Rozdział 18.

252 12 1
                                    

-Anuluj ten lot ... kurwa już!-warknęłam prawie wysypując cały puder na czystą , czarną, skórzaną miniówkę .

Odłożyłam telefon z hukiem gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk przerwania połączenia .
Dorysowałam jedynie sobie kocie kreski i ceglaną konturówką usta.

Dziś miałam na sobie zwykłą miniówkę i top z kryształkami . Jak zawsze w kieszonce stanika miałam swój nóż motylkowy.

Był cały czarny ale ozdabiały go kryształki tworząc serca do tego doczepiłam tam przezroczyste breloczki w kształcie serc i czaszek . Dziś ubrałam czarne obcasy, które były wyjątkowo wygodne, a na to długi skórzany płaszcz w futrem bo początek grudnia dawał o sobie znać.

Parę minut później już opuszczałam wieżowiec .
Usiadłam za swój mustang wciskając gaz tak , by tylko dym za mną zostawał.

~~~

Stałam przed dużym , staroświeckim domem . Był ładny ale również przypominał bogate domki w Hiszpanii.
Przed wielką, żelazną bramą stał napakowany ochroniarz nie spuszczając ze mnie wzroku .
Wolnym krokiem ruszyłam w jego stronę .

-Alvaro Garcia?

-Tak w jakiej sprawie go szukasz? Dziwki nie szuka ale ja chętnie -posłał mi niby mający mnie powalić z nóg uśmiech .

Nic nie powiedziałam tylko chciałam przejść ale ten zablokował mi przejście swoją ręką.

-Chcesz zostać bez ręki?-moje słowa jedyne co, to go rozbawiły.

-Odgryziesz mi ją kotku?

I wtedy już nie wytrzymałam. Jedynym ruchem wyciągnęłam ostrze , by z całą siłą wbić je mu w rękę i jeszcze raz , a później dźgnąć w brzuch. Gdy on chciał wykonać swój ostatni ruch , który był niedolną próbą wyciągnięcie pistoletu ja przyłożyłam mu nóż pod szyję i bez skrupułów przecięłam jego gardło . Uśmiech samoistnie znalazł się na mojej twarzy gdy zobaczyłam jak wypluwa krew na cienką warstwę śniegu przy tym go brudząc. Dawno tak się nie rozluźniłam jak teraz.

Nie czekając długo weszłam za bramę , by zauważyć , że drzwi się otwierają, a w nich staje kolejny ochroniarz.
Ruszył na mnie gołymi rękoma co było błędem .
Oj jak wielkim błędem .

Gdy znalazł się wystarczająco blisko zamachnęłam się i wbiłam nóż w jego krtań. Mężczyzna opadł na kolana plując krwią, a ja jedynie wyjęłam swój nóż z niego i weszłam do środka.
Odrazu do moich nozdrzy wbił się zapach męskich perfum. Mocno zaciskałam ostrze w ręce, po którym skapywała krew dwóch ofiar .

Niespodziewanie przede mną otworzyły się drzwi do gabinetu. Weszłam do niego widząc rozłożonego na skórzanym fotelu chłopaka mojego wieku .

Miał gęsty lekki zarost , a jego oczy przypominały pustkę . Zimne jak lód . Kasztanowe włosy miał mocno zaczesane do tyłu , a ubrany był w garnitur.
W jednej ręce trzymał kryształową szklankę z bursztynowym alkoholem w środku.

-Mam nadzieję, że masz dobry powód, dla którego zabiłaś dwóch dobrych ochroniarzy?-jego głęboki głos rozbrzmiał się po całym pomieszczeniu.

-Znasz tego człowieka?-również wydobyłam z siebie oschły ton rzucając listy z groźbami.

-Hmm..-zamyślił się biorąc kartki do ręki-może i wiem ale co będę miał za to , że powiem kim jest ten człowiek ?

My little Devil 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz