Darth Vader, Lord Voldemort czy Sauron, który zostawił po sobie śliczne, ogniste oczko. Są znani, słynni i popularni. I mimo, że każda z tych postaci była zła do szpiku kości, wzbudzają sympatię, a nawet uwielbienie większe niż niekiedy protagonista. Co nas tak fascynuje w postaciach czarnych charakterów? Czasem dokładnie obserwuję reakcje i komentarze fanów poszczególnych uniwersów i wielu powtarza zgodnie, iż złoczyńcy mają niekiedy ciekawszą i barwniejszą biografię niż główny bohater. Cóż, opinii na ten temat jest w sumie tyle, co samych ludzi na świecie. Ja osobiście zawsze jestem murem za pozytywnymi bohaterami, ale trudno nie przyznać, iż faktycznie niektórzy złoczyńcy są ciekawsi. Lepiej napisani. Mają głębszą historię. Choć to nie zmienia nadal faktu, że to jednak są czarne charaktery.
Mimo wszystko złoczyńcy potrafią być tak lubiani i popularni, że niejednokrotnie możemy zauważyć jak w filmach lub kreskówkach celowo są tworzone postacie, które pomimo swoich złych i niegodnych knowań wzbudzają sympatię. Ich potknięcia i ciągłe przegrywanie z protagonistą jest urocze, a nawet mają swoje humorystyczne momenty, gdzie bardziej zastanawiamy się, czy aby na pewno to jest złoczyńca. Doskonałym przykładem takiego antagonisty jest postać Heinza Dundersztyca z bardzo popularnej kreskówki "Fineasz i Ferb". Każdy, kto oglądał ten serial wie jak bardzo komicznym bohaterem jest owy złoczyńca. Z jednej strony ciągle na okrągło planuje podbicie trzech stanów w USA i pokonanie oczywiście swojego największego przeciwnika, Pepe Pana Dziobaka. A z drugiej strony widzimy, że w rzeczywistości to szalenie wrażliwy facet i troskliwy ojciec, o serduchu miękkim niczym klucha. Rzecz jasna to wszystko miało zamysł celowy, aby serial był dość komediowy, ale rzeczywiście taka kreacja antagonisty zapada w pamięć i trudno by nie wzbudzała sympatii.
Z kolei bywa, że złoczyńca dosłownie zamienia się miejscami z głównym bohaterem, gdzie ten pierwszy robi nagle coś szalenie dobrego, podczas gdy drugi - prawie niszczy świat. Taki zaskakujący i nietypowy zabieg zastosowała bajka "Megamocny". (Uwaga! Spojlery!) Głównym bohaterem jest właśnie nie typowy pozytywny protagonista a złoczyńca. Sam zresztą określa się mianem "Superzłoczyńcy". Ale w filmie oczywiście ten dobry bohater również występuje, a nawet jest ich dwóch. Przy czym ten pierwszy nagle zostaje pokonany przez tytułowego złoczyńcę, a drugi superbohater został stworzony przez samego Megamocnego. Cała bajka opiera się na bardzo zaskakujących i nieprzewidywalnych zwrotach akcji, ale szczególnie finał zaskakuje, gdzie widzimy, że bohater, który miał być bohaterem, nagle zmienia się w superzłoczyńcę, a superzłoczyńca zostaje okrzyknięty bohaterem :) To pokazuje, że kreacja antagonisty również nie musi być oczywista. Nie koniecznie musi to być zły do bólu facet (lub babka), który tylko niszczy wszystko, co mu wpadnie w ręce. Choć początkowo faktycznie tak jest. Jednakże bardzo popularne stały się powyższe zabiegi, gdzie albo złoczyńca przechodzi cudowną przemianę, albo na chwilę zakopuje topór wojenny z protagonistą, aby wspólnie pokonać jeszcze większe zło (film "Thor: Ragnarok"). Również w japońskich anime zauważyłam popularność tych drugich. Przykładowo w popularnej serii My Hero Academia (której jestem wielką fanką) mamy całkiem sporą i bardzo barwną grupkę złoczyńców. W toku fabuły okazuje się, iż faktycznie wielu z nich ma albo dramatyczną przeszłość za sobą, albo jakieś przykre doświadczenia z dobrymi bohaterami. Wszystko to ma usprawiedliwiać ich zejście na "ciemną stronę mocy". Choć jednak to nie wymazuje ich obecnych czynów. Jednakże i tu zauważyłam wiele komentarzy fanów, którzy wręcz otwarcie kibicują złoczyńcom, bo są fajniejsi i bardziej oryginalni. Ale oczywiście i tak musi być definitywny i jasno określony antagonista, który reprezentuje tak czyste zło, że nie mamy najmniejszej wątpliwości, iż musi on zostać w końcu zabity przez naszego protagonistę.Pomysłów na doskonałą postać złoczyńcy jest mnóstwo. Jedni faktycznie są ideałami zła, a inni ujmują ciekawą historią. Są tacy, którzy bardziej wzbudzają śmiech niż grozę, a jeszcze inni okazują się być po przemianie lepsi niż prawdziwi bohaterowie. Jedno wiemy na pewno: antagonista powinien być równie ciekawą postacią, co główny bohater. W końcu bez niego cała opowieść zwyczajnie by się posypała ;)
CZYTASZ
Jak NIE pisać książek?
Non-FictionWszyscy powielają pytanie: jak pisać, aby czytali? A ja wolę zapytać: jak NIE pisać, aby nie zrazić do swoich książek czytelników? Niełatwo zmienić trendy Wattpada, a też nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że naprawdę niewiele potrzeba, by książka...