★†Episode 15†★

8 0 0
                                    

Obudziłem się następnego dnia.
Obok mnie leżała Amanda i jeszcze spała.
Lekko dotknąłem jej włosów, a następnie pogłaskałem ją po głowie.
Uśmiechnęła się przez sen, a ja nie mogłem powstrzymać odwzajemnienia uśmiechu.
Przytuliłem ją i znowu zasnąłem.
Obudziłem się parę godzin później.
Amanda już nie spała i lekko drapała moją rękę, która ją obejmowała.
Musnąłem jej żuchwę ustami, a ona odwróciła się w moją stronę.
Patrzyła mi w oczy, ale ja przerwałem nasz kontakt wzrokowy, tym, że zacząłem muskać jej szyję wargami, a następnie zniżyłem się nimi na jej dekold.
Odkleiłem się od niej i szepnąłem w jej usta:
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Przyssałem się do jej szyji i zrobiłem jej malinkę.
Zdjąłem z niej koszulkę i mocno ją pocałowałem, a ona cicho pisnęła.
Usiadła na moich biodrach, a ja nie odrywałem się od jej ust.
Lekko poruszyła się w przód, a następnie w tył, a ja odkleiłem się od niej.
-Nie prowokuj mnie. - Powiedziałem.
Obróciłem ją tak, aby ona leżała pode mną, a ona lekko się zniżyła i koniuszkiem języka zaczęła obrysowywać mój tors.
Uśmiechnąłem się i wplątałem palce w jej włosy.
-Stokrotko, musimy zaraz jechać do pracy.
Zszedłem z niej, poszłem się wykąpać, i się ubrałem.
Wyszedłem z łazienki, a Amanda czekała już w aucie.
Usiadłem za kierownicą i pojechałem z nią do pizzerii.

★★★

Wszedliśmy do pizzerii trzymając się za ręce.
Scott nas zauważył i powiedział ciche:
-Problemy zawsze chodzą parami.
-Dzięki. - Amanda uśmiechnęła się do niego chamsko.
-Nie ma za co - odwzajemnił uśmiech.
Lekko zmarszczyłem brwi, bo nie przypominałem sobie, żeby jakoś się wcześniej pogryźli, i nie przypominałem sobie jakiegoś większego powodu, aby teraz byli dla siebie chamscy. No chyba, że coś przegapiłem.
Skierowałem się z Amandą w stronę najczęściej odwiedzanego przez nas miejsca.
Posłałem Scottowi przelotne spojrzenie, ale nawet się w jakikolwiek sposób mną nie zainteresował.
Objąłem Amandę w talii i przycisnąłem do siebie.
Wszedliśmy do wspomnianego wcześniej miejsca, a w nim zastaliśmy całą naszą grupkę, bez Scotta, oczywiście.
-Siema - przywitałem się z odrobinkami radości, lecz reszta nie dażyła mnie tym samym. Nawet się, chuje, nie odezwali. - No co wam jest?
-Nic - burknął Mike.
-Ciebie nie pytam, bo ty zawsze jesteś naburmuszony.
Spojrzałem na Fritza, a on powiedział:
-Po prostu staramy się pocieszyć kolegę.
-Którego?
-Mike'a.
Wróciłem wzrokiem do przyjaciela.
-Co się stało? - Zapytałem.
-Dziewczyna ze mną zerwała. - Odpowiedział tak jakby nie wzruszony, ale jego oczy zdradzały wszystko.
-I chcesz się przenieść do Seattle. - Dopowiedział jego brat.
-To jest akurat mało ważne - machnął ręką.
-MAŁO WAŻNE?! - Wykrzyczałem. - MAŁO WAŻNE TO JEST, KURWA, TERAZ TE JEBANE ZERWANIE, A NIE PRZEPROWADZKA.
NIGDZIE SIĘ NIE RUSZASZ, SCHMIDT!
-Vincent, spokojnie. - Spojrzał na mnie z wielkimi oczami.
-STUL PYSK, MIKE, NIGDZIE SIĘ STĄD NIE RUSZASZ, JASNE?!
-I to się szanuje - skomentował cicho Fritz, a Mike dalej patrzył mi w oczy zszokowany, z lekkim uśmieszkiem.
-Wow - powiedział.
-Pytam, czy rozumiesz?
-No rozumiem. Ale ja tam chciałem na studia jechać.
-Jesteś wystarczająco mądry, żeby nie musieć jechać na studia do Seattle. Poza tym, tutaj też masz dobre studia i nie musisz się nigdzie ruszać.
-Vincent, przestań drzeć mordę. Słychać cię w całej pizzerii. - Usłyszałem w krótkofalówce.
-Sorry - wymrukałem do narzędzia.
Nagle do pokoju weszła moja dwunastoletnia siostra - Elizabeth.
-A ty co tu robisz? - Zmarszczyłem brwi.
-Nie wnikaj. Tata chce z tobą pogadać. - Odpowiedziała znudzonym głosem.
-Powiedz mu, żeby spier... - na chwilę się zawahałem, a ona uniosła brew - że jak coś chce, to żeby sam przyszedł i mi powiedział.
-Po prostu do niego idź, bo nie chce mi się krążyć i przekazywać waszych wyzywek, okej? - Lekko się zirytowała.
-Nie idę. Niech się jebie.
-Aha, okej. Mam przekazać?
-Nie.
-No spoko - wyszła.

You are an idiot (DZIEWCZYNA FIOLETU)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz