John poparzył palce próbując zgasić papierosa. Popiół rozsypał się po parapecie, gdy pośpiesznie zamykał okno. Obrócił się, próbując ciałem zasłonić parapet.
- Cześć.
- To ty... – Odetchnął, po czym zgarnął popiół na dłoń i strząsnął do popielniczki, którą postawił na zewnątrz okna. - Myślałem, że to nasza ulubiona znajoma.
- Pani H.? - zapytał Ray.
Strzepnął resztki popiołu z dłoni i wyciągnął rękę do przyjaciela. Uścisnęli sobie dłonie.
- Tak. Możesz być szefem całej szkoły, ale to pani sprzątająca sieje największą trwogę. – Roześmiał się.
- Wszystko zależy od charakteru i charyzmy.
Opadł na fotel przy biurku. Kliknięciem w klawiaturę wybudził komputer ze stanu uśpienia. Sprawdził pocztę. Na biurku leżała tabliczka: Profesor John Charmer, Dyrektor Szkoły Biznesu.
- Dużo masz dziś roboty? – Przyjaciel zarzucił na krzesło skórzaną kurtkę i rozsiadł się wygodnie, zakładając nogę na nogę i odchylając się na krześle do tyłu.
John przerzedził dłonią czarne kilkucentymetrowe włosy, które wyglądały jakby dopiero zostały rozwiane przez wiatr. Bez względu na to co robił, zawsze wyglądały dobrze i dodawały mu buntowniczego uroku. Wziął do ręki długopis i zaczął się nim bawić.
- Teraz nie, ale to dopiero początek. – Spojrzał za okno. - Koniec września... Papierkowa robota dla mnie dopiero się zacznie. Niech tylko rok porządnie ruszy.
Przyjaciel pokręcił głową. Podrapał się po policzkach, pokrytych kilkudniowym zarostem.
- Robisz się nudny na starość. A gdzie odrobina swobody i szaleństwa?
- Tu jej nie znajdziesz raczej. – Uśmiechnął się.
- Jak ja się cieszę, że mam tylko swoje zajęcia i nic więcej nie musi mnie interesować. Ten rok, a potem zobaczymy co dalej. – Odchylił się na krześle i założył ręce za głowę.
- Jak to? To w przyszłym roku nie zamierzasz prowadzić wykładów? - Popatrzył na przyjaciela ze zdziwieniem.
- Jeszcze nic nie postanowiłem. - Pochylił się do przodu i zaczął stukać palcami o blat biurka. - Ale prawda jest taka, że na kontraktach lepiej wychodzę. Pensja z uczelni jest żałosna! Gdyby nie ty, pewnie już dawno bym to rzucił.
- Jasne. – Zaśmiał się John. Pokręcił głową i popatrzył w oczy koledze. - Gdyby nie ja? Chyba miałeś na myśli panienki, które dzięki tej robocie stale poznajesz.
- To też. - Ray zaśmiał się pod nosem i przejechał ręką po szorstkiej twarzy.
John spojrzał na zegarek i wyłączył laptopa. Zebrał dokumenty z biurka, po czym przelotnie spojrzał na kolegę.
- Wiesz, że jesteś mi tu potrzebny.
- Spokojnie, ja miałem na myśli samą robotę. Prowadzenie wykładów i użeranie się z dzieciakami. A na uczelni pewnie nadal bym bywał.
- Tak, ale jako profesor masz stosowne dostępy i uprawnienia. Nikt nie zadaje zbędnych pytań.
Ray pokiwał głową i w ciszy przyglądał się, jak John zbierał się do wyjścia.
- Już?
- Tak, czas wprowadzić młodzież w tajniki uczelnianego życia. – Rozejrzał się po pokoju. - Cholera, zapomniałem teczki z samochodu. Muszę zejść na dół jeszcze.
CZYTASZ
John Charmer: Idol. Trylogia. Tom II (18+)
Tajemnica / ThrillerNad Johnem zbierają ciemne chmury. Jego kariera staje pod znakiem zapytania, związek z Anną także. Pojawia się pierwsze ciało, a po nim kolejne i kolejne. Rozerwane i zmasakrowane. A każdy ślad prowadzi do Johna, bowiem każda z zamordowanych osób, b...