Rozdział 14 Ostatnie pożegnanie

76 11 174
                                    

1

John siedział w gabinecie i popalał papierosa. Przy zamkniętych oknach. W kubku przed nim stała zimna już kawa. Wziął może łyka albo dwa. Wpatrywał się w ekran laptopa. Pisał maila do Meridith, prosząc ją o rozmowę. Chciał, by dowiedziała się od niego. I nie zamierzał dłużej czekać. Powie jej wszystko. I poprosi ją o rozwód.

Na biurku leżała gazeta, a na jej pierwszej stronie znajdowało się jego ogromne zdjęcie. Podpis pod nim głosił: Sylwetka najważniejszej osoby w naszym mieście! Jaki naprawdę jest John Charmer!? Tylko u nas! Opowieść o człowieku zza kurtyny! O kobietach i tej jedynej, która skradła jego serce!

Nie musiał ukrywać jej przed Anną. Sama mu ją przyniosła. Ale żadne z nich nie pokusiło się o komentarz. Spojrzeli sobie w oczy, a John tylko wzruszył ramionami. Przejrzał pobieżnie poszczególne fragmenty. Zastanawiał się, jak szybko taka plotka się rozchodzi? Czy gazety z jego miasta już opublikowały podobne informacje? Czy Meridith się dowiedziała?

Podszedł do okna i powiódł wzrokiem po zielonej łące i spokojnym jeziorze. Mgła zniknęła. Kilka dni wcześniej, jej miejsce zajął gęsty dym. Las spłonął. Strażacy długo walczyli z pożarem. Starali się ocalić szkołę, choć Johnowi było to już obojętne. Namawiali ich do ewakuacji, ale nie zamierzał uciekać. Siedział w gabinecie i obserwował, jak każde drzewo zajmowało się i przenosiło ogień na kolejne.

Nikt nie wiedział, że to on. Nie było świadków. Ale tak, zrobił to. Spalił las, a razem z nim, ciało Jerrego. Nie mógł pozwolić, by ktoś odnalazł resztki jego ciała. Wyżarte i rozniesione po gruncie. Jego dzieci, a nawet była żona, na to nie zasługiwali. Niezależenie, jacy byli.

A już na pewno, ona na to nie zasłużyła.

I John zdał sobie sprawę, że dla swojego syna... i Anny, gotów byłby spalić cały świat. I może tak zrobi, jeśli będzie to jedyny sposób, by odnaleźć Morda. Albo Seto. Nieważne, którego z nich. Potrzebował obu. Morda dla zemsty, a Seto, by ocalić Annę i zyskać na czasie. Wiedział jedno, jeśli Seto naprawdę istnieje – niezależnie kim jest, bogiem, demonem czy człowiekiem – odnajdzie go. I wyciągnie z niego prawdę. A jeśli będzie trzeba, owinie sznur wokół jego szyi i zaciągnie go przed oblicze Morda.

A potem zabije Morda. Może sam zginie. Ale z tym już dawno się pogodził.

Opadł na krzesło i znowu wlepił spojrzenie w ekran laptopa. Nadal nie wierzył w to, co się stało. Ray nie żył. Jerry także. Od ich śmierci minęły cztery dni. I tego dnia miał się odbyć ich pogrzeb. Z jego skrzynki dyrektorskiej wręcz wysypywały się wiadomości. Głównie od studentów, ich zaniepokojonych rodziców, pracowników, a także od Travisa. Nikt z rady do niego nie napisał, ale za to Travis przekazywał mu ze szczegółami ich ustalenia. Tylko te, które mógł, oczywiście. John nie brał tym razem udziału w rozmowach. Nie zaproszono go na nie. Jedynie go informowano.

Sporo maili dotyczyło problemów związanych z pocztą, logowaniem, ochroną prywatności, czyli ogólnymi zabezpieczeniami sieci. Były też prośby o wydanie karty, pomoc z dodaniem pomocy naukowych dla studentów (starsi pracownicy nadal nie radzili sobie z obsługiwaniem strony), zaktualizowaniem godzin konsultacji, zmianą numeru sali lub godzin wykładu...

I tym podobne.

Po śmierci Raya nadal nie udało im się znaleźć godnego zastępstwa. Telefony urywały się. Choć John zamknął uczelnię na pełen tydzień, a studentów wysłał do domów, zwaliło się na niego masę roboty. Tej samej roboty, którą dawniej wykonywał Ray. John nawet nie zdawał sobie sprawy, jak wieloma sprawami zajmował się zmarły kolega.

Pomagał mu Finn. Tak, John nadal piastował urząd, choć wcale tego nie chciał. Zamierzał złożyć rezygnację, nawet już szedł z podpisaną, ale studenci i niektórzy pracownicy się za nim wstawili. Okrzyknięto go bohaterem. A władze uczelni, na czas pogrzebów i poszukiwania zastępstwa Raya oraz Jerrego, przymknęły oko na postępki Johna.

John Charmer: Idol. Trylogia. Tom II (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz