Szłem szybkim krokiem, nie tracąc czasu na pogadanki z kimkolwiek, musiałem dostać się do wyznaczonego punktu. Ona tam na mnie czekała, piękna i delikatna, skrywająca ogromny sekret, który miał nie wyjść na światło dzienne. Sekret, który miał zniszczyć wszystko, co kochałem, czego nienawidziłem, co było mi obojętne, sekret tak ciężki na jej ramionach... cięższy niż miliony skał, cięższy od największego budynku w Piekle, cięższy od jakiegokolwiek sekretu skrywanego w głębi, głębi demonicznych dusz. Sumując wszystkie sekrety, nikt i nic nie było w stanie sumą równać się z tym, z czym przyszło nam się zmierzyć.
- Francuz! Gdzie twoje rzeczy?- zapytanie uciekło z jej ust, wzdrygnąłem się na jego wydźwięk. Ciężko było mi wtedy uwierzyć że mogła próbować mnie omamić, że prawie się dałem i przez to prawie straciłem, jedynych ludzi, na których mi zależało.
Ciężko było mi zrozumieć jej intencje, które były znane tylko Alastorow, jednak też nie do końca. Wiedział wtedy tylko tyle że owa piękności, chciała mu odebrać wszystko na czym mu zależy, zaczynając ode mnie.
- Zostały w hotelu, nie chce stamtąd odchodzić, chce tam zostać. Czy... Nie dałoby się zmienić lokalizacji, na bardziej przychylną? Bliżej hotelu...- mówiłem cicho, niepewności była słyszalna z daleka, ale nie chciałem się ugiąć. Marzenia, marzeniami, mam też ludzi, którzy mnie potrzebują, szanują i chcą być przy mnie mimo tego kim byłem, jestem i kim się stanę.
Jej zielone oczy przeszywały mnie na wskroś, wydawało mi się, że wręcz sprawiały ból, z każdym bardziej intensywnym spojrzeniem. Nie wiedziałem że właśnie próbowała czytać moje myśli oraz wspomnienia.
Sapnęła jakby podirytowana, nie podobał jej się mój pomysł, tego byłem świecie przekonany, nie chciała bym został w hotelu.
- Jeśli takie jest Twoje pragnienie... W porządku. Zgodzę się pod jednym warunkiem. Zamieszkamy w hotelu razem, co ty na to? Chyba nie wiele wymagam, w zamian za to co ode mnie otrzymasz, czyż nie?- Powiedziała radośnie, jakby cała irytacja z niej zniknęła, jakby stała się inną osobą niż jeszcze dziesięć sekund wcześniej.
Uśmiechała się ciepło w moim kierunku, podając mi dłoń w przyjacielskim geście, chciałabym szedł z nią pod ramię i tak też się stało. Szliśmy powoli ale w inną stronę niż hotel, Szliśmy do siedziby Voxa, Vellvet oraz Valentino.
Przeszły mnie dreszcze, zacząłem się bać, że mnie odda, tak jak mnie zabrała.
Czym bliżej byliśmy budynku, tym więcej ciężkich emocji odczuwałem, coraz ciemniejsze scenariusze przechodziły przez mój umysł, nie chciałem tam wracać, nie chciałem być dalej wykorzystywany, panicznie się bałem, że przedstawiona prośba jej tak nie pasowała, że stwierdziła iż zwróci mnie dawnemu właścicielowi.
Trząsłem się i próbowałem nie wybuchnąć nie kontrolowanie emocjami, miałem wtedy nadzieję, nadzieję, że żaden z moich czarnych scenariuszy się nie ziści.
- Agni, nie martw się, idziemy tam po moje rzeczy, przecież przeprowadzam się do hotelu tak? Nie potrzebnie się tak stresujesz. Nie spotkasz nikogo, przeniosę nas z pod siedziby do mojej sypialni.- Powiedziała w którymś momencie, co pozwoliło mi odetchnąć z ulgą. Oczy z szeroko otwartych, po pewnym czasie wróciły do normy, strach jednak jeszcze gdzieś tam się w mnie kotłował.
A co jeśli kłamie? Albo co jak ktoś będzie w jej pokoju? Na przykład, osoba której najbardziej na świecie teraz nie chce widzieć, Valentino.
Przez natłok stresu i strachu nawet nie pamiętałem kiedy znalazłem się z nią w jakimś dość ciemnym pomieszczeniu. Zacząłem się rozglądać i zrozumiałem że byliśmy w jej pokoju. Ładnie i schludnie urządzony, pachniało jakimiś kwiatami i arbuzem, podobał mi się, był zupełnie inny od mojego, o wiele przyjemniejszy, przez co momentalnie się uspokoiłem i nawet pomogłem jej przy pakowaniu rzeczy w wyczarowane walizki.
- Tina, jak my to przeniesiemy do hotelu? Przecież tego jest mnóstwo a mi i tobie rąk nie starczy by to wszystko przenieść.- zapytałem zamykając uwczas ostatnią z walizek i kładąc ją przy całej reszcie.
Cztery duże walizki ubrań, do tego pięć mniejszych z drobiazgami książkami I dekoracjami z wnętrza, do tego na owych walizkach zostały postawione kwiaty z parapetów i stolika a także jakaś mała kosmetyczka.
Patrzyłem dużymi oczami na cały ten dobytek, zastanawiając się jak my się z tym zabierzemy. Coraz mniej pomysłów mogłem wymyślić w końcu nawet mi się one skończyły.
- Angel, ja to przeteleportuje, razem z nami na miejsce docelowe. Zapomniałeś że potrafię to zrobić?- Zadała mi wtedy pytanie retoryczne, po którym Usłyszałem pstrykniecie palców.
Uczucie latania a następnie opadanie, trwało to kilka sekund, a zdawało się trwać o wiele dłużej. Miałem całą drogę zamknięte oczy a gdy je otworzyłem, stałem w hotelowym salonie, połączonym z portiernią. Podbiegłem do Vaggie i wyciągnąłem ją zza blatu, stawiała z lekka opór, jednak udało mi się ją dociągnąć do dziewczyny stojącej przy bagażu.
- Vaggie, poznaj Tinę! Tina, to jest Vaggie, dziewczyna właścicielki tego burdelu! Mam nadzieję że się polubicie, skoro zamieszkamy teraz razem.- mówiłem szybko i w miarę możliwości składnie, nie chciałem dać po sobie poznać że Poniekąd znam zamiary wilczego demona, jak z resztą większość, jak nie wszyscy w budynku.
- Tak, miło. Zaraz dam ci klucze do pokoju.- Powiedziała jak zwykle niechętna białowłosa, która faktycznie po chwili była obok nas spowrotem i podała zielono-okiej klucz do pokoju, 113, piętro 4, daleko od pokojów prawie że każdego. Jedyną osobą jaka jeszcze miała tam pokój był, Husk.
- Mi też miło, dziękuję za klucz, Angel jakby co, wiesz gdzie mnie szukać.- Powiedziała i po chwili zniknęła razem z całym tobołem, który ze sobą wzięła. Odetchnąłem głośno i zerknąłem na anielice, która nie wyglądała na szczęśliwą, wręcz kipiała ze złości i niezadowolenia.
- Słuchaj, ona mi nie pasuję, Alastor Mówił prawdę, ona ma plan i to mnie martwi. Musimy być ostrożni, to się może źle dla nas skończyć Dust.- Powiedziała pewna swojej racji, Alastor musiał z nimi jeszcze przeprowadzić debatę po moim wyjściu, skoro Vagg wyciąga takie wnioski.
Przytaknąłem przyjaciółce i usiadłem koło baru, nie było Huskera więc nie było nikogo kto mógłby mi polać coś mocniejszego, Vaggie zajęła się papierkową robotą a reszta zajmowała się sobą, tylko mała krzątająca się cyklopka, pozwalała mi uwcześnie zrozumieć że po za mną jest w tym miejscu ktoś jeszcze.
Chciałem by koszmar się skończył, ale nie wiedziałem że ten miał się dopiero zacząć, że koszmarem nie było życie przy Valu czy bycie męską prostytutką.
To ona miała za niedługo stać się moim największym koszmarem, co gorsze, nie tylko moim.
Gdybym wiedział wcześniej, nigdy nie poszedłbym na ten układ. Nikt by nie poszedł, jednak ona była sprytniejsza niż mogliśmy przypuszczać.
Od tego momentu wszystko zaczęło się walić. Wszytko traciło barwy i sens, a marzenia, rozmyły się szybciej niż pęka banika mydlana.
Właśnie wtedy, gdy przekroczyła próg hotelu, właśnie wtedy rozpoczął się koszmar.
%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%
Witam Kochani!
Mam nadzieję że się podoba.
Macie jakieś teorie na to co się zadzieje w dalszej historii?
Do następnego Darling!
CZYTASZ
ZEMSTA [ ALASTOR ]
FanfictionDruga części PIEKŁO NA ZIEMI. Czy zraniona kobieta może poświęcić wszystko by dostać to czego pragnie? Czy mężczyzna, który zabił w kimś wszystko co ludzkie może przeżyć piekło, jakie go czeka z jej ręki? Zemsta... Szatański dom doskonale zna znacze...