Rozdział 2 Jeden dom, dwie strefy

126 11 97
                                    

Zanim jeszcze otworzył oczy, John wiedział, że miał sen. Cudowny sen. O Annie. O tym jak to mogło wyglądać. Jak to mogło się między nimi... zacząć. I o tym, gdyby wiedziała. Co by wtedy zrobił? Oboje widywaliby się po kryjomu? Przecież tego chcieli. Jak inaczej mógł rozumieć zakończenie tego snu?

To czemu teraz nie mogą? Przecież takie sytuacje się zdarzają. Romans profesora ze studentką już nikogo nie dziwi. Można to... załatwić. Zamieść pod dywan. Ale on był dyrektorem... I to żonatym. I to ta druga kwestia stanowiła największy problem. Jego żona. Meridith Charmer.

I był jeszcze Ray. Znał prawdę. Nawet gdyby John chciał jakoś naprostować sprawy z Anną, to czuł, że i tak nie zdąży. Jego przyjaciel go ubiegnie. Przyjaciel, pomyślał. Jak to możliwe, że przyśnił mu się akurat ten ćmok?! Jedna osoba, która skaziła cały jego sen! Był jak... anomalia! Jak trzęsienie ziemi, które niszczy wszystko, co piękne!

Ray, który wykładał w jego Szkole Biznesu!

Ray, który prowadził się z nim, jak równy z równym!

Ray, który woził się Mustangiem GT500, zaliczał panienki, pouczał Johna, potrafił kpić z jego słów i w dodatku, flirtował z Anną!

W tym śnie, pomyślał John, wszystko było pojebane. Nawet kolor oczu Anny. Już nie wspominając o osobach i stanowiskach, jakie zajmowały! Ray był wykładowcą, a Pani Honoratha sprzątaczką! I choć wszystko było tak podobne... To, jak się poparzył papierosem, jak rozsypał dokumenty, zatrzasnął kluczyki i nawet oblał się kawą... Jednak wszystko było inaczej.

Po prostu inaczej. Jakby ktoś w inny sposób pokierował jego życiem. Obrał inną drogę. Podobną, ale jednak inną. Czy ta inna droga byłaby lepsza?

Anna przeniosła się na trzeci rok, pomyślał. Ubiegała się o stypendium naukowe. Ale nadal była prześliczna. Tak samo urzekająca. Jakby nic się nie zmieniło.

Ale jednak, zmieniło się wszystko. W szczególności osoba R A Y A. Ten z jego snu był kimś innym. Piastował stanowisko niemal takie jakie obecnie miał Finn! Był... jego przyjacielem... Kompanem. Zajął miejsce Finna! Ale gdzie był Finn? I czemu akurat Ray mu się przyśnił?! Przecież go nie cierpiał!

Usiadł na kanapie i rozejrzał się. W salonie i kuchni zalegała nadal ciemność. Pomyślał, by iść na górę, ale... od kiedy Anna zajęła sypialnię, a między nimi się pogorszyło, nie lubił tam chodzić. Robił to, gdy musiał (w końcu znajdowała się tam łazienka), albo kiedy chciał sprawdzić co u Anny. Zaparzył kawę, złapał laptopa i wsunął go pod pachę, po czym udał się na taras. Zanim rozsiadł się wygodnie na leżaku z rattanu, wysikał się na trawę, wcześniej upewniając się, że rybaków nie ma w pobliżu. Za pierwszym razem miał opory. Ale za kolejnym zdał sobie sprawę, że celowanie w szparę pomiędzy belkami sprawiało mu dziwną frajdę. Poczuł się znowu jak dzieciak. Zresztą, dzieciak! W wojsku robili to samo! On, Finn i reszta chłopaków! Stawali na górce, albo nad jeziorem czy rzeczką (wszystko jedno gdzie! czasem nawet nad studzienką) i sikali. Kto dalej! Kto dłużej!

Uśmiechnął się. Podciągnął spodnie i opadł na leżak. Podkurczył kolana i ułożył na nich laptopa. Może ktoś musiałby zastanawiać się, co zrobić najpierw. On nie musiał. Zapalił papierosa i pociągnął łyk kawy. Jak zawsze sypanej. Laptop pokazał mu ostatnią stronę, na której go zostawił. Nawet nie używał hasła. Nie w domu. Przejrzał maile. Żaden nie był pilny. Zresztą, co może być pilnego o szóstej rano? Zastanowiła go jedynie informacja od pani Honorathy. Kathy nie było w pracy już drugi dzień. Nikogo nie zawiadomiła.

O co mogło chodzić? Może się pochorowała?

Od Finna nie dostał żadnej wiadomości. Spodziewał się tego. Chciał nawet zerknąć na jego dziennik - elektroniczny dziennik, w którym notował istotne sprawy, ale wolał tego nie robić. Nie był na to jeszcze gotowy. Wiedział, że zawalił nie tylko z Anną, ale i z Finnem. I o ile przyjaciel może mu wybaczyć, o tyle Anna... gdyby tylko wiedziała...

John Charmer: Idol. Trylogia. Tom II (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz