Rozdział 10

124 7 11
                                    

  Pięć dni temu Alan mógł opuścić szpital i wrócić do domu. Przez ten czas widzieliśmy się tylko raz, kiedy spotkałem go w sklepie. Akurat oboje kupowaliśmy ogórki. Przeznaczenie. Nie no, żadne przeznaczenie, poprostu jak zobaczyłem, że stoi na dziale z warzywami w Biedronce, to też tam poszedłem. Nie rozmawialiśmy długo, ale przynajmniej przez chwilę mogłem nacieszyć się jego obecnością. Od sytuacji z jagodami nasza relacja znacznie się poprawiła, bo on też wydawał się zadowolony z naszych spotkań i również się w nie angażował.

  Teraz, gdy zrobiłem już poranne skincare i chciałem przejść do makijażu usłyszałem dzwonek do drzwi. Kto mógłby odwiedzić mnie o tej porze? Albo inaczej, kto w ogóle chciałby mnie odwiedzić?

  Nie śpiesząc się zbytnio poszedłem zobaczyć kto to. Kurier DPD Dostarczamy Przesyłki Debilom. Nie przypominało mi się, abym coś zamawiał, w końcu dalej byłem spłukany po kupieniu drapaka za prawie tysiąc złotych.

  Bez zadawania zbędnych pytań wziąłem pudełko od mężczyzny i podpisałem jakiś papierek. Zamknąłem za nim dzrzwi i pobiegłem do salonu, chcąc sprawdzić jego zawartość. Już po wyjęciu pierwszej rzeczy się przeraziłem. Kajdanki. Kajdanki z futerkiem. Kajdanki z różowym futerkiem. Co?

  Od razu wybrałem numer do Alana, zastanawiając się, jak duża jest szansa, że to od niego jest ten "prezent". Chłopak odrzucił połączenie po trzech pierwszych sygnałach, ale niespełna pięć minut później oddzwonił.

  - Halo? Edgarek, coś się stało? Bo mam trochę mało czasu, mam teraz matmę.

Kurwa. Zapomniałem, że on chodzi do szkoły.

  - To ty mi to wysłałes?

  - Co?

  - Tą paczke, z kajdankami i... - wyjąłem z opakowania pierwszą lepszą rzecz -...wibratorem?

  - Edziu, nic takiego ci nie wysłałem. Wpadnę do ciebie około osiemnastej, teraz już muszę kończyć.

  Pożegnałem się z nim i kontynuowałem przeglądanie zawartości paczki. Nie było w niej już nic ciekawego, dostałem jeszcze tylko cztery opakowania prezerwatyw, przydadzą się. Potem zrobiłem lekki makijaż i kierowałem się już w stronę mojej pracy, w której poza tym, że jacyś drillowcy tańczyli breakdance do piosenek Fagaty nie wydarzyło się nic ciekawego. Przyzwyczaiłem się już do takich sytuacji.

***

  Alan właśnie napisał mi, że za kilka minut będzie już u mnie, więc poprawiłem makijaż i z niecierpliwością czekałem na jego przyjście. Równo o godzinie osiemnastej usłyszałem dźwięk dzwonka, co oznaczało, że już tu był. Pobiegłem otworzyć, nawet nie patrząc przez wizjer, żeby sprawdzić, czy to napewno on.

  Moje zdziwienie było ogromnie, kiedy w drzwiach faktycznie zobaczyłem Bs Kida, a chwilę później zauważyłem idącego około dziesięć metrów za nim fanga. Z nożem.

Tym razem to nie był senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz