--Kilka dni później--
Minęły trzy dni, od kąd nie widziałam się z Sarah. Kie próbowała ją jakoś przekonać do tego, żeby się ze mną spotkała i spróbowała wszystko wyjaśnić, ale nic nie podziałało. Dlatego wykorzystałyśmy fakt, że dziś jest impreza na plaży i wszyscy się na nią wybieramy. To właśnie tam, spróbuję się z nią pogodzić. Przecież nie mogę jej stracić przez tak błahą sprawę.
rafe_cameron: widzimy się na imprezie?
ja: raczej tak, ale proszę, nie podchodź do mnie od razu. muszę wyjaśnić sytuację z Sarah.
rafe_cameron: serio się nią przejmujesz? to, przez co się obraziła, jest głupie i ty to wiesz, Amber.
ja: nawet jeśli jest głupie, muszę z nią to wyjaśnić.
rafe_cameron: jak chcesz. ale obiecaj mi chociaż jeden taniec ;)
ja: niech ci będzie, Cameron.
Odłożyłam telefon na biurko i usiadłam przy nim, by obejrzeć jakiś film, lecz przerwał mi dzwonek do drzwi. Zirytowana wstałam z wygodnego krzesła i zeszłam na dół, by otworzyć niezapowiedzianemu gościowi, którym okazała się blondynka. Sarah stała w moich drzwiach ubrana w żółtą, krótką koszulkę i niebieskie spodenki jeansowe. Posłałam jej zdzwione spojrzenie i wpuściłam do środka. Obie przeszłyśmy do salonu, w którym usiadłyśmy na kanapie, czując niezręczną atmosferę między nami.
- Przyszłam porozmawiać o Rafe'ie. - powiedziała po chwili ciszy, patrząc na mnie - Wiem, że nie przemówię ci do rozsądku, ale chcę, byś wiedziała, że mój brat nie jest taki, za jakiego go uważasz. Może czasem wydaje się być miły i spokojny, ale wcale taki nie jest, Amber.
- Więc, jaki jest? - zapytałam, gdy skończyła. Nie mogłam uwierzyć, że Rafe udaje kogoś, kim nie jest.
- Jest... - przerwała, intensywnie nad czymś myślała i dokończyła - Rafe od kilku lat zmaga się z narkotykami. Właściwie, to się nie zmaga, ale wciąga co popadnie. Kiedy za dużo weźmie, odwala mu, staje się agresywny, potrafi coś komuś zrobić i zrobi wszystko, by zaimponować ojcu.
- To niemożliwe... Rafe taki nie jest, Sarah... - wyszeptałam, nie mogąc uwierzyć w to, co mówi moja przyjaciółka.
- Dlatego tak zdenerwowało mnie to, że macie jakiś kontakt. Martwię się, że może ci coś zrobić.
- Ja... nie wiem co powiedzieć...
- Też nie mogłam w to na początku uwierzyć. Ale jeśli nie wierzysz mi, może uwierzysz Barry'emu, od którego Rafe kupuje te wszystkie świństwa. - spojrzałam na nią z błyskiem w oku i poprosiłam o namiary, które natychmiast mi dała.
Rafe taki nie jest, Rafe taki nie jest, to kłamstwo.
On jest jednym wielkim kłamstwem, Amber.
------------------
Po kilku godzinach myślenia o tym, czy aby na pewno chcę jechać do tego dilera stwierdziłam, że będzie to najlepszy sposób, aby dowiedzieć się prawdy. Przeszkodził mi w tym jednak Rafe, który przyszedł do mnie, gdy miałam wsiadać na swój rower.
- Gdzie się wybierasz, skarbie? - zapytał, uśmiechając się szeroko i chichocząc.
- Co tutaj robisz? - zapytałam z lekkim stresem w głosie.
- Nie mogę cię już odwiedzić? - wzruszyłam ramionami i spojrzałam głęboko w jego oczy. Były przekrwione, ich kolor stał się ciemniejszy, a źrenica się powiększyła - Nie patrz tak na mnie, bo się zarumienię. - zaśmiał się, a ja odwróciłam wzrok.
- Wracaj do domu, Cameron. - warknęłam i przeszłam z rowerem kilka metrów dalej, aby być dalej Rafe'a.
- Nie chcę. - znowu zachichotał, a ja wywróciłam oczami i uważnie na niego spojrzałam.
- Co bierzesz? - zapytałam zdenerwowana, gdy zaczął się do mnie zbliżać. Chłopak zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na mnie zaskoczony. Zaczęłam żałować, że nie ugryzłam się w język.
- Co powiedziałaś? - pokręciłam głową i wyszeptałam ciche "nic" - Powtórz. - znowu pokręciłam głową.
