2

626 47 4
                                    

Gdy się obudziłam nie było obok mnie Jana. Znając chłopaka na pewno szykował  śniadanie więc postanowiłam zajrzeć do niego.

-Co robisz kochanie?

-Śniadanko, co chcesz zjeść?- tak jak przeczuwałam. 

-Mam ochotę na pizzę.

-Aha, ja się staram a ty wolisz coś zamówić?- podparł się o blat.

-Haha no tak, co to?- usłyszałam pukanie do drzwi.

-Zawróć, źle- dobiegł głos w mojej głowie. 

-Czemu?

-Co?- spojrzał na mnie Jan.

-Idiotę udajesz?- spytałam zaciskając klamkę od drzwi- Nikogo tu nie ma.

-O co ci chodzi skarbie?-był zszokowany. 

-No mówię że teraz nie ma tu nikogo.

-Ale... Pytałaś się mnie czemu coś, o co chodzi?

-Zapomnij- gdy chciałam zamknąć drzwi zauważyłam małą karteczkę więc wzięłam ją ale nie powiedziałam nic o niej Jankowi.

-Masz Natalia dziś ochotę wyjść na miasto?- podszedł do mnie składając całusa w czoło. 

-Tak ale to po południu.

-Dobrze słońce- po tym udałam się do łazienki by odczytać list. 

                         NIE BÓJ SIĘ MNIE 

Nie wiedziałam co to może znaczyć, przecież ja nikogo nowego nie poznałam. Czyżby to może być ten chłopak z cmentarza? A może to do Jana, okey oleje to po prostu. Nagle przypomniałam sobie, iż miałam odwiedzić Smava Jasiowi nie odmówię.Dwie godziny później szliśmy rozmawiając gdy nagle zadzwonił do niego telefon. Zatrzymaliśmy się a chłopak odszedł ode mnie lecz gdy wracał był lekko podenerwowany.

-Co się stało kochanie?

-Przepraszam cię ale nie mogę dzisiaj z tobą jednak nigdzie się wybrać.

-Co? Obiecałeś.

-Tak ale wiesz, zadzwoniła do mnie Sylwia że...- przerwałam mu natychmiast. 

-Znowu Przybysz? Kurwa kto jest dla ciebie ważniejszy ja czy ona?

-Wiesz że ty, no przepraszam. Obiecują że to ci wynagrodzę- chciał mnie przytulić lecz odsunęłam się. 

-Ta jasne, zawsze tak mówisz- przyciągnął mnie do siebie łapiąc za podbródek.

-Natalia kocham cię. Przepraszam teraz za to ale muszę już iść.

-Teraz? Że w tej chwili?

-No tak, wieczorem widzimy się u mnie?

-Nie wiem- mówiąc nie spoglądałam już na Jana.

-Nie gniewaj się ja już lecę pa kocham cię- nawet nie zdążyłam odpowiedzieć a jego już nie było. Postanowiłam że nie będę się nudzić więc wybrałam się na cmentarz. Siedziałam chyba z godzinę, myślami byłam daleko. W mojej głowie siedział Jan i Sylwia. Czyżby Jan mógł by mnie zdradzać? Nie, na pewno nie. Gdy zamierzałam odpalić znicz zauważyłam o bok następnego pomnika chłopaka, którego wczoraj spotkałam, stał nie ruchomo. Gdy chciałam zapalić zapałkę ona mi gasła. Z nerwów wyrzuciłam całe opakowanie za siebie. Nie wiedząc kiedy chłopak pojawił się obok mnie opalając znicz jakimś urządzeniem stawiając na pomnik.

-Dziękuję- powiedziałam cichym tonem.

-Nie ma za co- miał ciężki głos- Jestem tak w ogóle Oh Se-Hun.

-Japończyk?

-Nie- uśmiech nie znikał mu z twarzy. 

-Koreańczyk?

-Zgadłaś.

-Koreańczyk mówiący po polsku? Ciekawe.

-No wiesz... Dobrze mieć babcie pracującą w chińczyku.

-Ale ona jest Koreanką ta?

-Tak i co z tego?

-To trochę nie logiczne bo wiesz.

-Wiem ale co ja zrobię?

 -No nie wiem, muszę już iść cześć- wstałam gdy mnie zatrzymał.

-Nie zapomniałaś o czymś?

-O czym?

-O przedstawieniu się- uśmiechnął się w taki sposób na co się zarumieniłam.

-Natalia Jenner- pomachałam mu odchodząc na co on złapał mój nadgarstek i przysunął do siebie.

-Dobrze Natalia mogę o twój numer prosić?

-Nieznajomym go nie podaje ale na facebooku mnie zaproś.

-Więc do zobaczenie- to wszystko było dość dziwne. Poznałam pierwszy raz w życiu Koreańczyka i to nie byle jakiego. Gdy dotarłam do domu poszłam się wykąpać, następnie odwiedziłam profil społecznościowym na którym pojawiło się zaproszenie do grona znajomych od Oh Se-Hun.

-Zostaw! Błąd, nawróć!

-Kto tu jest? 

-Źle, błąd!- bałam się, ponownie słyszałam czyiś głos. Czy ja oszalałam? Zaczęłam wołać o pomoc, odgłosy zaczęły być coraz głośniejsze. Usiadłam nie wiedząc gdzie, łzy zaczęły po mnie spływać. Po chwili dobiegło pukanie w drzwi. Z trudem wstałam, chcąc podejść do nich przed oczami pojawiła się mgła, poczułam jak upadam lecz ktoś złapał mnie w pasie mocno tuląc.





CZAS NIE GONI RAN!!! - DWA-Where stories live. Discover now