2. Ta sama chwila.

567 22 4
                                    


Nie chcę się kłócić z Nikodemem, więc unikam go na tyle na ile mogę. Przez kilka dni się mijamy. Ja wstaję o ósmej i załatwiam sprawy, on o siódmej wraca z nagrywek i śpi do momentu aż nie wrócę do domu. Potem znów wychodzi do studia, ja śpię sama i wszystko się powtarza. Serce mnie boli, gdy myślę o naszej relacji. Czy dziesięć wspólnie spędzonych lat zasługuje tylko na krótkie wiadomości w ciagu dnia pokroju „Nie wrócę do dwudziestej" albo „zapomniałem wyrzucić śmieci"? Od długiego czasu to ja sprzątam w domu, to ja piorę mu brudne gacie, to ja zmywam naczynia i wynoszę śmieci po jego żarciu na dowóz. I w dodatku to ja noszę w głowie myśl, że znów byłam niewystarczająca i kolejny raz znalazł ukojenie w ramionach innej.

Coraz częściej myślę nad naszą relacją. To oczywiste, że powinnam zakończyć to już po pierwszej zdradzie. Nie powinnam mu wybaczać i dać sobie wchodzić na głowę. Czułam, że zrobi to ponownie i gdybym tylko miała w sobie choć odrobinę odwagi, gdybym tylko nie była pierdolonym tchórzem, już dawno by mnie tu nie było. To zawsze lepsza opcja niż zemsta na Nikodemie i robienie mu tego samego. Bo co nas w zasadzie przy sobie teraz trzyma? Czy mogę wciąż mówić o miłości?

Nie wiem ale bardzo tego chcę. Chcę znów przeżyć z nim wszystko na nowo, chcę żeby znów kochał mnie tak jak kiedyś. Resztkami rozumu wierzę w to, że się zmieni i wszystko wróci na właściwe tory.

Ale ostatnio wszystko męczy mnie podwójnie. Potrzebuję po prostu odpoczynku. Chwili wytchnienia. Miejsca na przemyślenie sobie wszystkich tych spraw, gdzie nie będę musiała płakać nocami i czuć zapachu innej kobiety na moim mężczyźnie. Po prostu muszę odsapnąć.

Nawał pracy, który mam też mi nie pomaga. Poza byciem menadżerką Nikodema prowadzę też social media jednej ze znanych polskich firm z bielizną i całe dnie spędzam w biurze. Nie mam nawet momentu na pomyślenie o sobie, na zastanowienie się jak wyjść z tej dziwnej stagnacji.

Mam wrażenie, że aktualnie w życiu nie mam nic. Żadnej namiastki szczęścia. Tak dawno nic mnie nie ucieszyło, że nie pamietam już co to za uczucie. Czuję coś naprawdę tylko wtedy, kiedy idę do łóżka z kolejnym przypadkowym kolesiem. Choć przez chwilę się odrywam, doznaję jakichś emocji, nie czuję się pusta w środku. Utknęłam w czarnej dziurze i tylko lawiruję między jednym szarym i smutnym dniem, a kolejnym, pozbawionym wszystkich barw.

Na mojej drodze pojawił się jednak mały promień. Jedna iskierka radości otoczona jaskrawą barwą, która maluje mój szary świat. Stawia tylko jedną, drobną plamkę na zarysie szarości ale jest to tak podbudowujące, że wariuję, gdy tylko widzę kolejną wiadomość na Instagramie.

Od kilku dni piszę z Piotrkiem. Na początku tylko umawialiśmy się na spotkanie, które szczerze mówiąc, już kolejnego dnia nie wydawało mi się takim dobrym pomysłem. Jednak kiedy on stopniowo zaczął prowadzić ze mną rozmowy, zaczepiać mnie, odpowiadać na moje relacje to zaczęłam w to brnąć. Ten człowiek, pomimo tego, że go nie znam, ma w sobie coś magnetyzującego. Potrafi jedną wiadomością wywołać na mojej twarzy uśmiech, sprawia, że odrywam myśli. Idę w to i kiedy proponuje kolejną datę spotkania, to po prostu się zgadzam.

Po pracy wracam do domu. Nikodema nie ma w środku, co od razu wywołuje we mnie mieszane emocje. Mój nastrój ulega natychmiastowej zmianie i zamiast szykować się do wyjścia, znów siadam w fotelu i ocieram łzy. Znów te cholerne wyrzuty sumienia. Nie powinnam umawiać się z innymi mężczyznami. Powinnam być szczera, dobra, wierna i wyrozumiała. Taka, jak powinna być prawdziwa kobieta. Powinnam być tak idealna, jak powtarzała mi moja matka przez całe moje życie. A tymczasem robię jeszcze gorsze rzeczy niż Nikodem, nie mam nic swojego, nic w życiu nie osiągnęłam. Potrafię tylko żyć w cieniu osób, które sama staram się wzbić na szczyt i użalać się nad sobą. Z trudem wyciągam z kieszeni wibrujący telefon.

Był chyba maj... || ŁATWOGANG Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz