1

887 53 5
                                    

Dziś mija pierwsza rocznica od pochowania Smava. Przez cały rok nie odwiedzałam go na cmentarzu tylko przez to że nie mogłam się pogodzić z jego śmiercią. 

-Janek, kochanie.

-Tak?- siedział na łóżku przeglądając coś w laptopie. 

-Pójdziesz ze mną dziś na cmentarz?

-Do kogo?- spytał unosząc jedną brew z zdziwienia. 

-Do Smava w końcu to jego rocznica- powiedziałam cicho.

-Myślałam że zapomniałaś o nim- miał poważny ton.

-Każdy tak sądzi, nie dziwię się wam- posmutniałam. Chłopak przysunął mnie do siebie.

-Czemu o nim nie wspominałaś? Czemu nie chodziłaś na cmentarz? Czemu?

-Bo nie! Janek ja się źle z tym czuje. Nie pogodziłam się z tym- łza spłynęła mi po policzku, którą Jan wytarł. Przyciskając moje ciało bliżej jego, Byłam całkiem wtulona w niego.

-Nie płacz, masz mnie jeszcze. On na pewno się cieszy że jesteśmy szczęśliwi ze sobą.

Pół godziny później 

-A gdzie moje słońce się wystroiło?- powiedział oblizując wargę. 

-Przecież to tylko zwyczajne spodnie i bluzka.

-Na tobie to nie wygląda zwyczajnie.

-Nawet o tym nie myśl zboczeńcu- spojrzałam surowo.

-Ale o czym? Ja o niczym takim nie myślę i kto tu jest zboczony?

-Żebym cię nie znała, chodź.

-Teraz?

-Tak pośpiesz się.

-Ale ja nie mogę, muszę nagrać live.

-Ej no, nie możesz kiedy indziej?

-Nie mogę skarbię obiecałem fanom.

-A ja to co?

-Przepraszam- nie odrywał oczu od telefonu. 


JAŚ POV

-Wiesz co? Spierdalaj kutasie- wyszła pokazując mi środkowy palec. Nie myliłem się, to dziś ma okres.


NATALIA POV 

-Hej Smav, jak tam? Przepraszam że nie przychodziłam ale wiesz czemu więc chyba nie muszę ci mówić nie? Teraz jestem szczęśliwa z Jasiem choć szkoda że ciebie nie ma- położyłam róże na pomniku i odpaliłam znicz. Gdy się odwróciłam chcąc ujrzeć czy nikt nie przyszedł go odwiedzić ujrzałam grupę chłopaków. Jeden przyglądał mi się, byli ubrani w czarne dresy i na nosie okulary przeciw słoneczne. Trochę się wystraszyłam, chłopak nie mógł oderwać ode mnie wzroku mogłam to zauważyć w małym lusterku które wisiało na  grobie. Gdy zaczął podchodzić w moją stronę szybko zerwałam się z miejsca. Gdy ruszyłam do domu za sobą słyszałam czyjeś kroki, przyśpieszyłam. Odwracać się nie miałam zamiaru, gdy dotarłam pod dom nikogo już za mną nie było. Byłam lekko przestraszona ale weszłam do środka jakby nigdy nic.

-Co tak długo kochanie?- przywitał mnie promiennym uśmiechem. 

-Przedłużyło się, zatęskniłam za nim i wiesz, przynajmniej mogłam go zobaczyć na zdjęciu.

-Dobrze, rozumiem- złapał mnie za biodra lekko muskając w usta- Idę się kąpać, zaraz wrócę. 

Kilka godzin później

-Zawróć, źle.

-Kim jesteś?

-Zawróć, źle.

-Kim jesteś? Odpowiedz mi!- postać zaczęła się zbliżać więc zaczęłam uciekać. Nagle znalazłam się w jakimś pomieszczeniu, skądś je znałam ale nie mogłam sobie przypomnieć.

-Źle, nie on. Zawróć- słysząc ten głos szybkim pojawił mi się przed oczami lecz nadal zamazany.

-Zawróć, bo inaczej nie dam ci żyć.

-Nieeee!- obudziłam się z płaczem.

-Co się stało? Wszystko dobrze?- zaspany zaczął mnie przytulać. 

-Tak ale miałam straszny sen. Jutro opowiem teraz chodźmy spać.







CZAS NIE GONI RAN!!! - DWA-Where stories live. Discover now