Rozdział 2

270 14 21
                                    

dwa dni później

Dzisiaj odbywają się urodziny Colette. Kupiłem jej z tej okazji "Korepetytora". Mam nadzieję, że się ucieszy.

Impreza zaczyna się o 21:30, co oznacza, że mam jeszcze 2 godziny na przygotowanie się. Pomyślałem, że to idealny moment na zrobienie makijażu. Nie robię tego często, ale dziś miałem ochotę.
Zacząłem od nałożenia korektora, następnie wykonturowałem twarz, potem pomalowałem linię wodną czarną kredką oraz zrobiłem kreskę eyelinerem tego samego koloru. Na sam koniec podkręciłem i pomalowałem rzęsy. Później założyłem tiulową spódniczkę sięgającą mi do kolan. Mogłem szczerze stwierdzić, że się sobie podobałem.

***

Zanim udałem się do domu mojej siostry odwiedziłem jeszcze Żabkę. Dla niej kupiłem jeszcze jakieś słodycze oraz sobie ogórka na później. Do jedzenia oczywiście.

Pod domem Colette zobaczyłem dwa znajome samochody. Jeden należący do Piper, z którą podobno przyjechały Mandy, i Emz oraz drugi, z którego wysiadali właśnie Colt, El Primo i Bull. Tego ostatniego szczególnie nie lubiłem. Zawsze gdy go spotykałem wyzywał mnie i rzucał we mnie puszką po Żubrze.

W drzwiach powitały mnie Bibi i Penny, śpiewając:
- Kocham wszystkie altki, kurwa, każda mi pasuje, chciałem serce zaszyć, ale ona alternative.
- Też się cieszę, że was widzę - powiedziałem i ruszyłem dalej.

***

- Idźmy na kebaba - zasugerował ktoś. Byłem już tak napierdolony, że nie wiem, kto to był.

Pomysł nam się spodobał, więc już po chwili razem z El Primo, Piper, Colette, Poco i Brockiem czekaliśmy w budce.

Za ladą zobaczyłem Bs Kida. Wyglądał pięknie, czyli w sumie tak, jak zawsze. Rozmawiał o czymś z fioletowo-włosą dziewczyną. Nie pasowali do siebie. Lepiej wyglądałby przy mnie.

- Japierdolę. Co tu robi śmieć Edgar?

Wtedy się podnieciłem i naskoczyłem na niego. Chwilę później się lizaliśmy.

***

- Edgar, wstawaj, jest czternasta - wykrzyczała mi siostra prosto do ucha.
- Możesz mówić ciszej? Głowa mnie boli.
- Mogłeś tyle nie chlać. Wiesz, że lizałeś się z Brockiem przez sen?
- Co?
- To, co słyszałeś. Zrobiłam kanapki, chcesz?
- Nie, dzięki, najadłem się tym kebabem.
- Jakim, kurwa, kebabem?
- No tym, na którym byliśmy. Lizałem się tam z Bs Kidem. Sama z resztą widziałaś.
- Nie byliśmy, kurwa, na żadnym kebabie. Coś ci się przyśniło, Edgarku.

A już myślałem, że moje największe marzenie się spełniło, a to był tylko sen.

Nie wiem, ile lat ma Bs Kid, ale na potrzebę książki umówmy się, że ma 15-16.

Dzięki za uwagę 💕

Tym razem to nie był senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz