.

Otworzyłem walizkę, wyciągnąłem z niej kosmetyczkę i poprzesuwałem ubrania. Tym razem poszło łatwiej.

Wyciągnąłem z kieszeni portfel. Nie byłem pewny, czy już zapłaciła, ale i tak rzuciłem na stół kilka stówek, a później przemyślałem sytuację i dorzuciłem jeszcze dwie za zniszczony zamek w drzwiach. Nie chciałem, by ktoś ją ścigał za szkody, które powstały nie z jej winny.

Wepchałem kosmetyczkę pod pachę i złapałem za walizkę, a potem wyszedłem tak, jak tu przyszedłem. Tylnym wyjściem.

Nikt nawet nie zwrócił na mnie uwagi.

Porażka nie hotel...

Na parkingu spojrzałem na jej małe autko i zmarszczyłem brwi. Mimo że to była pieprzona pułapka, nie mogłem go tu zostawić. Aurora będzie pewnie chciała rano pojechać do pracy lub coś.

Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem to Travisa. Dupek był mi winny za podbijanie do kobiety.

– Joł, co tam – powiedział, gdy tylko odebrał.

– Zabierz Aurorze kluczyki. Jej auto jest pod motelem za kościołem. Postaw go pod naszą kamienicą na ulicy Piątej.

Travis nie kwestionował mojej prośby, ale mimo to jednak westchnął.

– Zabranie jej kluczyków nie będzie problemem. Po twoim wyjściu kobiety rozpędziły się na maksa. Cash właśnie poszedł je pozbierać, by rozwieść do domów. Mam ją przejąć i podwieźć? – zapytał.

Warknąłem i skręciłem w prawo, by dojechać do klubu. Miałem nadzieje, że najpierw zdążę pojechać do mieszkania, a dopiero później po nią wrócić. Jak widać z planów nici.

– Nie dotykaj jej. Zaraz będę. Zajmij się jej autem.

Facet zamilkł na chwilę.

– Ona jest twoja?

Bear - Angels of death MC / Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz