Tony

371 14 1
                                    

Powolnym krokiem ruszyłam do salonu.
Jak się okazało na kanapie siedziała cała piątka. Ja patrzyłam jedynie z niedowierzaniem na Dylana. Prosiłam go tylko oto żeby nie mówił "braciom". Tak cholernie się bałam. Musiałam kłamać. Znowu. Uniosłam wzrok na Tony'ego. Od mojego przyjazdu tu dowiedziałam się że interesuje sie motocyklami. Kocham motocykle. On kiedy dostrzegł że na niego patrze uśmiechnął się przyjaźnie. A może mi się wydawało?Chce tylko zniknąć. - Drogie dziecko dowiedzieliśmy się od Dylana że wymiotowałaś. Dlaczego? - Znów wbijał we mnie spojrzenie. Postanowiłam kłamać.
- Ze stresu. Straciłam rodzinę.To chyba normalne że takie rzeczy mogą mieć miejsce, prawda? - warknęłam powoli tracąc cierpliwość. Nie muszę się im spowiadać. To moje życie.
- Po pierwsze nie tym tonem. Wydajesz się być mądrą dziewczynką więc nie rozumiem dlaczego się buntujesz. Nie lubię się powtarzać, ale dla ciebie zrobię wyjątek. Buntowanie się nic ci nie da,rozumiesz?
- Ja rozumiem słowa tylko nie widzę w nich sensu. Wydaje wam się że jeśli jesteście starsi wiecie lepiej. Muszę was zmartwić ale to nie prawda. Nie macie pojęcia o mnie ani o moim życiu. - Co raz bardziej jak mówilam widziałam że Vincent był zły. Umiał maskować emocje, ale ja robiłam to lepiej. Will patrzył na mnie oczekując chyba na reakcję starszego brata. Dylan robił dokładnie to samo. Shane skanował mnie wzrokiem. A Tony? Tony patrzył na mnie ze zrozumieniem. On mnie rozumiał i właśnie dlatego kiedy skończyłam mówić i poszłam do pokoju on poszedł za mną. - Chce być sama - szepnełam cicho. Miałam nadzieję że to wystarczy. Ale nie. On jakby przecząc moim słowom wszedł do sypialni. Czułam że jeśli zaraz nie wyjdzie maski opadną. - Dlaczego zwymiotowałaś? Pytam o prawdziwą wersję. Wiem że coś jest nie tak.
- Skoro wiesz to pewnie domyślasz się że w takich momentach ludzie z regułynwolą być sami. Przynajmniej ja. Wyjdź proszę. - Chciało mi się płakać. Jeszcze chwila. Jeszcze nie teraz. Nie przy nim. - Czuć od ciebie papierosy. To że nic nie powiedziałem nie znaczy że mam zamiar cię bronić. Nie powiem im, ale pomogę ci wyjść z tego gówna. Pokaż ręce. - A mnie zamurowało. Chyba nie myślał że pozwolę mu wyjawić kłamstwo , które budowałam od dwóch lat. - Za dużo filmów się naoglądałeś - prychnełam. Ale w rzeczywistości tylko grałam rozbawioną. Tak naprawdę zgniłam już dawno. - Wyjdź. - O dziwo posłuchał. Kiedy już chwycił za klamke odwrócił się w moją stronę i powiedział cicho - Mnie nie oszukasz, Hailie - i wyszedł, a ja czułam że tracę grunt pod nogami. Prawda wychodziła na jaw.

ON WIEDZIAŁ

Rodzina Monet (zmyślona wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz