Nasz bohater wszedł do pokoju i wykonał telefon do taty.
*Jeden sygnał* *Drugi sygnał*
*Trzeci sygnał* *Czwarty sygnał**Po sygnale nagraj wiadomość, piik*
Zdenerwowany Filip rozłączył się i spróbował ponownie i jeszcze raz, lecz cały czas bez skutku.
Pomyślał, że może ktoś z tych ludzi będzie w stanie mu pomóc.Wyszedł na dwór. Było grubo po 16, jednak prace przy płocie nie ustały.
Spostrzegł Marka zmierzającemu w kierunku domu. Zaczepił go.
- Marek! Marek, zaczekaj! Mam prośbę, mógłbyś mi może pomóc jakoś?
- No, na luzie, w czym problem?
- Nie mogę się skontaktować z moim tatą. Jest sygnał, tylko nikt nie odbiera. Byłbyś w stanie yy no nie wiem, namierzyć może ten numer? Znaczy jego telefon, no nie?
- Hmm, ciężka sprawa, niestety nie mam jak Ci pomóc tutaj, musiałbyś pójść ze mną do miasta, na posterunek policyjny i musiałbym zhakować policyjny komputer tak, żeby dało się namierzyć twojego ojca. Ale to dość niebezpieczne, zważywszy na stosunkowo dużą ilość zombie w mieście, oraz nie wiemy oczywiście czy tamte komputery działają. Trzeba będzie zapewne pogrzebać w kablach w elektrowni miejskiej.
- Ee tam, jakoś sobie poradzimy, muszę znaleść tatę. To dla mnie w tej chwili najważniejsze.
- Cóż, w takim razie lepiej się przespać, bo może tam być gorąco.
- Zgadzam się, widzimy się jutro rano, na tarasiePo tej rozmowie nasz bohater udał się w kierunku swojego pokoju.
Po paru próbach dodzwonienia się do taty, Filip w końcu zaprzestał kolejnych. Zjadł swoje krakersy i położył się do łóżka.Nazajutrz Filip udał się na taras, gdzie miał na niego czekać Marek.
- Gotowy do drogi? - zapytał przeciągając się Marek.
- Jasne - odparł Filip.Po parunastu minutach nasi bohaterowie dotarli do miasta.
To wszystko wyglądało bardzo mrocznie. Zniszczałe domu, zombie grzebiące w śmieciach i zahibernowane, leżące na ulicach.
Opuszczone auta i domy.
Ale tak to już jest w czasach, gdy zombie przejęły władzę nad światem.- Witamy na Woli. - rzekł ponuro Marek, patrząc gdzieś w dal.
Weszli do miasta.
Ponury całokształt miasta wyrównywał wesoły, kolorowy plac zabaw, teraz opuszczony, jednakże nie wygląda, jakby coś się w nim zmieniło ze względu na apokalipsę.
Skręcili w lewo.
Zauważyli dużą aptekę i wtedy Marek zdecydował, że muszą uzupełnić zapasy lekarstw na farmie i Filip go poparł, bo, przecież w razie jakby Rafał był ranny, jego syn miałby mu jak pomóc.
Weszli do środka.
Otoczyły ich rzędy półek, często pustych, lecz na niektórych leżały jakieś medykamenty.
Za półkami była chyba kasa.
Doszli do półek i zaczęli grzebać wszędzie, szukając tychże leków. Oczywiście znaleźli je, lecz nagle Filip usłyszał krzyk za sąsiednią półką, tam gdzie grzebał akurat Marek.
Filip natychmiast przybiegł i próbował się uporać z problemem.Owym problemem był ogromny, muskularny, dwumetrowy zombie w szpitalnym stroju, który aktualnie siłował się z Markiem i ewidentnie powoli przechylał zwycięstwo na swoją szalę.
Filipa nie zmroziło jednak i natychmiast wyciągnął swoją latarkę i zaczął okładać umięśnionego zombie.
Ten jednak praktycznie tego nie czuł i coraz bardziej zbliżał swoje zębiska w kierunku Marka.- Zz.. Zrób coś - zawołał przerażony chłopak.
Filip jeszcze parę razy uderzył zombie, a następnie w pośpiechu ruszył w stronę siekiery pożarowej, stojącej w narożniku pomieszczenia.
Rozbił szybkę dzielącą go od siekiery, wziął ją i pobiegł w kierunku Marka.- Szybko!!! - krzyknął Marek, który odpychał głowę i ręce potwora, przygnieciony jego ciężarem.
Chłopak zręcznie uniósł siekierę, po czym wbił ją zarażonemu prosto w głowę.
Udało się.
Marek zepchnął z siebie trupa, po czym wstał i zbadał się pod kątem ugryzień, bądź zadrapań.
- Nic nie mam - rzekł.
- Dobra - odpowiedział mu Filip. - mamy to co trzeba, zbierajmy się.Ruszyli w dalszą podróż.
Po wyjściu z budynku skręcili w lewo a następnie, poszli w lewo, gdyż komisariat był po tamtej właśnie stronie apteki.
Był on całkiem niewielki, posiadał dwa odgałęzienia, jedno w stronę miejsca przyjmowania zgłoszeń, a drugie zapewne do miejskiego więzienia.
Drzwi były otwarte na oścież.
Udali się w stronę miejsca do przyjmowania zgłoszeń, gdyż to tam właśnie znajdowały się komputery, potrzebne Markowi do namierzenia ojca naszego bohatera.
Marek ostrożnie przeskoczył policyjny blat, po czym wyciągnął scyzoryk i jakieś dziwne urządzenie z kabelkiem, następnie wbił nóż w miejsce widać idealnie się do tego nadające, a następnie podpiął swój sprzęt pod komputer.Na ekranie od razu pokazał się obrazek znaczący iż był to komputer policyjny i pole do wpisania hasła.
- Uff, myślałem, że prąd już dawno wysiadł, ale widać, jeszcze trochę to miasto pociągnie - rzekł.
- Zajmowałeś się tym wcześniej? - zapytał zdziwiony Filip.
- Powiedzmy, że mam po prostu do tego dryg - odparł tajemniczo, uśmiechnięty Marek.
Wcisnął kilka przycisków, a następnie zaczekał.*Brak dostępu*
Spróbował ponownie
*Brak dostępu, została ostatnia próba*
- Ku**a! Możesz poszukać czegoś w postaci kodu? Najlepiej spróbuj w zbrojowni, tam często mają pochowane takie rzeczy, na ścianach, czy gdzieś w rogach. - rzekł Marek. - nie sadziłem, że nie da się tego zrobić, ale jednak. W takim wypadku musimy znaleźć kod. Ja spróbuję poszukać czegoś w tych szafkach.
- Spoko - odrzekł Filip, po czym udał się do zbrojowni.W rzeczywistości była to mała szafka z kratami zamiast drzwiczek. Otworzył ją, a następnie zaczął przeszukiwać.
Znalazł Berettę 92 z paczką naboi, pałkę policyjną, oraz mały zwitek papieru na którym było coś nabazgrane.
Wziął wszystko, broń włożył do plecaka, a kartkę podał pośpiesznie Markowi.
- Ooo to zdecydowanie pomoże - rzekł Marek.
Wpisał na urządzeniu kod, po czym na ekranie ukazał się ekran główny Windowsa 7.- Dobra, teraz gdzie macie namierzanie, yy a, Filip, daj mi tu chwilę, zaraz to znajdę tylko muszę trochę pogrzebać, dzięki za kod.
- Nie ma sprawy.Filip odszedł, usiadł na krześle obok Marka, wyjął Berettę a następnie paczkę naboi i zaczął ją załadowywać.
Po kilku minutach Marek rzekł:
- Sygnał był z Fortu Bema.
KONIEC ROZDZIAŁU CZWARTEGO
CZYTASZ
Lost In The Darkness
HorrorLost In The Darkness to książka która z pewnością będzie świetna dla osób znudzonych życiową rutyną( oczywiście nie chce tutaj się zachwalać i mimo, iż pisałem trochę książek na kompie, to jednak to nie to samo co na wattpadzie, więc jest to mój, że...