Rozdział 5 - "Raptor 2"

204 13 1
                                    

*Xana - Tydzień po wyłączeniu superkomputera*

Przez pięć dni nie wydarzyło się nic szczególnego. Wszystkie urządzenia Wojowników były już dawno przeze mnie przejęte, więc z nadmiaru czasu wziąłem się również za te szkolne. Uczyłem się też wpływać na różne przedmioty w najbliższym otoczeniu, takie jak zamknięcie czy otworzenie drzwi lub okna ale szybko doszedłem do wniosku, że mogę to robić tylko przyjmując postać dymu tak jak kiedyś. To się nie zmieniło. Komputer Jeremiego okazał się wspaniałą kryjówką. Obserwując jego prace doszedłem do wniosku, że już o mnie zapomnieli albo po prostu nie chcieli o mnie pamiętać... Jak to się mówi...najciemniej jest pod latarnią. Tego dnia młody informatyk pracował nad jakimś oprogramowaniem i ściągnął z internetu jakiś drobny element. Od razu mnie zaciekawił, coś było z nim nie tak. Zbliżyłem się do niego i ostrożnie zbadałem. Miałem rację, małej rozdzielczości sygnaturka, którą ściągnął chłopak była zawirusowana. Wirus uaktywnił się pod nazwą „Raptor 2″ i od razu poczuł się swobodnie w nowym otoczeniu. Zaczął skanować po kolei cały system, a ponieważ na chwilę wyszedłem z ukrycia i stałem się widoczny, odnalazł mnie i zakwalifikował jako program antywirusowy. Błyskawicznie przeczesałem internet w poszukiwaniu informacji na temat konkurenta i odnalazłem kilka cennych wskazówek.
„Raptor 2 - wirus komputerowy zaliczany do kategorii niezbyt trudnych do zwalczenia. Jego celem jest unieszkodliwienie programu antywirusowego aby na stałe ulokować się w systemie i umożliwić twórcy dostęp do danych na komputerze nosiciela."
A więc chciał zająć moje miejsce...
W tej chwili zostałem zaatakowany. Raptor dosłownie się na mnie rzucił, próbując porozrzucać moje dane po całym systemie i je zniszczyć. Był jednak na szczęście tylko prostym programem. Gdyby był chocby trochę bardziej złożony nie dałbym rady mu się przeciwstawić. Byłem jeszcze zbyt słaby po wszystkim co mnie spotkało. Zastosowałem więc wszystko na co było mnie póki co stać. Rozpocząłem szybką obronę jednocześnie starając się skutecznie atakować wroga. Rozpoczęła się zacięta walka o prawo bytu. W tym komputerze było miejsce tylko dla jednego z nas, a ja w cale nie miałem zamiaru nikomu go odstępować. Odparłem atak i rzuciłem się na niego. Zacząłem przeć naprzód kasując w tym samym czasie jego dane. Próbował się bronić i „kąsać" miejsca których nie osłaniałem. Miałem nad nim jednak sporą przewagę - on był tylko paroma linijkami kodu...ja samouczącą się formą sztucznej inteligencji. Zaczął się cofać. Skasowałem już sporą część jego danych. Poskutkowało. Gubił się we własnym zadaniu przez co udało mi się zapędzić go w kozi róg. W końcu kiedy stał się zupełnie bezbronny, rozbiłem go na kawałki. Uważnie obejrzałem każdy z nich, sprawdzając czy wirus nie posiadał przypadkiem jakiś cennych informacji, jednak ponieważ niczego takiego nie znalazłem po prostu go zniszczyłem. Gdyby któryś z Wojowników Lyoko zobaczył mnie w tej chwili chyba nie ukryłby zaskoczenia. Ja - niegdyś potężny program obdarzony inteligencją, potężny wróg, z którym sobie nie radzili, źródło ich smutku i rozpaczy, ja który uczyniłem im z zimną krwią tyle krzywd, ja potężny Xana, ja noszący nazwę, która przez tyle lat budziła w nich przerażenie - stałem się słabym, walczącym o przetrwanie z byle wirusem, niewiele wartym programem w nieznanym mi otoczeniu... To żałosne. Kiedyś to oni próbując mnie pokonać wydawali mi się żałośni, nigdy nie myślałem, że to przytrafi się mnie. Wydawało mi się, że powinienem dążyć do zniszczenia Lyoko, teraz jednak zastanawiam się czy to, że Lyoko jest wyłączone to faktycznie dobra wiadomość. Było tam na pewno o wiele bezpieczniej, żadnych niebezpieczeństw i.... Hej chwila! Czy ja tchórzę?! Nie ma Lyoko, nikt o mnie nie wie, może i jestem słaby ale szybko dojdę do siebie, a ten wirtualny świat tylko mnie ograniczał. Teraz gdy jestem na wolności mam nieograniczone możliwości. Jestem Xana!
Nagle z ukrycia wyskoczyło coś bardzo szybkiego i potężnego. Błyskawicznie ruszyło w moją stronę. Z pewnością nie miało dobrych zamiarów.

Szybkie przeliczenie szans...0%...szukanie alternatywnych rozwiązań...ucieczka... szanse na powodzenie...2%...

Teraz dopiero obleciał mnie strach, jeśli mogę tak to ująć. Czy ktoś mi powie co jeszcze czai się w tym komputerze?! Przecież to informatyk! Powinien wiedzieć o takich rzeczach! A teraz przez jego nieuwagę mam zostać skasowany?! Po tym co przeszedłem? Gdybym był w pełni sił rozgniótłbym to coś na drobny mak. Nie udało mi się praktycznie nawet ruszyć, kiedy zacisnęły się na mnie cyberszczęki. Zostałem z niesamowitą prędkością unieruchomiony i otępiony. Wiedziałem, że nie mam szans. Program podobny do sztucznej inteligencji takiej jak ja oznakował mnie. Przygotowałem się już na ostatni cios, na kasację... ale to nie nastąpiło...doświadczyłem chyba jeszcze gorszej rzeczy...zostałem schwytany...

-----------------------------

Witam... Oto rozdział 5. Zdążyłam już podzdrowieć ale i tak trochę się spoźniłam z rozdziałem. :-\ Nie wiem jak to będzie z tymi terminami dodawania kolejnych wpisów bo kończą mi się rozdziały napisane w przód a ja w ogóle nie mam weny na kolejne. Ostatnio w ogóle wolno piszę... Będę robić co w mojej mocy, żeby to opowiadanie nie podzieliło losu poprzednich... Wspominała już chyba tu albo na Wattpadzie, że jeszcze nigdy żadnego nie skończyłam... Takie moje przekleństwo. Za wszelką cenę chcę je przełamać i nawet nie wiecie jak się z tym męcze... No cóż do do następnego! ;-)

XANA 3.0 - Code Lyoko | Zawieszone Do OdwołaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz