Powietrze na szpitalnym korytarzu stawało się z każdą sekundą coraz bardziej naelektryzowane. Na całej jego długości, każda lampa po kolei na chwilę przygasała i wracała po chwili do pierwotnej jasności. Ledwie widoczna, delikatna czarna smuga, przemieszczała się pod sufitem w stronę ostatniej szpitalnej sali. Już po chwili, niezauważenie dotarła do celu. Nie zastanawiając się długo, wniknęła błyskawicznie do gniazdka i kablami dotarła do wnętrza popiskującego cicho monitora. Ekran stał się czarny, a pikanie ustało. W sali nastała cisza, a tajemniczy elektryczny twór wylał się z urządzenia, niczym czarna struga na podłogę. Uniósł się w powietrzu i formując się w symbol złożony z trzech geocentrycznych kół, zawisł nad leżącym na łóżku nastoletnim czarnowłosym chłopakiem. Przyglądał mu się przez chwilę, aż w końcu spadł na niego, wnikając w jego ciało.
William momentalnie odzyskał przytomność i usiadłszy na łóżku zaczął niespokojnie rozglądać się po pomieszczeniu, próbując przypomnieć sobie co się stało, gdzie jest i co tu robi. Mimowolnie złapał się za głowę i spróbował wstać. Ku swojemu zaskoczeniu nie mógł poruszyć jednak żadną nogą. Powoli tracił kontrolę nad swoim ciałem. Wpadł w panikę. Jego głowę przeszedł przenikliwy ból, który po chwili rozprzestrzenił się na całe ciało. Z jego ust wyrwał się krzyk lecz i on nagle uwiązł mu w gardle, pozbawiając go zdolności wydania jakiegokolwiek dźwięku. W jego oczach zaczął migotać symbol wroga, który starał się za wszelką cenę uwięzić chłopaka w najdalszych zakątkach jego umysłu, wyprzeć go, zepchnąć na dalszy plan, robiąc tym samym miejsce dla siebie. Nastolatek rozpoczął rozpaczliwą walkę o własne ciało, o kontrolę nad własnym życiem.
- Nie pozwolę na to! - Wykrzyczał w swoich myślach. - Nie dam ci się po raz kolejny! Zostaw nas w spokoju!
Czuł, że przegrywa. Przeciwnik był o wiele potężniejszy i dobrze o tym wiedział. Znak w jego oczach ustabilizował się, a on sam kompletnie stracił kontrolę nad własnym ciałem. Został uwięziony. Wirus rozejrzał się nowymi oczami po pomieszczeniu, po czym spuścił wzrok na "swoje" dłonie.
- Wcale nie potrzebuję twojego pozwolenia... - Uśmiechnął się. - Obawiam się, że nie masz tu już absolutnie nic do powiedzenia. - Zerwał z siebie wszystkie kable i wstał. - Już dawno cię sobie upatrzyłem...
Podszedł do drzwi i otworzył je na oścież. Stanął tyłem do bloku operacyjnego i mając przed sobą korytarz pełen ludzi, z morderczym uśmiechem na ustach ruszył przed siebie. Mijał kolejnych, niczego nie świadomych lekarzy, pacjentów i pielęgniarki. Zatrzymał się i odwrócił w stronę mijanych właśnie drzwi. Podszedł do nich powoli i położył dłoń na klamce. Zębatki w zamku szczękneły cicho i drzwi się otworzyły, ukazując sporych rozmiarów serwerownię. Chłopak wszedł ostrożnie do środka i zamknął je za sobą. Rozejrzał się. Bez problemu odnalazł interesujące go urządzenie i położył na nim rękę. Znieruchomiał, przeczesując jego cyfrową zawartość. Odnajdywał kolejne ważne dla niego pozycje i jedna po drugiej je usuwał. Już po chwili w bazie danych szpitala nie było żadnej wzmianki o tym, że przebywał tu William Dunbar. Xana wiedział jednak o tym, że to nie wystarczy. Zdjął dłoń z serwera i wyszedł z pomieszczenia. Zmierzał w stronę gabinetu lekarzy. Wszystko szło z taką łatwością... Jak po maśle. Z impetem otworzył drzwi do gabinetu, zwracając na siebie uwagę wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu. Nim jednak ktokolwiek zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, program w ludzkiej skórze dotknął dłonią ściany. Po pokoju błyskawicznie rozeszły się drobniutkie błyskawice, docierając do wszystkich zgromadzonych. Xana używając całej swojej mocy, wziął się do roboty i wnikając do każdego umysłu po kolei, zaczął pozbywać się wspomnień i wszelkich informacji związanych z Williamem. Lekarze zaczęli łapać się za głowy, upadać na podłogę i zwijać się z bólu. W końcu program dosięgnął również personel znajdujący się na korytarzu. Po niecałej minucie wszystko było gotowe. Xana wycofał się z ludzkich umysłów, pozostawiając za sobą kilkunastu lekarzy powoli dochądzych do siebie i zbierających się z podłogi. W akompaniamencie mrugających lamp i zdezorientowanego personelu, w znanym tylko sobie, zupełnie nowym stylu, z szyderczym uśmiechem na twarzy, opuścił szpital.
CZYTASZ
XANA 3.0 - Code Lyoko | Zawieszone Do Odwołania
FanfictionCzy wiesz co tak naprawdę działo się w Lyoko w ostatnich minutach przed jego zniszczeniem? Co stało się z Xaną? Co próbuje ukryć przed przyjaciółmi Jeremy i co czeka dawnych Wojowników Lyoko? Przekonaj się o tym sam, już dziś! Opublikowane ponownie...