Wstęp i pierwsze kroki

53 3 9
                                    

"Cześć! Mam na imię Mary Sue i mam 16 lat. Mieszkam z mamą, wujkiem, bratem, psem, chomikiem...". Tak zaczyna się ponad połowa książek na Wattpadzie, szczególnie rzecz jasna te, które są pisane w pierwszoosobowej narracji. Nie wiem już czy śmiać się, czy załamywać od razu ręce. Oczywiście, najtrudniej zacząć. Ale gdy książka rozpoczyna się takim właśnie zdaniem, który zresztą też zwykle ląduje w opisie, natychmiast ową lekturę porzucam. Błagam was, NIGDY nie zaczynajcie tak książki...

W zależności od wyboru narracji, istnieje wiele ciekawych pomysłów na to, od czego zacząć opowieść. Jeśli narratorem jest sam protagonista, oczywiście jest znacznie trudniej. Kluczowe jest by czytelnik od razu poczuł, iż jest stopniowo wprowadzany w książkowy świat. Zaciekawić go, wciągnąć, uchylić rąbka jakiejś niezwykłej tajemnicy. Pierwsze rozdziały zwykle są najważniejsze. To, jak zaczyna się książka, ma ogromne znaczenie dla czytelnika, który albo stwierdzi, że chce więcej, lub rzuci tom w cholerę. Zamiast zaczynać opowieść niczym dziewięcioletnie dziecko, które przedstawia się wszystkim w klasie stojąc pod tablicą, można wprowadzić naszego bohatera znacznie ciekawiej. Znowuż wszystko zależy od tego, kim jest owy protagonista, w jakim żyje otoczeniu i jaką chcemy stworzyć atmosferę w książce. W narracji trzecioosobowej sprawa jest znacznie prostsza. Możemy wtedy zacząć książkę od opowiedzenia najpierw jakiejś historii związanej z naszym wymyślonym światem/miejscem. Może to też być dialog lub wątek akcji, który od razu rzuca czytelnika w wir wydarzeń. Książkę może też zaczynać scena z bohaterem drugoplanowym. Wtedy to już znak, iż ta postać nie jest przypadkowa i odegra w książce istotną rolę. Również nie ma znaczenia czy zaczynasz od razu w czasie rzeczywistym, zawartym w powieści, czy najpierw jest to retrospekcja. I ten zabieg jest dobrym pomysłem na początek książki. Zwykle wrzucanym jako prolog. Jeśli nadal nie wiesz, jak zacząć swoją opowieść, zawsze możesz się zainspirować innymi książkami, a nuż coś wpadnie na myśl. Tak naprawdę nie ma żadnych ustalonych reguł, jak powinien zaczynać się pierwszy rozdział/prolog książki. Pisarz ma tu właściwie całkowicie wolną rękę, o ile to nie jest coś, co wygląda jak przykład wyżej, gdzie bohater-narrator podaje jednym tchem swoje imię, wiek, członków rodziny i numer buta. Wierzcie mi, to nie wygląda w oczach czytelnika dobrze...

Okej, wiemy już, jak zacząć naszą cudowną książkę. Co dalej? Oczywiście jest jeszcze kwestia konstrukcji rozdziałów i styl językowy. Jeśli chodzi o rozdziały, tu też pisarz ma praktycznie wolną rękę. Choć moim zdaniem najlepiej wyglądają takie, które mają swój odrębny tytuł. Mogą jednak posiadać jedynie liczbę, pisaną zarówno cyframi arabskimi, jak i rzymskimi (lub i słownie), a jeszcze inni pisarze wolą wpisywać jedynie tytuł rozdziału, bez numeracji. Największym błędem, jaki widuję w książkach na Wattpadzie, jest tytułowanie rozdziałów naprzemiennie po angielsku i po polsku. Jeszcze inni wydają się być niezdecydowani lub wyraźnie nie mają pomysłów na tytułowanie rozdziałów i bardzo często widzę jak niektóre wpisane mają jedynie cyfrę, inne jakiś tam tytuł. Takie podziały oczywiście nie powinny mieć miejsca. O ile Wattpad to platforma na zasadzie: "róbta co chceta", o tyle w oczach potencjalnego redaktora taki misz masz wyglądałby fatalnie. Gdy już raz ustalisz, jak zamierzasz zaznaczyć pierwszy rozdział, tak powinny wyglądać już potem wszystkie w całej książce.
Pozostaje jeszcze kwestia tego, ile tych rozdziałów powinno być w książce i jak długie. Jeśli planujesz pisanie bardzo krótkiego opowiadania, podział na rozdziały nawet jest zbędny (np. one shot), bo wtedy tekstu jest ledwie kilka linijek od przeczytania. Z kolei w przypadku długich książek, mnie osobiście odrzuca już na wstępie, gdy książka przekracza próg 50 rozdziałów. Bywają nawet i takie, które mają po 80. Nie przesadzajmy. Nikomu nie chce się czytać aż takich tasiemców. Lepiej wtedy podzielić książkę na dwie części niż pisać setkę rozdziałów. Z kolei zbyt krótkie lub zbyt długie też mogą zniechęcać. Wielu początkujących pisarzy puchnie z dumy, gdy wyskrobie rozdział na zaledwie 1 tysiąc słów a nawet mniej. A jednocześnie widziałam książki, w których rozdziały potrafiły być tak potężne, że sądząc po timerze, wyświetlającym się na pasku, z pewnością miały nawet 6 tysięcy słów (O_O). Z osobistego doświadczenia stwierdzam, że idealnie czyta się rozdziały, w których liczba słów oscyluje pomiędzy 2000-2500 tysięcy. Wtedy ma się uczucie szybkiego, ale treściwego czytania. Ale oczywiście to tylko moje własne spostrzeżenie. 

Jeśli chodzi o styl językowy, jakby nie patrzeć, rzecz jasna każdy pisarz po czasie i po latach doświadczenia z pisaniem wyrabia sobie swój własny, nietuzinkowy styl. To jak prowadzi narrację, dialogi czy opisy. Oprócz tego język w książce może być zarówno bardzo swobodny, jak i stylizowany, na przykład na język regionalny, z epoki czy wręcz autorski. Pośród książek, pisanych przez młodych twórców, oczywiście dominuje typowy slang młodzieżowy (którego osobiście nie znoszę xD). Ale widziałam tu również książki pisane niezwykle trudnym staropolskim językiem. Powiem szczerze, że mam dość mieszane odczucia, czy książka powinna być pisana całkowicie w takim języku. Kiedyś próbowałam przeczytać takową lekturę i przychodziło mi to z ogromnym trudem. Wiele wyrażeń było zupełnie niezrozumiałych. Co chwilę musiałam się zastanawiać, o co właściwie chodzi? Co mówią bohaterowie? Co znaczy to i tamto? To był koszmar. Drobne, stylizowane na epokę detale są jak najbardziej mile widziane i sama lubię takie zwroty wtrącać. Upiększanie języka w książce jest oryginalnym podejściem samo w sobie, ale kolejny raz powtórzę, iż powinno to się robić KONSEKWENTNIE. Jeśli cała książka jest stylizowana, może dość mocno zniechęcić zwykłego czytelnika, nierozeznanego z ów językiem. Stosowanie całej góry niezrozumiałych zwrotów, nazw i gwary w dialogach w końcu boli w oczy i sprawia, że książka jest ciężka w odbiorze. Czytelnik chce przede wszystkim wiedzieć, co czyta. A nie się męczyć z domyślaniem się, o co chodzi. Warto o tym pamiętać.

Jak NIE pisać książek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz