Zasady Vicent

245 10 8
                                    

Zasnęłam o 4 nad ranem. Długo myślałam o tym jak uniknąć kontroli mojego opiekuna. Nie mam najmniejszej ochoty pokazywać mu moich ran. Kilka z nich powstało wczoraj po kolacji. Usłyszałam pukanie. Chwile później do mojego pokoju wszedł Dylan. - Chodź na śniadanie - powiedział znudzony i wyszedł. Powolnym krokiem ruszyłam pod prysznic. Chwile później ubrana w czarny top z długim rękawem i szarą bluzę z kapturem zeszłam po schodach. Postanowiłam zrobić sobie kawę. Po mimo tego że byłam nie pełnoletnia piłam ją zawsze poza domem. Moi bracia zaczęliby gadać o tym że nie mogę bo jestem za młoda. Dzisiaj jestem tak niewyspana że nie obchodzi mnie ich opinia. - Hej - mruknełam nie siląc się na miły ton. - Cześć mała Hailie. Co tam pijesz? - zapytał takim głosem źe wiedziałam że zrobi awanturę - Kawę - odparłam i wyminęłam go z zamiarem wrócenia do sypialni. - Gdzie tam idziesz malutka? Najpierw śniadanie. Vince, Dylan i Tony niestety wyszli w swoich sprawach, ale my bardzo chętnie ci potoważyszymy.
- Nie jestem głodna. I nie próbujcie mnie namawiać. Nie znaczy nie. Mogę iść do Mony? - Moich znajomych że szkoły nie widziałam od 3 miesięcy. Dokładnie tyle minęło odkąd byłam ostatni raz w szkole. - Nie wiem czy to dobry pomysł. Zjedz śniadanie i zadzwoń do Vincenta. Zrób to dla mnie.
- Wiesz co?- warknełam. - Może porostu do niej zadzwonię. - nie czekając na żadną reakcje poszłam w kierunku biblioteki. Czytanie pomaga mi się odstresować. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. I to był błąd. Na fotelu siedział mój pracujący brat. Vincent. Uroczo. - Witaj, droga Hailie.
- Dzień dobry - odpowiedziałam zrezygnowana. Czemu tu przyszłam?
- Usiądź proszę. Oto spotkanie miałem zamiar poprosić cię przy obiedzie, ale że mam chwile możemy zrobić to teraz.
Przecież minutę temu widziałam jak pracuje. Serio? - Martwi mnie to że znów nie jesz. Pamiętasz co powiedziałem wczoraj? Zgaduje że tak. Pomyśl o tym. - Kątem oka widziałam jak pisze coś na telefonie. W momencie w którym przeniósł swoje spojrzenie z telefonu na mnie, w drzwiach staneła pozostała czwórka "braci". - Oni również bedą uczestniczyć w tej rozmowie? - syknełam. Oni sobie ze mnie żartują w tym momencie. Niech się nie zesrają.
- Tak Hailie. Przy naszej ostatniej rozmowie powiedziałem że raz na jakiś czas chciałbym abyś zgodziła się pokazać swoje ciało. Jest to po to żeny mieć pewność że więcej się już nie krzywdzisz. Wiem że może być to niekomfortowe więc...
- Nie wiesz. Nie zrobię tego. Nie chce. To że mi nieufacie to wasz problem.
- Nie przerywaj mi proszę. Decyzja została podjęta. Żeby było to dla ciebie jak najmniej niezręczne powiedz nam kto z nas może zobaczyć czy już nie robisz sobie krzywdy. - Will. - szepnełam. I tak bym nie wygrała. Pięciu na jedną? Nie miałabym szans. - Dobrze. Hailie pójdź z Willem do łazienki. - powiedział lodowato. Chwile poźniej stałam w swojej łazience. Obok niestety był Will.
- Spokojnie malutka. Najpierw pokaż mi nadgarstki. - Niedość że wymuszali we mnie jedzenie to jeszcze kazali mi pokazywać swoje ciało? Czułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy. Wstałam i biegiem ruszyłam do wyjścia z łazienki. Postanowiłam pójść do lasu. Zeszłam po schodach jednak za nim zdążyłam dotknąć klamki poczułam mocne szarpnięcie. -  Gdzieś się wybierasz? - usłyszałam za sobą głos Tony'ego.
- Nie twoja sprawa. Nie muszę ci się spowiadać. Puść mnie bo zacznę krzyczeć. - warknełam. - Mi może nie musisz, ale Vincenta na pewno zainteresuje gdzie wychodzisz. To jak powiesz mi czemu jesteś tu, a nie z Willem?  - Nie dam mu tej satysfakcji.
- Puść mnie, kurwa! -  Czyli nie chce po dobroci. Też umiem krzyknąć jak trzeba.
- Nie ładnie, Hailie. Nie wolno. - cmoknął z niezadowoleniem. - Wy jakoś ciągle przeklinacie, a mi niewolno, tak?
- Dokładnie tak. A teraz albo mi powiesz... - Co tu się dzieje? - Do pomieszczenia wszedł mój opiekun. Tony w sekundę puścił moje nadgarstki.
- Nic się nie dzieje. Poprostu on nie daje mi spokoju. Nic takiego. - tłumaczyłam.
- Ach tak? To dlaczego wasze krzyki słychać w moim gabinecie? Tony?
- Ona nie chce mi powiedzieć dokąd się wybiera. Miała być z Willem. - zaśmiał się kpiąco. Nienawidzę ich wszystkich.
- Teraz zjesz obiad, a później zapraszam cię do mojego gabinetu, Hailie. - Awans. Nie biblioteka a gabinet. Brawo dla mnie.
Szłam w kierunku kuchni. Ku mojemu zaskoczeniu Vincent szedł za mną. Obiad w rodzinnym gronie. Zajełam miejsce przy brzegu stołu. Były naleśniki. Na ogół były okej, ale nie gdy wygląda sie tak jak ja. Nałożyłam sobie jednego naleśnika. Bez niczego. Taki ma najmniej kalorii. Nie miałam zamiaru dokładać więcej i gdy tylko chłopcy to zauważyli posłali mi kpiące spojrzenie. - Chyba żartujesz dziewczynko.
- Nie, dlaczego? - uśmiechnełam się słodko. Wiedziałam że tym go wkurzę.
- Masz zjeść więcej. I posmaruj czymś te naleśniki. Bez dyskusji. - W snach.
- Nie będziesz mi mówił co i ile mam jeść. Żaden z was nie będzie. - Widziałam jak Wilk już otwierał usta żeby zapewne zachęcić mnie do jedzenia. I wtedy stało się coś dziwnego. Vincent wstał i ruszył w moim kierunku. Udawałam że mnie to nie rusza. Podszedł do mnie, wziął moje sztućce i pokroilł moje jedzenie po to żeby chwile później wepchnąć mi jedzenie do buzi. W sekundę wyplułam wszystko na talerz. - Hailie nie denerwuj mnie, proszę - powiedział lodowato.
- Odwal się - powiedziałam wbijając w niego wzrok. Podniosłam się z zamiarem wstania, ale on uniemożliwił mi to stając przede mną. - Wydaje ci się że swoim aroganckim zachowaniem coś osiągniesz? Próbujemy ci pomóc. Musisz w końcu zrozumieć że nikt tu nie jest twoim wrogiem. Nie chciałem siegać po tak radykalne śeodki, ale nie pozostawiasz mi wyboru. Jeśli nie zjesz w tej chwili zaniosę cię do samochodu i zawiozę do szpitala. Jesz czy jedziemy? - Pokreciłam przeczącą głową. Nie było obcji żebym co kolwiek zjadła. - Błagam dajcie mi odejść. Błagam. Proszę. - Wyłam jak małe dziecko. Nawet nie wiem czy mówiłam do nich. Ja chyba poprostu chciałam żeby ktoś zabrał mnie z tego świata. Nie pamiętam jak znalazłam się na kanapie w salonie. Chwile później porostu odpłynełam.
___________________
Hej! Bardzo przepraszamhot_nieznajoma81 że rozdział pojawia się dopiero teraz, ale wcześniej naprawdę nie mogłam.
BARDZO PROSZĘ O POMYSŁY W KOM
Użyje każdego💖 Miłego dnia/ Dobranoc


Rodzina Monet (zmyślona wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz