★†Episode 12†★

9 1 0
                                    

Pov: Vincent.
Pojechałem do swojego ulubionego miejsca.
Jedynej osoby jakiej mi brakowało, to Amanda.
Myślałem, jak powiedzieć mojej mamie, że ojciec ją zdradza z jakąś małolatą, tak aby jej to nie zniszczyło od środka.
Amanda wydzwaniała do mnie, ale ja nie odbierałem, ponieważ bałem się, że powiem trochę słów za dużo.
Zapatrzyłem się na telefon i zastanawiałem się, czy nie oddzwonić, ale nagle zauważyłem, że przekraczam prędkość i prawie w coś wjechałem.
Stało by się to, gdybym nie zachamował.
Zszokowany zawróciłem i pojechałem do mamy.
Wbiłem do jej domu, a ona leżała blada jak ściana na podłodze z odpaloną komórką, na której było widać wiadomości od mojego ojca do niej.
Zadzwoniłem po pogotowie.
Pojechaliśmy do szpitala, a w nim zastałem Willa ze swoją małolatą oraz moją dziewczynę, która od razu mnie przytuliła.
Violet spojrzała na nią z zazdrością, jakby miała ją zabić.
Bałem się, że zrobi krzywdę Amandzie.
Wyszedł lekarz i powiadomił nas o śmierci mojej matki, na co suka Denis się zaśmiała i wyszeptała:
-O jeden problem mniej. Teraz zajmiemy się następną.
Naprawdę prawie jej przyłożyłem, ale Amanda mnie powstrzymała.
-Uuu, synek umie się bić - i wyszła.
*Parę godzin później*
Usłyszałem pukanie w drzwi, więc je otworzyłem i zastałem Violet.
-Przyszłam odwiedzić mojego ulubionego syna.
-Ale ty nie masz innego syna. Ja nawet nim nie jestem.
-Zamknij się. - Warknęła i weszła do środka.
Poszedłem za nią, aby powiedzieć jej, że ma spierdalać, a ona nagle przylepiła się do moich ust.
Zanim zdążyłem ją odepchnąć, z pokoju wyszła Amanda i to zauważyła.
Zauważyłem w jej oczach łzy.
-To ja zaparzę herbatę. - Powiedziała małolata.
Od razu podszedłem do Amandy, aby jej to wyjaśnić, ale ona poszła za dziewczyną, która podawała się za moją matkę.
Poszedłem za nimi, a ciecz była już gotowa i Amanda ją wypiła.
Minęło kilka minut, a moja stokrotka wstała z kanapy i lekko się zachwiała, a następnie poszła do łazienki.
Violet znowu się do mnie przyssała, a ja usłuszałem, że ktoś wychodzi z łazienki i idzie do pokoju.
Próbowałem odepchnąć od siebie tą dziwkę, ale ona nie dawała za wygraną.
W końcu odepchnąłem ją od siebie tak mocno, że prawie rozbiła sobie łeb o stolik.
-Odpierdoliło ci?! - Krzyknąłem, a ona się uśmiechnęła. - Spierdalaj stąd. Wystarczająco zniszczyłaś mi życie.
Wstała, westchnęła i wyszła.
Pobiegłem do Amandy, ale ona zamknęła się w łazience.
-Stokrotko, otwórz, proszę. - Poprosiłem, ale nic się nie zadziało.
Zacząłem pukać w drzwi, ale również bez skutku.
Zacząłem szarpać za klamkę, a z moich oczu ciekły łzy, aż w końcu dziewczyna wyszła.
Miała cały rozmazany tusz na twarzy od płaczu i cały zakrwawiony rękaw bluzy.
Pocięła się.
Przeze mnie i Violet.
Momentalnie zacząłem się za to nienawidzić.
Przycisnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam - powiedziałem jej do ucha.
Dziewczyna cicho płakała, a ja lekko głaskałem jej plecy.
Zacisnęła dłonie na mojej koszulce.
Amanda odkleiła twarz od mojego ubrania i spojrzała na mnie, a ja oparłem swoje czoło o jej.
-Kocham cię. - Wyszeptałem jej w usta, a ona je złączyła w namiętnym pocałunku.
Mocniej przycisnąłem ją do siebie i lekko rozchyliłem jej wargi, aby złączyć nasze języki.
Popchnąłem ją na łóżko i zawisłem nad nią, a ona wyszeptała:
-Nie zostawiaj mnie, Vincent. Zostań przy mnie.
-Nigdy cię nie zostawię.
Chciałem znowu ją pocałować, ale ona zapytała:
-Obiecujesz?
-Tak - zapewniłem ją i w końcu pozwoliła mi się pocałować.
Naprawdę ją kocham.
Zdjąłem z niej koszulkę i trochę bardziej zachłannie zacząłem ją całować.
Pragnę jej i nigdy nie przestanę.
Zawsze będzie moja, i tylko moja.

You are an idiot (DZIEWCZYNA FIOLETU)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz