Szpital

282 10 5
                                    

Nienawidzę szpitali. Brzydzą mnie. Powodują że na samą myśl mam dreszcze. Tylko tym razem różnica jest taka że znajduje się w pieprzonym psychiatryku na oddziale zamkniętym. Zostałam uwięziona w niedużym pokoju gdzie oprócz mnie nie było nikogo. Nie było okien. Nie było drogi ucieczki. Drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Stanęła w nich niewysoka brunetka. Uśmiechnęła sie ciepło. Ja natomiast nie zareagowałam wogóle. Kobieta usiadła na krześle obok mojego łóżka i dotknęła mojej dłoni chcąc mnie chyba zapewnić że nie mam się czego bać i takie tam. Wzdrygnełam się niekontrolowanie na jej dotyk. Nie ufam nieznajomym.
- Cześć Hailie. Nazywam się Veronica Rodriguez. Jestem psycholożką dla dzieci i młodzieży. Wszystko co powiesz zostanie między nami, dobrze? - Od momentu pojawienie się jej tutaj, uśmiech nie zniknął dziewczynie z twarzy. Na mojej natomiast ciągle znajdował się grymas. - Kto powiedział że wogóle będę z panią rozmawiać? - prychnełam. Skoro była psycholożką to powinna wiedzieć że osoby z problemami lubią najczęściej przebywać sami że sobą. - Nie jesteś pierwszą osobą, która nie chce rozmawiać. Jestem tu po to żeby ci pomóc, dlatego chciałbym żebyś współpracowała. - Ta kobieta testuje moją cierpliwość. Drażni mnie samym swoim istnieniem. Tak po prostu.
- To nie jest koncert życzeń, także hasta la vista. - Wstałam po czym biegiem ruszyłam do wyjścia. Nie wiem jak to możliwe że nikt mnie nie dogonił, ale znalazłam się przy wyjściu. Biegłam przed siebie. Znalazłam się w lesie. Poczułam ból w klatce piersiowej. Teoretycznie nie jadłam nic od dwóch dni. Nikt się nie zorientował. Osunęłam się lekko ma ziemię. Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.

***
Obudziłam się na ławce. Było ciemno. Cicho. Było bardzo cicho. W momencie kiedy już prawie spałam, poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Otworzyłam oczy. Byłam otoczona przez kilku mężczyzn. A dokładnie przez piątkę moich psychicznych braci.
- Zostawcie mnie do cholery! - krzyczałam na cały głos. Choć dookoła mnie byli wszyscy bracia ja patrzyłam na Vincenta. Wiem że to on zamknął mnie w psychiatryku. Tylko on miał "prawo". Nikt nie przejmował się moimi wrzaskami. Chwile później siedziałam w aucie pomiędzy Dylanem a Tonym. Trzymali mnie tak mocno że byłam pewna że jutro będę miała tam siniaki. Krzyknęłam z frustracji. - Małe dziewczynki nie powinny tak krzyczeć. - Powiedział Dylan z złośliwym uśmiechem na ustach. Chwile później znaleźliśmy się pod rezydencją. Kiedy chciałam wyjść z auta ręka Shane'a otworzyła mi drzwi. Posłałam mu zdezorientowane spojrzenie i ruszyłam w stronę swojego pokoju. - Najpierw musisz coś zjeść, malutka. W tym lesie zemdlałaś, ponieważ nie jadłaś od wielu godzin.
- Nie jestem głodna - skłamałam i odwróciłam się w stronę schodów.
- Nie kłam. Musisz coś zjeść. - niechętnie poszłam za nim do kuchni. Błagam niech dadzą mi zjeść tą cholerną kolację w samotności. Przekroczyłam próg pomieszczenia. Moim oczom ukazali się wszyscy bracia. Zabijcie mnie. Posłałam każdemu znudzone spojrzenie. Nie miałam zamiaru tknąć jedzenia. Gosposia postawiła przede mną talerz z makaronem. Wyglądał na tłusty. Musiał mieć mnóstwo kalorii. W końcu Shane zorientował się że nic jeszcze nie zjadłam. - Na co czekasz, Hailie? Jakbyś nie wiedziała ta porcja jest dla ciebie.
- Nie. Jestem. Głodna.
- Nie interesuje nas to. Doskonale to wiemy. Ciągle to powtarzasz. - mówił z taką jakby satysfakcją? To nie jego problem ile jem. To moja sprawa.
- Cicho bądź, Shane. Droga Hailie nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale podczas twojego jakże krótkiego pobytu w szpitalu lekarze zdążyli nas poinformować o twojej anoreksji i ranach na ciele. W związku z tym wspólnie poczekamy aż do kończysz posiłek. Później pójdziemy do biblioteki.- powiedział Vincent. On naprawdę myślał że się go boje. Nie doczekanie. - Nie skończę kolacji, ponieważ jak już mówiła nie jestem głodna. Możemy już iść.
- Nie zmuszaj mnie żebym musiał zadzwonić po karetkę, która na dłużej zabierze cię do szpitala gdzie pomogą ci zjeść kolację. Uwierz że wolisz zrobić to tutaj. - postanowiłam wepchnąć w siebie jedzenie. Wiedziałam że zawsze mogę je później zwrócić. Tego nie przemyśleli.
- W takim razie zapraszam cię do biblioteki. - Zajęłam miejsce naprzeciwko mojego opiekuna i czekałam na jego pouczenie. - Powiedz mi, Hailie jak długo to trwa? Prosiłbym o szczere odpowiedzi na moje pytania. - mówił spokojnie.
- Około 4 miesiące - mruknęłam.
- Dobrze. Nie będę owijał w bawełnę. Na razie będziesz na nauczaniu domowym, ponieważ nie chcemy żeby ludzie w szkole dokładali ci dodatkowych zmartwień. - On chyba żartuje.
- Myślisz że jestem głupia? Chodzi ci jedynie o to żeby móc mnie kontrolować.
Poradzę sobie sama! - krzyknęłam.
- Nie tym tonem. To nie jest po to żeby cię kontrolować. Nie uważam że jesteś głupia. Nie zmienisz mojego zdania. Co tydzień będziesz musiała rozebrać się do bielizny żebym mógł sprawdzić czy na twoim ciele nie powstały nowe rany.
- Słucham? Jest takie coś jak prywatność. I mam do niej cholerne prawo ! Jeśli chcesz wiedzieć czy nie mam ran zapytaj! - on sobie ze mnie żartował.
- Problem w tym że nie jestem w stanie ci zaufać by wiedzieć czy mówisz prawdę. Po za tym nie dajesz mi wyboru. Hailie uciekłaś ze szpitala. To już nie są żarty. Zniszczysz sobie zdrowie. Nie pozwolę na to ani ja ani żaden z twoich braci. - Nie czekając ani minuty dłużej wyszłam z biblioteki i zamkneła się w swojej łazience. Przeszukałam całą łazienke w poszukiwaniu ostrza, ale go nie znalazłam. I wtedy to do mnie dotarło. "lekarze zdążyli nas poinformować o twojej anoreksji i ranach na ciele" Nie dość że zabrali mi ostrza to jeszcze zabierają mi prywatność swoimi jakże kreatywnymi zasadami. Po prostu świetnie. Żeby nie powrócić do swojej starej wagi muszę wmówić im że jest dobrze. A potem zniknąć. Na zawsze. Tak jak zawsze chciałam. I nigdy nie wrócić.
___________________
Hej! Jeśli macie pomysły na następne rozdziały to piszcie w kom a ja je wykorzystam. Ten rodział jest po cześci inspirowany _BookTorix_, która ma super ksiązke o Hailie 💖

Rodzina Monet (zmyślona wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz