9: Kiedy Wszystko Miało Być Dobrze...

5 0 0
                                    

// Tak, wielki powrót Lost In The Darkness, pomyślałem sobie, że dawno nie pisałem nic, a i nie miałem za dużo do roboty w życiu, więc czemu nie!

Poprawiłem także pod względem estetycznym wcześniejsze rozdziały, także polecam sprawdzić :3//

Po opuszczeniu fortu Filip wraz z ojcem przemierzali las w celu dojścia do domku leśnika, czyli również miejsca pobytu byłych znajomych Filipa.

- No dobra, odpocznijmy odrobinę, trochę energii mi zabrał ten ich cały szef - odezwał się nagle spocony Rafał.

- Nie ma sprawy - odpowiedział Filip - Hej, dobrze się czujesz?

- Wszystko okej, jestem tylko zmęczony.. -  rzekł ojciec Filipa, a następnie jęknął z bólu.

Coś było z nim ewidentnie nie w porządku.

- Tato, nie wyglądasz jakby było okej... - nastolatek usadowił swego ojca na ziemii, a następnie zaczął go przeglądać.

Na lewym barku Rafała widniał ewidentny znak ugryzienia.

- Tato... Nie...

- Spokojnie synku.. kiedyś na każdego przyjdzie czas.. Na mnie przyszedł akurat teraz..
Musisz być silny, wiemy oboje, że nie ma na to leku, nic nie poradzisz, ale jestem pewien, że dasz sobie radę...
Z tego co mówiłeś zrozumiałem, że poznałeś jakichś ludzi...
Idź do nich, dołącz, lub spróbuj znaleźć swój sens w tym odmienionym świecie...
A teraz.. proszę.. zostaw mnie... - rzekł słabym głosem ojciec.

Filip nie miał wyboru.

Jego życie przez kilka ostatnich dni zmieniło się nie do poznania.

Jeszcze niedawno miał jechać z Rafałem żeby obejrzeć ulubiony sport, tymczasem teraz będzie musiał poradzić sobie całkiem samemu w świecie pełnym przerażających istot.

Mimo błagania Filipa i jego płaczu, jego tata był nieugięty i musiał on odejść jak najdalej od swojego ojca.

Po długim, smutnym pożegnaniu Filip udał się w dalszą podróż.

Gdy był jeszcze w pobliżu miejsca rozłąki z tatą, z daleka usłyszał jeszcze głośny wystrzał.

Nikt nie chce stać się tym czymś.

Filip czuł się bezsilny, zaczął płakać waląc w drzewo czym zwabił pobliskiego zombie.

- Co, mało wam wy k***y?! Serio?! - zaczął wykrzykiwać podczas płaczu.

Zombie niczym nieprzejęty zaczął kroczyć w jego kierunku coraz szybciej patrząc wygłodniałymi oczyma wprost na Filipa.

Wystarczyła sekunda.

Jedna sekunda i wielkie cielsko padło na ziemię.

Czerwony na twarzy Filip z zakrwawioną latarką w ręku stał nad nieżywym już ciałem zombie raz po raz okładając jego czaszkę rozwalając ją w drobny mak.

- Wy głupie, bezmózgie, j*****e k***y!!!

Gdy już się wyżył i ochłonął spojrzał na niebo.

Bezchmurna czerń prezentowała mu się wyraziście nakreślając gwiazdy na niebie.
Księżyc świecił na kształt półokręgu, a światło z niego bijące wyraźnie wskazywało dalszą drogę przez las, natomiast już niedaleko dało się również dostrzec chatę leśnika.

Filip spojrzał w tamtą stronę, odwrócił się jeszcze w stronę gdzie pozostawił Rafała, a następnie ze łzami w oczach ruszył w dalszą drogę biorąc głęboki oddech.

KONIEC ROZDZIAŁU DZIEWIĄTEGO

Lost In The DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz