4. Antidotum.

485 27 2
                                    

Przepraszam za zamułe, oglądałam lajwa

Po cichu zamykam drzwi od pokoju i na nagich stopach wślizguję się do środka. Przystaję w miejscu, gdy Piotrek obraca się na łóżku w moją stronę i wbija we mnie zaspane spojrzenie.

    — Śpij jeszcze, nie chciałam cię obudzić. — Odpieram zawstydzona.

    Chwytam szczotkę z walizki i rozczesuję mokre włosy.

    Przez dwa dni zdążyłam się tu rozgościć. Przez całe dwa dni mam wyłączony telefon, korzystam jedynie z laptopa i tabletu aby mieć kontakt z ludźmi z pracy. Na żadnym z moich maili nie dostrzegam znaku Nikodema, nie wiem jednak czy do mnie dzwonił, czy szukał jakiejkolwiek formy kontaktu. Potrzebowałam się odciąć żeby nie czuć tych okropnych wyrzutów sumienia.

    W końcu tutaj żyje mi się tak inaczej. Codziennie zasypiam przytulona do chłopaka, przy którym momentalnie się uspokajam. Nie wiem dlaczego. Nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć. Ja nie wiem o nim nic, a jeśli to jakiś wyznacznik to nawet nie jesteśmy znajomymi na Facebooku. W tych czasach to chyba powinno coś znaczyć.

    Dlaczego tak łatwo przyszło mi przeskoczenie do tej innej rzeczywistości? Rzeczywistości w której pozwalam sobie na bliskość z nieznajomym chłopakiem. Tak bardzo mi pomaga. Przygarnął mnie do siebie, dał mi wszystko czego potrzebowałam w tamtej chwili.

    — Długo nie śpisz? — Pyta zachrypniętym głosem. Coś we mnie drga, gdy patrzę na niego takiego zaspanego, nieogolonego, z roztrzepanymi włosami.

    — Z godzinkę. Zjadłam już z twoją mamą śniadanie i wzięłam prysznic. — Przyznaję nieśmiało.

    Chłopak podnosi się na łóżku, przeciera twarz i delikatnie do mnie uśmiecha. Jest taki uroczy, że nie mogę oderwać od niego wzroku.

    — Nie wymęczyła cię za bardzo?

    — Chyba mnie lubi — podśmiechuję. Jego mama przez te dwa dni dba o mnie jak o własną córkę i naprawdę złapałyśmy wspólny język.

    Podchodzę niepewnie bliżej i siadam na łóżku obok niego.

    — Spakowana? — Pyta.

    — Nie wiem — odpieram szczerze. Niepewność wciąż się we mnie kłębi i choć wiem, że głupotą byłoby zrezygnowanie z tej podróży, to sama po prostu nie wiem. — Ja nie wiem czy to dobry pomysł.

    Piotrek przybliża się do mnie, jednak zachowuje bezpieczną odległość. Niespodziewany dreszcz przebiega wzdłuż mojego kręgosłupa, gdy czuję dotyk jego ciepłych palców na ramieniu.

    — Zasługujesz na wakacje. Przecież to nic nie znaczy, że wyjeżdżasz ze mną.

    — Wiem. Ale czy uciekanie od problemów jest dobrym pomysłem?

    — Nie uciekasz. Wrócisz tu z czystą głową. Wszystko sobie ułożysz.

    Kiwam głową. Zaakceptowanie tej myśli przychodzi mi ciężko ale staram się mu zaufać.

    — Myślę, że do momentu aż nie wsiądę do samolotu będę chciała uciec — przyznaję.

    — Mam cię trzymać siłą? — Śmieje się blondyn, na co w końcu się uśmiecham.

    Głowa mimowolnie opada mi na jego ramię. Wtulam się w ciepłe ramie chłopaka, mój policzek ociera się o skórę na jego szyi. Muszę się schować, bo inaczej go pocałuję. A nie mogę. Wzbraniam się przed tym, bo chcę się zmienić. Nie mogę więcej zdradzić Nikodema. Chcę naprawić swoje błędy i wyczyścić łeb na tyle, aby wrócić do niego, szczerze porozmawiać i wszystko naprawić. Nie mogę dłużej grać grą Nikodema.

Był chyba maj... || ŁATWOGANG Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz