Po moim zatruciu bracia musiało oczywiście poinformować Vincenta.
Stwierdził że jeśli czuje że nie ma potrzeby wzywać lekarza to ten jeden raz się mnie posłucha. Oczywiście Will który również wszystko słyszał nam wracać do Pensylwanii żeby mieć mnie na oku. Lot powrotny minął nam bez żadnych komplikacji więc o 20 wchodziliśmy do domu.
- Dobry wieczór, droga Hailie. Mogłabyś przyjść do mojego gabinetu, proszę?
Skinęłam głową i szłam schodami za bratem. Jezu jak bardzo chce spać.
- Usiądź. Jak się czujesz?
- Lepiej, dziękuje.
- Czujesz się na siłach żeby jutro jechać do szkoły?
- Tak, naprawdę nic mi nie jest.
- To już wszystko także idź spać.
***
Obudził mnie dźwięk dzwoniącego budzika. Po omacku sięgnęłam po telefon i wyłączyłam alarm. Usiadłam przy toaletce i zrobiłam sobie mocniejszy makijaż. Już wyobrażam sobie reakcje świętej trójcy. Ubrana w mundurek zeszłam po schodach słysząc rozmowy rodzeństwa z kuchni.
- Hej - Spojrzenia całej trójki były skierowane na mnie.
- Zapomniałaś się umyć buźki?
Standardowo zaczął Dylan. Świetnie.
- A ty oczu? To makijaż Dylan.
- Małe dziewczynki się nie malują - wtrącił Tony. Rozmowy z rodzinką.
- Dzięki za troskę, ale musimy już iść.
- Dokończymy to w samochodzie.
- Z kim jadę ? - błagam tylko nie Dylan.
- Ze mną i Dylanem - mruknął Shane.
Jak widać mu też nie podobał się mój wygląd. Podniosłam torbę że stołu i wyszłam do garażu. Chwile później siedziałam na tyłach niebieskiego wozu Shane'a. Wykład czas zacząć.
- Osobiście odprowadzimy cię do łazienki i popatrzymy jak zmywarz to z twarzy.
Zignorowałam go i wbiłam wzrok w okno. 2 minuty później wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami.
***
Zadzwoń dzwonek na lekcje. Miałam mieć teraz matmę dlatego skierowałam się w kierunku sali. Niestety Mony nie było dzisiaj w szkole dlatego zmuszona byłam siedzieć sama. Ku mojemu zaskoczeniu podszedł donie chłopak.
- Mogę się dosiąść? - kiwnęłam głową.
- Hailie - powiedziałam bardziej z grzeczności. Nie spodziewałam się nawet że odpowie. Przez mój wygląd jedyne relacje z płcią przeciwną miałam w domu. On jednak miło się uśmiechnął.
- Jason, piękna.
W rozdziale będzie poruszona scena gwałtu. Piszę tu bo zapomniałam na początku. Jeśli jesteś osobą wrażliwą nie czytaj<autorka
***
Resztę dnia spędziłam z Jasonem. Oczywiście tak żeby trójca się nie kapneła. Więcej nie poruszali tematu mojego wyglądu więc miałam spokój.
- Idę do sklepiku, chcesz coś?
- Nie dziękuję.
- Może chociaż jakieś picie, hm?
- Dobrze, poproszę sok pomarańczowy.
Niedługo potem chłopak wrócił z odkręconym już napojem. Upiłam jedną trzecią butelki. Zadzwonił dzwonek na ostatnie zajęcia w tym dniu. Wstałam z ławki i poczułam jak zakręciło mi się w głowie. Poszłam w kierunku łazienki. Jason poszedł ze mną, podtrzymując mnie. W jednej sekundzie pociągnął mnie w stronę jednej z kabin. Zaczął mnie rozbierać, a ja nie miałam siły krzyczeć. Cholernie bolała mnie głowa.
- Sama jesteś sobie winna. Mogłaś się nie malować. Nie ubierać krótkiej spódniczki od mundurka. To twoja wina, Monet.
Wyobrażałam sobie jak leże na łące z mamą i babcią Bonny. Mama zapłata mi wianek z kwiatów. Aż nagle czar prysł. Jason wyszedł z łazienki zostawiając mnie nagą. Przez następną godzinę kompletnie ignorując to że już powinnam być w samochodzie płakałam.
Usłyszałam walenie w drzwi. Ubrana w sam stanik, w rozmazanym makijażu otworzyłam drzwi. Twarz braci z wściekłych momentalnie zmieniła się w przerażone. Tony z prędkością światła do mnie podbiegł. Shane stał jak słup soli zapewne nie wiedząc o co chodzi.
- Co się stało? - Powiedział Dylan.
- Zgwałcił mnie - wyszeptałam z płaczem.
- Kto? - warkneli wszyscy na raz.
Rozpłakałam się w najlepsze nie mogąc unormować oddechu. Poczułam się jak dziwka. Miał rację. To moja wina.
- Hailie błagam powiedz. Powiedz a my się wszystkim zajmiemy.
Dopiero wtedy zorientowałam się że podjechaliśmy pod dom. Nie wiem nawet kto i kiedy wyniósł mnie z toalety, ale pamiętam jak ten ktoś trzy razy upewniał się czy może mnie podnieść.
- Młoda zjesz obiad, hm? - pokiwałam przecząco głową. Muszę schudnąć.
- Dzień dobry, Hailie. Eugenia przygotowała ci obiad. Czeka w kuchni.
Wyminęłam go i bez słowa usiadłam na krześle odsuwając od siebie talerz.
Nie wiem skąd w kuchni pojawił się Tony. Oparłam głowę na stole i zamknęłam powieki.
- Hailie powiedz kto cię skrzywdził, a już nigdy go nie zobaczysz. Ten jebany....
- Tony ty nie rozumiesz. To wszystko moja wina. Ja nie powinnam była się tak malować. Wy mieliście rację...
- Chyba sobie jaja robisz. On nie miał prawa cię tknąć, rozumiesz!? - krzyknął, a w moich oczach ponownie pojawiły się łzy. Zasunełam krzesło z zamiarem pójścia do swojego pokoju, ale zatrzymała ciężka dłoń Vinca.
- Tony zamilcz - syknął, patrząc na niego lodowatym wzrokiem. Załkałam głośno.
- Ja chcę spać - wyjąkałam niewyraźnie.
- Zjedz chociaż trochę.
- Dajcie mi spokój do cholery!
Wybiegłam na schody. Rzuciłam się na łóżko. Nadal mocno płakałam. Mój telefon zawirował co świadczyło o nowej wiadomości.
Nieznany: To wszystko twoja wina, Hailie
-----------------------
Hejka
Jak wam się podoba rozdział?
Napisałam go w godzinę a to rzadkość.
W sensie w godzinę bo z przerwami.
Chcecie żeby Jason groził Hailie, a bracia nie mieli i nie czym pojęcia ?
Dajcie znać koniecznie w kom!
Papa
CZYTASZ
Rodzina Monet (zmyślona wersja)
Teen FictionTo jest opowieść o Hailie Monet i jej braciach.Hailie ma zupełnie inny charakter niż w orginale.Ma problemy z psychiką