2500 słów, dlatego tak długo nie było. Wybaczcie ale mam nadzieję, że was to usatysfakcjonuje...
Za dwa dni wyjeżdżamy. A w zasadzie za półtorej. O tej porze za dokładnie czterdzieści osiem godzin będziemy już w Polsce. Wrócimy do rzeczywistości. A ja wciąż nie wiem co powinnam zrobić ze swoim życiem.
Odkładam do samego końca decyzję, którą powinnam podjąć. Nie mam bladego pojęcia co zrobić z Nikodemem. Czeka tam na mnie, bo musimy porozmawiać, to nieuniknione. Jednak co ja mam mu powiedzieć? Czy dać mu szansę? Co mam zrobić z tym wszystkim, co wydarzyło się w moim życiu przez dwa tygodnie?
Wiem co czuje do mnie Piotrek. Widzę to, musiałabym mieć klapki na oczach żeby nie zauważyć jak mnie traktuje. Dosłownie jak księżniczkę. Tak okropnie mi głupio, że ja nie mogę mu dać tego samego.
Od rana chodzę z poczuciem, że do tego wyjazdu nigdy nie powinno dojść. To tylko skomplikowało wszystkie relacje, w których głównym czynnikiem jestem ja. I to cholerne uczucie, że zraniłam tak dobrego chłopaka.
Piotrek jest z dobrego domu, jego rodzice kochają go nad życie i postawiliby cały świat aby tylko dobrze mu się żyło. Z domu ma dobre wzorce miłości i wiem, że właśnie dla tego uczucia on zrobiłby wszystko. Ja taka nie jestem. Kompletnie inaczej wszystko odbieram, jestem zamknięta na wszystko co dobre. Żyję w swojej komfortowej bańce zła i łez, bo do tego jestem przyzwyczajona od dzieciaka. I nawet jego pocałunki w czoło nie sprawią, żebym była w stanie się zmienić. Nie może mnie uratować, jest na to o kilka lat za późno.
Popołudniem wychodzimy na miasto. Zakładam na siebie satynową sukienkę w odcieniu granatu, narzucam na to skórzaną kurtkę, a włosy lekko kręcę na końcach. Znów wyglądamy z chłopakiem tak odmiennie. Ja jak na galę Oskarów, bo tylko takie rzeczy mam w walizce, a on w szerokich, czarnych dresach z Relab i oversizowej koszulce Pateckiego. Jak mam wytłumaczyć fakt, że nawet w takim wydaniu jest dla mnie najprzystojniejszy na świecie?
Nie powinnam nawet tak myśleć. Jest tylko jeden mężczyzna który powinien być dla mnie najważniejszy, bo przecież wciąż oficjalnie jestem w związku. Chociaż nie wiem czy po tej wyprawie mam w ogóle dokąd wracać. Mam nieodparte wrażenie, że tą jedną decyzją straciłam dom, stabilizację i został mi tylko do zaakceptowania fakt, że będę musiała zaczynać z kimś wszystko od nowa. Jak się teraz poznaje ludzi? Jak się chodzi na randki? Nie do pomyślenia jest dla mnie to, że będę musiała pytać kogoś o ulubiony kolor czy zastanawiać się jaką kawę pija rano.
Przenoszę wzrok na Piotrka, który znów wyrywa mnie z burzy myśli. Wiem co lubi. Wiem jaki jest jego ulubiony kolor. Wiem jak reaguje na niektóre sytuacje i wiem co jest dla niego w życiu najważniejsze. A wciąż mam wrażenie, że to nic nie znaczy. Jesteśmy dla siebie obcy i po powrocie na dziewięćdziesiąt procent wszystko się skończy. Zerkam w jego wielkie oczy. Otoczone ciemniejszą obwódką tęczówki, które teraz wlepiają się we mnie.
I dociera do mnie nasz wczorajszy pocałunek, który był prawdziwy, żywy, jeszcze bardziej komplikujący wszystko.
— Idziemy? — Pyta.
— Idziemy — potwierdzam z lekkim uśmiechem.
Nie łapie mnie za rękę, wciąż trzyma dystans. Chyba nasza wczorajsza rozmowa siedzi mu w głowie ale nic dziwnego, mnie też.
Na dziś jest prosty plan. W końcu chcemy się oderwać i odpocząć. Zarezerwowaliśmy sobie rejs po jeziorze Genewskim barką. Słońce powoli zachodzi za horyzont, gdy docieramy na miejsce. Teraz jest naprawdę pięknie. Pomarańczowe niebo mieni się milionem odcieni w wodzie, a my zajmujemy stolik na samej górze barki. Wokół jest sporo ludzi, wiele par, tych młodszych i starszych. Mam wrażenie, że tutaj nie pasujemy. W zasadzie humor poprawia mi się dopiero, kiedy na stoliku ląduje butelka wina i dwa kieliszki.
CZYTASZ
Był chyba maj... || ŁATWOGANG
FanficAurelia wie, że w jej związku od dłuższego czasu na porządku dziennym nie ma już miłości i wsparcia, a jedynie masa łez, żalu i zdrad. Również tych z jej strony. Nie przypuszcza, że jej kolejna jednonocna przygoda może przenieść ją do innego wymiar...