Rozdział 2

473 12 0
                                    

Amber POV's

- Co powiecie na wyjście na ryby?

- Z wielką chęcią, o której?

- O piętnastej bądźcie gotowe.

I przez propozycję Pope'a od godziny szykowałam się na ryby. Nie robiłam dzisiaj makijażu, ponieważ uznałam, że zostanę wrzucona do wody lub sama do niej wejdę i rozmazałabym się. Z resztą, płotki już nie raz widziały mnie nie pomalowaną.

Ubrana w żółtego topa i czarne spodenki weszłam do chatki Johna B, w której wszyscy czekali tylko na mnie. Oczywiście, nie obyło się bez docinek "jaka to ja jestem spóźnialska" i że ustalona godzina, to czas, kiedy wszyscy jesteśmy już razem i wypływamy.

- Za to, że się spóźniłaś, jedziesz ze mną po siatkę na ryby. - zaśmiała się Sarah, ciągnąc mnie za rękę do twinkie.

- Tylko się pospieszcie, będziemy czekać na was na motorówce! - krzyknął John B i podbiegł do nas, aby pocałować blondynkę i zbić ze mną żółwika. Kiedy byłyśmy w drodze, śpiewałyśmy przeróżne piosenki, nawet nie wiedząc, kiedy dojechałyśmy na miejsce.

- Ja pójdę sprzęt do nurkowania dla JJ'a, a ty idź po siatki. - skinęłam głową - Spotkamy się przy samochodzie.

Poszłam więc po siatki, które były poplątane, dlatego jęknęłam zirytowana.

- Amber? - usłyszałam głos za swoimi plecami, który naprawdę mnie przestraszył, i gdy już miałam się odwracać, potknęłam się o sieć i upadłam na deski.

- Cholera. - warknęłam, wyplątując nogi z siatek.

- Nic ci nie jest? - zapytał, jak się okazało, Rafe - Przepraszam, nie wiedziałem, że cię tutaj zastanę.

- Przyjechałam z Sarah po sprzęt, jedziemy na ryby. - posłałam mu lekki uśmiech i zaczęłam rozplątywać siatki.

- Daj, pomogę ci. - spojrzałam na chłopaka, który miał powiększone źrenice, co mnie lekko zaciekawiło, ale szybko odwróciłam wzrok - Gdzie Sarah?

- Poszła po sprzęt do nurkowania.

- I zostawiła cię samą? - prychnął - To cud, że wiedziałaś, gdzie znaleźć sieci.

- Spokojnie, nie pierwszy raz tutaj jestem. Tyle razy jeździliśmy na ryby z płotkami, że nie zliczę tego na palcach u rąk i stóp. - zaśmiałam się.

- I to możliwe, że nigdy się nie spotkaliśmy? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami - Gotowe. - wręczył mi sieci, uśmiechając się słabo.

- W porządku? - w moim głosie można było usłyszeć nutkę zmartwienia.

- Pewnie, że tak. Miłego połowu. - puścił mi oczko i wyszedł.

Gdy znalazłam się przy samochodzie, blondynka już tam na mnie czekała, więc wrzuciłam potrzebne rzeczy do tyłu i zajęłam miejsce pasażera, uśmiechając się przepraszająco.

- Długo czekałaś? - zapytałam, gdy ruszyliśmy.

- Nie. Co ci tyle zajęło? Szukanie sieci czy rozmowa z moim bratem?

- Ja... - wyjąkałam - Rafe pomagał mi rozplątywać sieci, wpadliśmy na siebie przypadkiem.

- Mówiłam ci, żebyś trzymała się od niego z daleka, Amber. - mruknęła.

- Ale dlaczego? Co we mnie jest nie tak, że nie chcesz, abyśmy się zakumplowali?

- W tobie wszystko jest tak, tutaj chodzi o niego. Nie znasz go tak dobrze, jak ja, wiem, do czego jest zdolny i wiem, że lepiej będzie, jeśli o nim zapomnisz. Nie zrozum mnie źle, okej? Chcę, żebyś była szczęśliwa, ale nie z nim.

Przez przypadek//Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz