- Lloyd bierz skrzynkę i uciekaj!- krzyknął ktoś podczas gdy ja odpierałem atak wojowników Garmadona
- Nie zostawie was samych!- kopnąłem go tym samym odrzucając go na ścianę i zacząłem się rozglądać z moim ojcem
- Gdzie jesteś tchórzu!- wyglądało jakby rozpłynął się w powietrze, ale wiedziałem, że tu jest
- Za tobą- szepnął mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz. Odepchnął mnie i uaktywnił moc
- Czego ty chcesz?!- warknąłem i zacząłem z nim walczyć. Inni radzili sobie całkiem nieźle, bo ta jego zgraja to jednak nie za mądra.
- Tego samego co wy, a raczej odwrotności tego- znów chciał mnie kopnąć, ale zrobiłem unik i strzeliłem mocą w jego plecy co skutecznie go powaliło
- Nie pozwole ci złączyć wszystkich krain w jedną! Wiesz jakie będą konsekwencje?!- podbiegłem do skrzynki, a kartka i dziwny przyrząd, który się tam znajdował schowałem do kieszeni
- Dawaj to! - wstał w końcu i zaczął biec do mnie, ale Harumi podstawiła mu haka przez co znów upadł.
Widziałem jak złość się w nim gotowała. Z resztą nie musiałem tego widzieć, ja to czułem.
- Suka- warknął na nią i strzelił w jej stronę. Niestety nie zdążyła ominąć i walnęła mocno o ścianę.
- Nie!- wstałem i poczułem jak tym razem gniew bierze górę. Nie chciałem tracić kontroli....ale chyba to się stało
Poczułem w sobie tą nieszczęsną chęć mordu i uaktywniłem moc poczym wycelowałem w Garmadona.
Kątem oka zobaczyłem, że Nya podbiegła do obolałej dziewczyny i pomaga jej wstać.
- Nie masz prawa nazywać jej suką, podczas gdy sam jesteś największym sukinsynem jaki chodził po ninjago! - znów strzeliłem w niego wiązką mrocznej mocy, ale tym razem zdołał jej uniknąć.
- Nie obchodzi mnie co o mnie myślisz smakrkaczu
- A nikogo nie obchodzi, że chcesz zgładzić świat! Cały czas o tym gadać, ale gówno robisz!- warknąłem i podbiegłem do niego. Zaczęliśmy się siłować, ale nagle poczułem ukucie przy klatce piersiowej.
- Co do..- przerażony spojrzałem na Garmadona, który śmiał się w najlepsze.
Znów ten chory człowiek mnie dźgnął.
Skupiłem się na tej ranie i przekierowałem energię do miejsca przebicia. Nie załata do rany, ale na chwile pomoże
Nabuzowany odwróciłem się do niego i odrzuciłem niespodziewanym kopnięciem.
- Myślałeś, że znów przez ciebie prawie umrę? - zaśmiałem się nieswojo
- Muszę cię zmartwić- zacząłem do niego podchodzić
- Nigdy się mnie nie pozbędziesz- szepnąłem mu i szybkim ruchem walnąłem jego głową o ścianę.
- Lloyd wracamy! - usłyszałem za sobą gdy chciałem go wykończyć
- Nie teraz- prychnąłem i wytworzyłem wiązkę
- Z Harumi jest gorzej!- momentalnie go zostawiłem i podbiegłem do ledwo przytomnej dziewczyny.
- Boże przepraszam- Wziąłem ją na ręce i rozkazałem ucieczkę do perły.
- Zaraz - zatrzymałem się na co inni nie byli zadowoleni
- No co jest!? Biegniemy- Pośpieszał mnie Jay, ale ja zrozumiałem. Nie przyszli tu, by zawinąć skrzynie
- To jest zasadzka- powiedziałem na głos i po chwili wszędzie zaczęły wybuchać bomby
- Nya bierz Harumi i do perły! Reszta ratować ludzi! Musimy dostać się jak najszybciej do klasztoru!
- Dlaczego?! Jaka zasadzka!? Dlaczego królestwo chmur nagle wybucha!?
- Zamknij się Jay- warknąłem gdy zaczął zadawać za dużo pytań na raz
- Oni chcieli odwrócić naszą uwagę, by dostać się łatwiej do Wu i reszty! W królestwie chmur jest dużo tajemnic, które mogły nam się przydać, dlatego je wysadzili! - Mówiłem przez słuchawkę jednocześnie prowadząc ludzi do perły
Mimowolnie spojrzałem do obiektu gdzie zostawiliśmy Gamradona i spółkę i zobaczyłem jak uciekają
Jebany cwel
- Jay uważaj! - usłyszałem głos Kai'a, gdy piegowaty wpadł w dziurę w ziemi
- Nie!- krzyknąłem, a jak na zawołanie zjawił się Cole, który zrobił podłoże pod Jay'em, jednocześnie ratując jego życie.
- Dziękuje Cole- powiedział wystraszony, a ja upewniając się, że wszystko z nim w porządku wróciłem do patrzenia na uciekającego tchórza
- Musimy go złapać!
- Lloyd nie ma czasu! Zaraz to wszystko się sypnie!- niechętnie odpuściłem i upewniając się, że wszyscy są na perle rozkazałem zwrot ninja.
Zaczęliśmy biec, ale poczułem, że czegoś nie mam....
- Cholera gdzie to dziwne coś?!- zacząłem patrzeć na kieszenie, ale tego nie było
- Lloyd no dawaj! - chciał mi podać rękę, ale ja byłem za bardzo zdenerwowany
Gdzie do kurwy ten jebany artefakt?!
- Zgubiłem to coś!- Mówiłem przerażony
- Trudno zaraz się zawali wszystko! No dawaj!
Odwróciłem się jeszcze w nadziei, że gdzieś tam to leży, ale niestety nie. Kai pomógł mi wskoczyć na perłe poczym upadłem na podłogę chowając twarz w dłoniach
Mignęła mi scena gdy dostałem nożem
- Sukinsyn przechytrzył mnie- spojrzałem na kieszenie i na szczęście chociaż ta kartka została.
- to nie twoja wina Lloyd. Nie spodziewaliśmy się, że lecą za nami- pocieszał mnie brunet, ale ja wiedziałem, że zjebałem
Czemu muszę zawsze wszystko jebać?
- Co my teraz zrobimy?- zapytałem nie wiem już sam kogo, patrząc na Kai'a, który klęka koło mnie
- Ustawiamy kurs na klasztor, a ty idziesz do Zane'a
- Dlaczego? - spojrzałem się na swój strój z którego siąkła się krew
Nie czułem bólu, bo energia podtrzymywała mi adrenalinę
- Jakim cudem jeszcze jesteś przytomny? Straciłeś dużo krwi- mówił pomagając mi iść do sali gdzie mamy ala sale szpitalną.
- Nakierowałem energię do rany, gdy przestanę dostane niezłego pierdolca- uśmiechnąłem się i westchnąłem
- Wiesz, że to niebezpieczne
- Nie miałem wyjścia- przekręciłem oczami
- Zdajesz sobie sprawę, że prawie rozjebałeś Garmadonowi łeb?
- Trochę mnie poniosło- westchnąłem
- Już jest dobrze. Zaraz dostaniesz przeciwbólowe i będziesz happy, ale przestań już w siebie kierować moc. Robisz krzywdę innym narządom
- Kai tak w tajemnicy zanim wejdę do Zane'a okej? - zgodził się, nie rozumiejąc o co mi nagle chodzi
- Rozjebałbym mu nie tylko łeb gdybyś wtedy nie wspomniał, że z Harumi jest gorzej- szepnąłem mu na ucho i zdeorientowanego zostawiłem go przed drzwiami.
Lloyd to psychopata
CZYTASZ
Never~ninjago
Fanfictionzbyt trudno, by to opisać. Poprostu znów zjebałem. Kto by się spodziewał?