- Idź do domu, Rafe. - powiedziałam błagalnym tonem, ale ten znowu zaczął do mnie pochodzić.
- Kto ci powiedział, że biorę, hmm? - usłyszałam jego zdenerwowanie w głosie, dlatego lekko się wzdrygnęłam.
- Rafe, proszę, idź już. - spojrzałam na niego i widziałam, że tęczówki praktycznie już nie widać, bo zakryła ją źrenica.
- Nigdzie nie pójdę, dopóki nie powiesz mi, kto ci nagadał takich bzdur. - warknął, łapiąc mnie za nadgarstek i ściskając go tak mocno, że krew ledwo co mi dopływała.
- Puść, to boli.
- Będzie bolało, jeśli...
- Rafe, puszczaj. - warknęłam, przerywając mu i próbując wyrwać swoją dłoń z jego uścisku, lecz nie udało mi się to.
- Myślisz, że jeśli jesteśmy pod twoim domem, to będziesz mogła mówić mi, co mam robić? - prychnął, ściskając mnie jeszcze mocniej.
- Rafe, do kurwy, co ty odpierdalasz?! - krzyknął, jak się okazało, John B i wyrwał mnie z uścisku chłopaka. Widziałam, jak jego oczy wracają do normalności, więc nieco się uspokoiłam, ale dłoń wciąż mnie bolała i widniały na niej ślady jego palców - Spierdalaj stąd, Cameron! - warknął.
- Amber, ja... - spojrzał na moją dłoń i wplątał palce w swoje włosy - Przepraszam, Amber, tak kurewsko cię przepraszam...
- Nie rozumiesz? - przerwał mu brunet - Spierdalaj. - chłopak wciągnął powietrze do płuc i po chwili, już go nie było - W porządku? - skinęłam głową.
--------------------
Wszyscy bawili się w najlepsze, nawet ja i Sarah się pogodziłyśmy i teraz całą czwórką (z Kiarą i Cleo) tańczyłyśmy. JJ, John B i Pope poszli się napić, ale już do nas nie wrócili i siedzą przy skałach, śmiejąc się jak głupi do sera.
- Wyglądasz ślicznie, Kiara, tak kobieco, nie to, co twoja przyjaciółka. - powiedział nieznany nam chłopak, obdarzając mnie dziwnym spojrzeniem.
Co prawda, byłam ubrana w czarne, przylegające do ciała spodenki i długą, czarną bluzę, aby zakryć ślady palców Camerona na swoim nadgarstku. Gdyby blondyna się dowiedziała, zabiłaby mnie i jego.
Mam nadzieję, że John B jej nic nie powie...
- Amber, możemy pogadać? - o wilku mowa.
Spojrzałam na dziewczyny i zatrzymałam się dłużej na Sarah, która udawała, że ją to nie obchodzi i wróciłam wzrokiem do bruneta, który patrzył na mnie z żalem w oczach i ostatecznie, zgodziłam się. Tym razem, jego oczy wyglądały normalnie, ale było było zbyt ciemno, bym mogła je w pełni zobaczyć.
Oddaliliśmy się znacznie od tłumu ludzi i szliśmy spacerkiem przy wodzie, trzymając od siebie dystans.
- Przepraszam, za wcześniejszą sytuację. - powiedział ze skruchą w głosie - Naprawdę tego nie chciałem.
- Zwykłe "przepraszam" nie wystarczy, Rafe.
- Co mam jeszcze zrobić, żeby było jak wcześniej? - zatrzymał się i wyciągnął ręce z kieszeni czarnych spodenek.
- Daj mi spokój.
- Co? Przecież się kumplujemy!
- Przestaliśmy się kumplować w momencie, w którym zostawiłeś ślady swoich łap na mojej skórze! - warknęłam.
- C-co? - złapał mnie za dłoń i podciągnął rękaw, w następnej chwili się odsuwając - Ja ci to zrobiłem?
- Tak, Rafe, ty! Na kolacji się taki nie wydawałeś. - mruknęłam to drugie zdanie i ruszyłam w stronę ogniska.
- Amber, zaczekaj! - nie odwracając się, pokazałam mu środkowy palec.
Przepraszam was za przerwę, ale miałam przygotowania do zakończenia. Na szczęście, koniec roku i mogę dodać nowy rozdział 🥹
CZYTASZ
Przez przypadek//Rafe Cameron
Fiksi PenggemarKolacja z rodziną przyjaciółki. Niby nic niezwykłego, jednak może zmienić całe życie i poruszyć serce. Zwłaszcza, gdy poznasz jej przystojnego, psychopatycznego brata. Amber Rogers - szesnastoletnia gruba ryba, przyjaźniąca się z grupą płotek. Jej n...