XII

204 13 11
                                    

- Urszulko idź z nianią do siebie, a zaraz do ciebie przyjdą dobrze słońce? - dziewczynka pokiwała głową i poszła z nianią.

- Lloyd...

- Co Lloyd?! Serio uważacie, że ukrywanie przedemną faktu, że mam siostrę jest okej?! Ile ona na właściwie lat co?

- w tym roku będzie kończyła 3 lata...

- 3 Lata?! To jest wasze dziecko, czy sie z kimś puściłaś?- warknął na nią

- Nawet tak nie mów do matki! -Garmadon chciał do niego podejść, ale kobieta zagrodziła mu drogę.

- To nie jest jego wina. Nie wiedział i ma prawo być zły-

- Ale nie ma prawa odzywać się w tej sposób do ciebie mistako

- Już skończyliście się kłócić, czy ojciec mnie uderzy, czy nie? Tak szczerze mówiąc, to i tak mam w to wywalone. Tyle razy mną rzucał i tak dalej, że nawet nie robiłoby mi to różnicy- westchnął i zaczął wychodzić

- A ty gdzie?

- Do pokoju- warknął i wyszedł

- Misiu nie bądź taki dla niego.

- Wiesz, że nie ufam mu w kwestii dołączenia do naszej rodziny?

- Wiem, ale nie zachowuje się jakby miał jakiś plan

- Zawsze możemy to sprawdzić- uśmiechnął się podle

- Jak to?- Mężczyzna wziął ją za włosy, a ta syknąła z bólu. Dawno nie używał wobec niej przemocy

Wparował do pokoju blondyna i rzucił ją na dywan

- Hej! Co ty wyrabiasz?!- podszedł do matki, która zaczęła płakać.

- Miałeś udowodnić, że nic nie knujesz, więc proszę bardzo. Zabij ją

- Że co?! - krzyknęli oboje, a kobieta była coraz bardziej w szoku.

- To jest moja matka i twoja żona, dlaczego więc miałbym ją zabijać?!- wstał i teraz stanął naprzeciwko Garmadona

- Bo dla mnie liczy się syn, który jest bezwzględny dla każdego. Nawet dla swojej rodziny

Blondyn uniósł brwi i zaczynał się coraz bardziej denerwować. Nie tak miał wyglądać jego plan. Nie miał nikogo zabijać, a zwłaszcza matki

- Nie zabije jej idioto- warknął w końcu, a mężczyzna się zaśmiał

- Czyli nadal jesteś uczuciowy i słaby. Harumi miała rację- to był punkt kulminacyjny. Garmadon już po sekundzie został rzucony na ścianę, a mroczne moce chłopaka zaczęły rosnąć w siłę

- Nie wiesz jak jest, bo ciebie nigdy nie było!- podszedł do niego i znów nim walnął.

Garmadon przez cały czas się śmiał

- Dobra koniec tej błazanady. Uspokój się chłopaku

- A wiesz co? Matki nie zabije, bo to ty pewnie jej kazałeś być po twojej stronie, ale chętnie tobą bym się zajął- Lloyd nie chciał tego mówić, ale czuł, że tracił kontrole nad sobą.

- Ah tak? No to proszę. Zabij mnie demonie- blondyn zaczął do niego biec, ale nagle upadł na podłogę, trzymając się za głowę.

- yh nie!- krzyczał, a Garmadon przyglądał się zaciekawiony.

- Co się dzieje synu? - kobieta do niego podeszła i delikatnie objęła. Chłopak cały drżał

- Próbuje znów przejąć nad sobą kontrole- stwierdził i zaczął do nich podchodzić

- Jak to?

- Nie kontroluje swojej mocy oni i stracił kontrole. Widocznie Wu nie chce go z jakiegoś powodu nauczyć tej kontroli.

Po 10 minutach blondyn w końcu się uspokoił i spojrzał na rodziców

- Przepraszam- mruknął cicho i położył głowę  na barku matki.

- To był test- powiedział krótko mężczyzna

Gdy jednak chłopak mu nie odpowiedział dodał

- Chciałem sprawdzić, czy łatwo da się ciebie sprowokować i wyszło, że nawet prościej niż mi się wydawało.- prychnął

- Dobrze wiedziałeś, że nie umiem tego kontrolować- warknął w końcu, przypominając sobie scenę, gdy jeden z jego sług Przebił Kai'a

- Może tak może nie. Istotne raczej jest to, że Wu o tym wiedział, a jednak ci nie pomógł. Pytanie brzmi dlaczego?

- Nigdy go o to nie prosiłem. Za duże ryzyko- westchnął w końcu

- Ale czy dobry Mistrz, nie powinien wspierać swoich podopiecznych?

- Co chcesz uzyskać tymi pytaniami?

- A to żebyś zrozumiał, że Wu jednak nie jest taki jaki ci się wydaje, że jest. Zawsze był słabszy i głupszy. W młodości, gdyby nie ja, to zginąłby bardzo szybko. Gdybym to nie ja poszedł po miecz, który on wyrzucił poza mury klasztoru, to może teraz nie płynęłaby we mnie ta przeklęta trucizna.

Zaczął się zastanawiać nad słowami Garmadona i po dłuższej analizie stwierdził, że ma chyba racje, ale w takim razie, czy napewno chce dalej realizować plan 'złapania Harumi'?

- Jestem wyczerpany i głodny. Mogę iść się umyć i coś zjeść? - spytał nie pewnie, a rodzicie odrazu przytaknęli.

Gdy wszedł do łazienki odrazu oparł się o ścianę. Nie tak miało to wyglądać. Nie miał zamiaru nawet zastanawiać się nad tym co gdyby z nimi został, a jednak teraz się zastanawia. Harumi czekała tak samo jak pozostali, a on mógłby ich zawieść? Postanowił, że musi zapomnieć o tym co powiedział mu ojciec i wrócić do realizacji planu.

- Słyszycie mnie?- powiedział szeptem do słuchawki

- Oczywiście, jak narazie sytuacja?

- Chyba mi ufają, ale potrzebuje jeszcze z 2 dni, by ich w 100% przekonać. Jak Rumi?

- Wszystko w porządku. Wu uczy ją jak w pełni opanować moc, a może wtedy będziesz mógł wrócić szybciej.

- Okej przyjąłem narazie- rozłączył się i westchnął. Wziął szybki prysznic i ubrał ubrania, które dała mu mama.

Szare dresy i zielona koszulka.

Poszedł do kuchni i poczuł zapach..

- Spaghetti? - Usiadł przy stole, a zaraz koło niego jego siostra. Nadal nie mógł się przyzwyczaić do tej nowej istoty w jego życiu.

- Wiem, że uwielbiasz, więc kucharze odrazu wykonali polecenie- uśmiechnęła się ciepło kobieta i usiadła razem z nimi

- Mamo gdzie tata?

- Kochanie tatuś zje później. Ma teraz dużo pracy

- Co znaczy dużo pracy?

- Próbuje wydrenować smoka, którego zostałeś przekaźnikiem- powiedziała szeptem, by tylko ten to usłyszał.

Chłopaka przeszedł lekki dreszcz. Obiecał smokowi, że go uwolni, a teraz je obiad z jego porywaczami.

- Okej- powiedział cicho i zaczął jeść

- Mmm dobre. Mogę dokładkę?

- Możesz skarbie- zaśmiała się, widząc całego ubrudzonego blondyna od sosu.

- Co? Z czego się śmiejesz?

- F-floyd masz całą buźe bludną! - dziewczynka też zaczęła się śmiać, a ten zrobił się czerwony

Po chwili śmiechy ucichły i zaczęli rozmawiać. Chłopaka przeszła mimowolnie myśl

Czy jego rodzina naprawdę mógłby Tak wyglądać?




Lloyda chyba naszły obawy..

Never~ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz