Rozdział 5

140 4 0
                                    

Gdy dotarłam na miejsce, zauważyłam młodego Camerona, siedzącego na schodkach i bawiącego się palcami. Miał na sobie czarne spodenki i tego samego koloru bluzę z kapturem, który miał narzucony na głowę. Przysiadłam się do niego i wgapiłam się w lekkie fale na morzu, które wydawały przyjemny dla uszu dźwięk.

- Jednak przyszłaś. - stwierdził po chwili ciszy.

- Robię to tylko i wyłącznie dla Wheezie, więc streszczaj się. - powiedziałam, czując ukłucie w sercu.

- Słuchaj... Przepraszam za to, co zrobiłem, uwierz mi, nie chciałem, ale po prostu... to gówno robi ze mną to, co chce i nie mogę nad tym zapanować...

- Więc z tym skończ. - odwróciłam się w jego stronę, ale on wciąż miał wzrok wlepiony w swoje palce, którymi ciągle się bawił.

- To nie jest takie proste, jakie się wydaje, Amber. - w końcu na mnie spojrzał i dostrzegłam, że jego oczy są przekrwione, a pod nimi widoczne są wory.

Najbardziej bolesny widok, jaki widziałam...

- Jeśli chcesz, to wszystko jest proste, Rafe. Dlaczego tego nie rzucisz? Uzależniłeś się? Chcesz komuś dorównać? - dopytywałam, czując narastającą frustrację w środku siebie.

- Ja... sam nie wiem, nie mogę zrozumieć, co skłoniło mnie do takiego zachowania...

- Potrzebujesz pomocy, Cameron. - stwierdziłam, a on znowu odwrócił wzrok - I ja ci pomogę. Jeśli tylko obiecasz mi, że z tym skończysz i nigdy więcej nie tkniesz tego świństwa.

- Ty... ty mi pomożesz? - skinęłam głową - Jakim cudem sobie na ciebie zasłużyłem, Amber? Dlaczego nie weźmiesz przykładu z innych i nie zostawisz mnie w spokoju?

- Bo nie chcę zostawiać cię w spokoju, idioto. - burknęłam, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech - Przecież jesteśmy kumplami, a kumplom się pomaga, tak? - skinął głową.

- Wiszę ci przysługę, aniołku. - przytulił mnie, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.

----------------------

Wróciłam na imprezę, ale nie sama. Przyprowadziłam ze sobą brata Sarah, która, gdy tylko go zobaczyła, zamarła w miejscu. Podeszłam do niej, zostawiając chłopaka na chwilę samego, i powiedziałam jej, żeby była spokojna, po czym, wróciłam do chłopaka.

- Chcę ci kogoś przedstawić. - uśmiechnęłam się do blondyna, a ten posłał mi pytające spojrzenie - Chodź. - złapałam go za dłoń i pociągnęłam w stronę chłopaków. Miałam zamiar przedstawić mu mojego brata - Ryan!

- Cześć, bambi! Kto to? - wskazał na chłopaka obok mnie.

- To Rafe Cameron, brat Sarah. A to mój brat, Ryan. - oboje podali sobie ręce, uśmiechając się do siebie lekko i gdy blondyn się ze wszystkimi przywitał, odeszliśmy trochę na bok, aby pogadać.

- Myślisz, że to dobry pomysł, abym tutaj był? - zapytał, upijając łyk Coli.

- Pewnie, że tak. Jesteś mile widziany na naszych imprezach. - uśmiechnęłam się do niego, a ten przypatrywał mi się przez dłuższą chwilę - No co?

- Nie, nic. - odpowiedział, odwracając twarz i wpatrując się w grupę dziewczyn przed nami - Myślisz, że Sarah jest zła?

- Ehe. - mruknęłam - Przysporzyłeś jej mnóstwo problemów. Też bym była zła, gdyby mój brat się tak zachowywał.

- Wiem, ja... zmienię się, naprawdę. Tylko potrzebuję trochę więcej czasu. Ale uda mi się. Pewnego dnia przyjdę tutaj i będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, naprawdę. - rozmarzył się, a ja wgapiłam się w jego lewy profil - Stanę się lepszą wersją siebie. Dla rodziny. Przecież oni tyle przeze mnie wycierpieli, jak ja mogłem tego nie zauważyć, Amber? - dopiero, gdy na mnie spojrzał, ocknęłam się z mojego amoku.

- Spokojnie, teraz będzie inaczej. Musi być. - posłałam mu lekki uśmiech, a on go odwzajemnił.

--Następnego dnia--

- Macie ręczniki? - zapytał tata, pakując torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami na plażę do bagażnika jego czarnego Jeepa.

- Mamy. - uśmiechnęła się mama, całując go w policzek i zajmując miejsce pasażera.

Ja i Ryan zajęliśmy siedzenia z tyłu i gdy odjechaliśmy, zaczęłam podziwiać widoki za oknem, gdy na moją komórkę przyszło powiadomienie.

rafe_cameron: widzimy się dzisiaj?

ja: wieczorem na plaży?

rafe_cameron: fajnie by było.

ja: jak się czujesz?

rafe_cameron: spoko. jestem z Topper'em.

ja: byłym Sarah?

rafe_cameron: ehe. idziemy pojeździć, odezwę się potem. do zobaczenia, aniołku ;)

ja: trzymaj się, Cameron :)

- Jesteśmy. - poinformowała nas mama, gdy zatrzymaliśmy się na plaży. Wszyscy wysiedliśmy z wozu, biorąc swoje rzeczy i rozkładając je na piasku. Ja i mama przebrałyśmy się w stroje kąpielowe i poszłyśmy pływać, a tata i mój brat grali w piłkę nożną na brzegu - Kochanie, mogę cię o coś zapytać?

- Pewnie, coś się stało? - zmarszczyłam brwi, zatrzymując się i odwracając w stronę kobiety.

- Moja znajoma widziała cię ostatnio z Rafe'em Cameronem. - uniosłam brwi.

- I?

- Nie chciałabym, abyś się z nim spotykała. Lubię rodzinę Cameronów, w tym Sarah, ale jej brat jest... Skarbie, chcę dla ciebie jak najlepiej, a on może mieć na ciebie zły wpływ. Często jest widziany z Barrym.

- Mamo... - wywróciłam oczami - Poznałam Rafe'a bliżej i wiem, jaki on jest. A jest naprawdę dobrym kumplem i nie ma na mnie tak złego wpływu, jaki miał kiedyś Eliot. Pamiętasz go? Kazał mi robić dziwne rzeczy, a Rafe taki nie jest. Niczego mi nie nakazuje i chce dla mnie jak najlepiej.

- No dobrze. - wzdychnęła - Ale jeśli zobaczę, że coś jest z nim nie tak, urwiesz z nim kontakt. - skinęłam głową - Chodź, zjemy świeże owoce.

Gdy trochę się wysuszyłam i zjadłam, na mój telefon przyszła wiadomość.

rafe_cameron: nie mogę dłużej czekać, spotkajmy się teraz, błagam, Amber.

ja: wszystko w porządku?

rafe_cameron: nic nie będzie w porządku, jeśli się ze mną nie spotkasz.

ja: za dziesięć minut przy bagnach.

-----------------------

- Jesteś w końcu... - powiedział blondyn, rzucając mi się w ramiona i przytulając mnie - Dziękuje, że przyszłaś.

- Wszystko w porządku? - zapytałam z troską w głosie.

- Chciałem wziąć... Kurwa, nie chciałem, tylko to zrobiłem! - przycisnął mnie mocniej do siebie - Przepraszam, tak cholernie cię przepraszam, aniołku... Złamałem naszą obietnicę...

- Złamałeś i już nie odłamiesz, Rafe. - stwierdziłam, gładząc jego plecy - Następnym razem ci się uda, dobrze? - skinął - Następnym razem, gdy będziesz chciał znowu to wciągnąć, zadzwoń do mnie, okej? Pojawię się u ciebie w mniej niż dziesięć minut i wybiję ci ten pomysł z gło... - nie dane mi było dokończyć, gdyż jego usta znalazły się na moich.

- Dlaczego ty tak o mnie dbasz, aniołku, hmm? - oparł swoje czoło o moje - Widzisz, kim jestem? Jestem jak ogień, a ty jak woda, i to ty ogrzewasz mi serce...

- Za to ty, jesteś jak wiadro zimnej wody, idioto. - prychnęłam, a on znowu mnie pocałował.



Przez przypadek//Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz