Rozdział 16 Decyzja Johna

102 11 192
                                    

John rozpoznał ciało zamordowanej żony. Jako oficjalną przyczynę śmierci podano uduszenie. Meridith nie została zgwałcona, ani okaleczona. Policja znalazła jej zwłoki w domu. Nie żyła od czterech dni. Kimkolwiek był nadawca wiadomości wysłanych do Johna, zabił ją tego samego dnia, kiedy zginął Jerry i Ray. Blefował. A może liczył, że mu się uda? Chciał skorzystać z okazji? Miał nadzieję, że John się ugnie i odda mu Annę?

Nigdy by tego nie zrobił.

Niewiele rozmawiali z Anną przez ten czas. Ona nie inicjowała rozmowy, a on nie miał nic do powiedzenia. Niczego nie mógł wyjawić. Nikomu. Taka była treść ostatnich wiadomości, jakie otrzymał: Zachowaj dla siebie wszystko, co wiesz, panie Charmer. || Jeśli piśniesz choćby słowo, ona będzie następna. || I nie rozmawiaj więcej z doktorem Zalonkoviciem. || Jeśli choć raz ujrzę was samych... poznasz smak prawdziwej tragedii.

Więcej wiadomości już nawet nie miało okazji nadejść. Kollevor skonfiskował telefon Raya, jednak przedtem John usunął smsy, które wymienił z mordercą Meridith. Nie miał wyboru. Musiał to zrobić. Tak samo jak i wiadomości z tajemniczym numerem, opisanym jako T. Zostawił jedynie wcześniejsze wiadomości od „...". Kollevor przyjął, że Ray był być może czymś szantażowany i w końcu się postawił. Dlatego poniósł śmierć. Jednak, jego udział był oczywisty.

John nie wyjawił jednak tych informacji Annie. Słyszała o smsach. Widziała komórkę Raya, ale słyszała tylko część rozmowy. Uznała, że Ray dowiedział się o czymś i próbował uratować żonę Johna. W jej oczach był bohaterem.

John pozwolił, by nadal tak o nim myślała.

Wyjechali do Wayton razem. John nie odważyłby się jej zostawić samej. Wiedział, że morderca chce jej. Obawiał się, że Finn i doktor też się tam pojawią. Ale nie zrobili tego. Nie przyjechali, a Finn nawet nie zadzwonił. Wysłał mu tylko smsa z kondolencjami.

Nic więcej.

Pochowali Meridith w ogrodach, w Wayton. John postarał się o zgodę. Teraz to była jego firma i jego ziemia. Musiał tylko spełnić odpowiednie warunki. Zachować odpowiednią odległość od budynków i wszelkich instalacji, oraz minimum 50 metrów od jakiegokolwiek źródła wody. A grób musiał być na tyle głęboki, by zwierzęta chcące tam żerować, nie natknęły się na ciało. Wybrał nieuczęszczane miejsce, odosobnione. Tuż pod topolą. Tam zamierzał też pochować syna, kiedy tylko go odnajdzie. Kiedy wpatrywał się w trumnę, ostrożnie opuszczaną w wykopany wcześniej dół, miał wrażenie, że coś się naprawdę skończyło. Już nic nie łączyło go z dawnym życiem. Stracił syna, a teraz żonę, z którą go miał. Został wdowcem. I głównym podejrzanym. Nikt nie powiedział tego wprost. Ale John czuł ich spojrzenia. Nawet Kollevor dziwnie mu się przyglądał. Ale tym razem John był sam. Już nie miał bulteriera, w postaci Finna, który prowadził jego sprawy i dbał o dobre imię. Stracił swoją tarczę. I nawet nie rozumiał, co było tego powodem. Miał wrażenie, że przyjaciel z każdym dniem oddalał się coraz bardziej. Ich przyjaźń się zacierała. Tak jak i małżeństwo, które przez tyle lat John wiódł z Meridith.

Całe jego dawne życie znikało.

Sprawa jego romansu z Anną rozniosła się głośnym echem po uczelni i mieście. A także przykry problem Johna, jakim był jego stan cywilny. Przecież wyznał na pogrzebie, że nadal jest żonaty, ale i zakochany. Każdy wiedział w kim. Śmierć Meridith wydawała się najszybszym rozwiązaniem. Ludzie spekulowali, szeptali, a gazety rozpisywały się o nim. Codziennie pojawiały się coraz to ciekawsze artykuły. Wywiady z jego byłymi dziewczynami.

Oczywiście, anonimowe.

Łączono go ze zbrodniami. Skupiono uwagę na jego znakomitej, acz owianej tajemnicą karierze wojskowej i umiejętnościach. Każda z zamordowanych osób, w jakiś sposób była z nim związana. Dziewczyny były jego kochankami. Jerry przyjacielem. Ray wrogiem, którego oskarżał o kradzież w Ogrodach. A Meridith... niechcianym pionkiem, który zamierzał przestawić. Policja dokopała się do maili, jakie do niej wysyłał. Dowiedzieli się od ludzi, że chciał rozwodu. I choć kontaktował się z nią nawet po jej śmierci, uznano, że zacierał ślady i próbował zmylić śledczych. Słowem, wybielić się. A we wszystkim nie pomogły też środki zgromadzone na kontach osobistych Meridith i firmowym. Nie było ich mało. Firma w Wayton prosperowała o wiele lepiej niż Ogrody. John został z dnia na dzień bogaczem.

John Charmer: Idol. Trylogia. Tom II (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz