7

463 39 4
                                    

-Co się dzieje Czekoladko?

-Wybacz, że gadam bzdury. Zapomnijmy o tym.

-No dobrze- nie miałam zamiaru mu o niczym wspominać.


Tydzień później

Do tej pory mieszkam z Sehuen'em a od Jana ani słowa. Najwidoczniej byłam mu obojętna tylko co z moim domem? Nie mogłam zapomnieć dzisiejszego wydarzenia. Wstałam przed ósmą gdyż nie mogłam spać przez dręczący mnie koszmar. Postanowiłam obejrzeć film, po dłuższym czasie usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam je otworzyć ale nikogo nie było oprócz kopert skierowanej do mnie na wycieraczce, podniosłam ją. Słysząc idącego Sehun'a schowałam list pod bluzkę. 

-Kto to był?-zapytał zaspany. 

-A jakieś dzieciaki żarty sobie robili.

-okropne gadziny.

-Haha też dzieci nie znosisz?

-Jak się domyśliłaś mała?- puścił mi oczko na co się uśmiechnęłam. Po kilku minutach poszedł pod prysznic a ja bez zastanowienia otworzyłam kopertę. 

  
Do Natalii

Kochanie, proszę wróć do mnie. Zdaję sobie z tego sprawę, że źle postąpiłem. Nic mnie z Sylwią nie łączy, możesz być pewna natomiast wiem że ciebie z Sehun' em również nie. Nie odzywałem się dla tego że nie wiedziałem czy będziesz chciała mnie wysłuchać. Przepraszam że cię nie wpuściłem do własnego domu, że cierpisz, przepraszam za wszystko. Kocham cie, wróć. Spotkajmy się o 13:00 przed moim domem proszę

JDabrowsky 


Dochodziła ta godzina więc krzyknęłam Sehun'owi że zaraz wrócę nie chcą się mu tłumaczyć. Nie wiedząc czemu biegłam na spotkanie, będąc połowie drogi ujrzałam Janka jak i on idzie w tą samą stronę.

-Natalia-podbiegł do mnie złączając nasze usta. Zaczęłam oddawać pocałunki, które były pełne pożądania. 

-Janek.

-Wybacz mi kochanie j-ja...- zaczął się jąkać co nie było do niego podobne. 

-Dobrze już, wybaczam ci- udaliśmy się na długi spacer, który trwał z trzy godziny. To wszystko sprawiło na bólu, oboje cierpieliśmy. Postanowiłam, że pójdę do Sehuna po swoje rzeczy które mi wcześniej kupił oraz podziękuje za wszystko żegnając się oczywiście dalej będąc przyjaciółmi. 

Idąc chmury zaczęły się ściemniać. Po chwili pojawiły się grzmoty z nadchodzącą burzą. 

-Zostaw, wróć, źle- pojawiły się odgłosy w mojej głowie. 

-Nie!- krzyknąłem mając tego dość. Usłyszałam piski i ponowny płacz.

 -Źle, wróć.

-Czemu?!

-Nie on.

-Co nie on?!!!-deszcz zaczął padać szybciej, wiatr był silniejszy. Zaczęłam płakać bałam się. Co się dziej ze mną? Przyśpieszyłam chcąc być już u Sehuna. Gdy tylko o nim myślałam piski były coraz głośniejsze.

Biegłam gdy przede mną upadło drzewo, które zaczęło się palić. Chcąc je wyminąć wiatr zawiał tak mocno sprawiając iż płomień otoczył mnie. Płakałam nie wiedząc co się wydarzy. Straciłam przytomność.

CZAS NIE GONI RAN!!! - DWA-Where stories live. Discover now