Rozdział 8

132 11 16
                                    

Przypominam, że książka nie ma na celu urażenia Bs Kida.
Zapraszam do zostawienia gwiazdki i komentowania.
Miłego czytania<3

  Do wyjścia z Bs Kidem została mi godzina. Nałożyłem na twarz korektor, aby Alan się nie przestraszył oraz podkęciłem i delikatnie pomalowałem rzęsy. Wyglądałem naturalnie, nie chciałem, żeby uznał, że wyglądam jak baba.

  Mój strój był taki sam, jak zwykle.

  Dziesięć minut przed ustaloną godziną czekałem pod kawiarnią. Byłoby mi głupio, gdyby musiał na mnie czekać. On sam przyszedł trzy minuty później niż ja. Wybraliśmy stolik, wokół którego żaden inny nie był zajęty, więc bez problemu mogliśmy o wszystkim rozmawiać, nie obawiając się, że usłyszy to ktoś, kto nie powinien.

  Najpierw wszystko było okej, dopóki nie zobaczyłem, kto stoi za ladą.

  - To ten twój były? - zapytał Alan, na co ja pokiwałem twierdząco głową.

  Od tego pytania zaczął się jakiś, kurwa wywiad ze mną. Zadawał pytania, a ja szczerze na nie odpowiadałem

***

  Cały dzień nie mogłem się doczekać, aż to zrobię. Właśnie zapytałem Bs Hociaka, dlaczego tak bardzo mnie nienawidził.

  Zastanawiał się nad tym sporo czasu, ale w końcu się odezwał.

  - Jest mi z tym trochę źle, ale poprostu podobałeś mi się wcześniej i byłem trochę zazdrosny. Miałeą chłopaka, ja nie. Niby byłem z Sheli, ale to jednak trochę co innego.

  - Byłeś? Nie jesteście już razem?

  - Zerwaliśmy około miesiąc temu. Teraz jest z jakimś tam Coltem.

  Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i zdecydowaliśmy się domówić jeszcze jakieś napoje. Już po chwili szedł do nas kelner niosąc je. Nie byle jaki kelner, bo MÓJ BYŁY.

  Kiedy miał nam je podać, "przypadkiem" przechylił tacę tak, że cała zawartość szklansk wylała się na mnie i Bs Kiciusia. Kurwa.

  - Oj, przepraszam, przynieść panom serwetki? - zapytał, udając współczucie

  - Wypierdalaj - wydarł się Alan.

  - Jak sobie pan życzy - odpowiedział Fang i odszedł.

  Następnie Bs Kid poszedł do łazienki, a mój ex wracał do naszego stolika z miną, jakby miał mi wypierdolić. Przestraszyłem się. Chłopak miał dużo więcej siły ode nnie, poza tym, jest prawie o głowę wyższy.

  Co do wypierdolenia mi, to się nie myliłem. Zamachnął się na mnie z prawdopodobnie dużą siłą, ale nic mi nie zrobił, bo w ostatniej chwili mój towarzysz go odciągnął.

  Po chwili zaczęli się bić, a ja się im przygladałem. Ja pierdolę.  Za chwilę coś im się stanie. Nie długo później z lokalu wyjebał nas jakiś, nie wiem, menager?

  Łobuz kocha najbardziej

  Żarty żartami, ale potem Alan oberwał tak mocno, że musiałem zadzwonić na pogotowie.

Tym razem to nie był senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz